100

52.7K 2.3K 364
                                    

Przeczytajcie notatkę na końcu 😘😘*JasonTrzy miesiące późniejDo terminu porodu było coraz bliżej, a ja zaczynałem panikować

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przeczytajcie notatkę na końcu 😘😘
*Jason
Trzy miesiące później
Do terminu porodu było coraz bliżej, a ja zaczynałem panikować. Z każdym kopnięciem chciałem już dzwonić po karetkę. To nie są żarty. Sam jest spokojna, nawet śmieje się ze mnie, a ja nie wyrabiam. Dwa tygodnie temu spakowałem jej torbę do szpitala gdybyśmy nagle musieli jechać. Kluczyki od samochodu Nicka zawsze noszę ze sobą. Już nie mówię o tym, że Nick i Darcy u nas od kilku dni mieszkają. Nie żeby Nick panikował tak samo jak ja. Darcy też się stresuje, ale dla Sam stara się tego nie okazywać. Może to przesada, ale wszyscy zrobiliśmy sobie wolne od naszych obowiązków. Całymi dniami skaczemy wokół Sam i czekamy na ten wspaniały dzień kiedy przyjdą na świat moje dzieci.
   Dzisiaj Samantha była wyjątkowo zdenerwowana. Zawsze była spokojna, a teraz lata po całym domu i krzyczy na wszystkich. Ledwo mogłem z nią wytrzymać, ale rozumiem ją. Ja nawet w ciąży nie jestem, a zachowuję się tak jak ona dzisiaj od jakiegoś czasu. To naprawdę jest stresujące.
-Jak tam, Sam? Rodzisz już?- Nick chyba nie wie, w co się pakuje. Naśmiewa się z niej trochę, że tak krzyczy na nas.
-Kopnął cię ktoś kiedyś w dupę? Nie? To będę pierwsza.- warknęła.
-Daj spokój. Tak się śmieję.
-To się nie śmiej. To nie jest zabawne.
-Oj wyluzuj troszkę.
-Nick, jak się nie zamkniesz, to ci krzywdę zrobię. Stresujesz moje dzieci.
-Przepraszam. Już nie będę - uklęknął przy fotelu Sam i pogłaskał ją po brzuszku.- no nie gniewajcie się na tatusia dzidzie.
-Spadaj od moich dzieci, kretynie- odezwałem się.- i daj Samancie spokój.
-No dobra. I tak was kocham wszystkich, a wy kochacie mnie.- powiedział Nick śmiejąc się.
-To prawda głąbie.- musiałem przyznać mu rację. To mega świr, ale gościu jest naprawdę fajny. Traktuję go już jak członka rodziny.
  Siedzieliśmy tak we czwórkę i rozmawialiśmy. Sam wstała na chwilę i podeszła do półki po jakąś książkę.
-E, Sam ja rozumiem, że jesteś w ciąży, ale nie musisz sikać na podłogę. Od tego jest łazienka.- powiedział Nick pokazując na dużą plamę tuż przy nogach Sam. Ona spojrzała w dół  zdezorientowana.
-O cholera. Wody mi odeszły.-powiedziała spanikowana.
-Ona rodzi! Jason! Już czas!- zaczął krzyczeć Nick, a ja zerwałem się i pobiegłem po torbę z rzeczami do szpitala.
- Jedziemy.-złapałem Sam i pomogłem jej wsiąść do samochodu.-Nick, prowadzisