19. Szpital

315 10 0
                                    

Justin POV
Minął ponad tydzień od urodzin Seleny. Przychodziła do mnie codziennie do szpitala a do niej dołączali Taylor z Vanessą.
Kto by pomyślał, że z takiej znajomości wyłoni się związek i na dodatek dziecko. - zaśmiałem się pod nosem i uniosłem wzrok, bo Selena wchodziła do pomieszczenia. Była ubrana w piękna, zwiewną biała sukienkę. Dekolt miała za duży ale mi to nie przeszkadzało bo wiem, że już jest tylko moja. Szpilki podkreślały jej nogi. Nigdy nie lubiłem dziewczyn w szpilkach ale Selena ich codziennie nie nosiła więc jak już miała je na swoich nóżkach to aż ciśnienie się podnosiło.

 Nigdy nie lubiłem dziewczyn w szpilkach ale Selena ich codziennie nie nosiła więc jak już miała je na swoich nóżkach to aż ciśnienie się podnosiło

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Hej mała
- Cześć kochanie. Jak się czujesz ? - w jej oczach było widać pełno miłości, którą okazywała mi w każdy możliwy sposób.
- Bardzo dobrze. Rany się goją, już nie jestem jak widać podpięty do tych wszystkich kabli. - uśmiechnąłem się na samą myśl.
- Chcesz się przejść po korytarzu? Ile można leżeć! - zaśmiała się słodko.

Wstałem z łóżka, poprawiłem dresy i poszliśmy się przejść. Szła przede mną, kołysała namiętnie biodrami, aż dostałem męskich odruchów. Oblizałem usta i wziąłem ją za rękę do pokoju w którym można oglądać TV.
Weszliśmy i nikogo nie było. Dzięki Bogu. Zamknąłem drzwi na klucz i zacząłem zbliżać się do Seleny.

Selena POV
Odwróciłam się w stronę Justina i zobaczyłam, że jego wzrok jest ciemniejszy niż zwykle i oczy mu się błyszczą. Spojrzałam niżej i widziałam, że oblizuje usta. Żołądek mi się ścisnął ale nagle poczułam jego dłonie na moich biodrach. Poniosłam lekko głowę i nim zdążyłam zareagować już się z nim namiętnie całowałam.
Jego prawa dłoń zjechała niżej, podwinęła sukienkę i dotknęła mój tyłek. Nawet się nie obróciłam a już siedziałam na jakiejś szafce a miedzy moimi nogami stał Justin. Biło od niego ciepło i poczułam jego usta na szyi.

- Chce Ciebie. Teraz. Tutaj. - mówił cichym głosem i nie przestawał mnie całować.
- Ale Justin. Jesteśmy w szpitalu. - odpowiedziałam z rumieńcem na twarzy.
- Mi to nie przeszkadza. - zrobił mi malinkę na szyi, przyciągnął moje biodra do swoich i przez dresy poczułam, że najchętniej to już by we mnie wszedł. Złapałam go lekko za włosy na co jęknął. Właśnie zdałam sobie sprawę, że zaczyna mi się to podobać. Mało romantyczne miejsce ale czy my wyglądamy na romantyków? - zaśmiałam się pod nosem. Ręce Justina powędrowały w stronę jego spodni dresowych i zaczął je rozwiązywać. Patrzyłam się w to jedno miejsce, które za chwile zobaczę.
- Jesteś tego pewna Sel? - zapytał cichym głosem.
- Tak Justin. Z Tobą wszędzie - uśmiechnęłam się. Poczułam znowu miękkie usta na swoich. Lekko pisnęłam. Nagle usłyszeliśmy huk, odwróciliśmy się a starszy pan stał zmieszany cała sytuacja w drzwiach z jakąś starszą kobietą.
Justin zrobił się cały czerwony i przeklnął pod nosem, że przecież zamykał drzwi na klucz. Ja zaczęłam się śmiać i oparłam czoło o jego klatkę piersiową.
Szybko się zebraliśmy i kierowaliśmy się w stronę drzwi, żeby jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia. Nagle starszy Pan na nas spojrzał i powiedział
- Nie martwcie się. Nie w takich miejscach i nie takie rzeczy i się robiło za młodu, prawda Tereso? - spojrzał na swoją bodajże żonę wymownym wzrokiem.
My opuściliśmy sale trzymając się za dłonie i wybuchnęliśmy śmiechem na korytarzu.

- To było bardzo...
- Romantyczne ? - wcisnęłam mu się w zdanie i się uśmiechnęłam unosząc brwi do góry.
- Oj, Mała - zaśmiał się pod nosem i klepnął mnie w tyłek.

Weszliśmy do sali a na nas czekali Vanessa z Taylorem.

- Tu jesteście. - uśmiechnął się szeroko Taylor.
- Byliśmy się....yyy... - zająkał się Justin.
- Przejść ! - krzyknęłam. Widziałam podziękowanie w oczach J.

Porozmawialiśmy z naszą kochaną parą o wszystkim i o niczym.

- Planujemy ślub. - powiedziała poważnym tonem Vanessa.
- Naprawdę ?! - pisnęłam. - Tak się ciszę.
- Mówiliście już rodzicom? - Justin się spojrzał w stronę Taylora.
- Tak. Na początku nie byli za bardzo zadowoleni ale powiedzieli, że to bardzo dobry krok w stronę dorosłości. I że dziecko powinno mieć ojca i matkę. - odpowiedział mu T.
- Więc... Chcielibyśmy, żebyście byli naszymi świadkami. Taylor i ja nie mamy rodzeństwa więc pomyśleliśmy o was. - Vanessa powiedziała głosem pełnym nadziei.
- Ależ oczywiście, że tak. Będę z tego powodu dumna gdy zostanę Twoją świadkową ! - przytuliłam V.
Taylor spojrzał się w stronę Justina pytającym wzrokiem.
- Noooo nie wiem, nie wiem. - uśmiechnął się J. Taylor stał jak wryty w ziemie.
- Stary, nie żartuj.
- Dobra, dobra. Zgadzam się. - Justin poszedł w stronę Taylora a ten go objął i przybili sobie pięć.

- To my się już będziemy zbierać. - powiedziała cicho Vanessa.

Minęło kilka minut i byłam już sama w szpitalnej sali z Justinem. Śmialiśmy się ze wszystkiego i z niczego. Opowiadaliśmy sobie o historiach z młodości. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Stanęła w nich mama Justina. Gdy nas zobaczyła widać było po niej, że jest wzruszona. Przyłożyła dłoń na usta i się zaśmiała.

- Dzień dobry drogie dzieci. - jej oczy zabłyszczały.
- Dzień dobry Pani. - uśmiechnęłam się w jej stronę.

Mama J. Wypytywała o wszystko. Dosłownie o wszystko. Widać było, że nie mają tajemnic miedzy sobą. Po godzinie mama Justina się pożegnała z nami i powiedziała, że jutro wpadnie go odwiedzić.

- Wreszcie jesteśmy sami. - Justin jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie.
- Tak Ci tego brakuje ? - zaśmiałam się.
- Uwielbiam spędzać z Tobą czas. Tylko Ty mi jesteś potrzebna do szczęścia. Selena, jesteś moim wszystkim. Rozumiesz to? - łzy pojawiły się w oczach Justina.
- Ohh, Panie Bieber. Proszę się uspokoić. - poczułam dłoń na swoim pośladku i miękkie usta na swoich.
- Może być w taki sposób, Panno Gomez ? - uniósł brwi do góry na co się zaśmiałam.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Kogo znowu niesie do cholery. - krzyknął Justin.

Zza drzwi wyłonił się jakiś mężczyzna, którego pierwszy raz na oczy widziałam.

- Dzień dobry. Justin Bieber ? - usłyszałam męski głos.
- Tak, a o co chodzi? - odpowiedział J.

Mężczyzna zamknął za sobą drzwi na co stanęłam przed Justinem, żeby go zakryć swoim ciałem. Ostatnie tygodnie pokazały, że Justin przyciąga do siebie ludzi z bronią.
Mężczyzna do nas podszedł i wyciągnął dłoń aby się przedstawić. Gdy Justin usłyszał jego imię i nazwisko zaniemówił...

~*~*~*~*~*~*
Kochani, pamiętajcie o gwiazdkach ❤️🌟. To dla mnie ważne i motywujące.

I'm a normal girl... /J.B ~ S.G Justin Bieber ffWhere stories live. Discover now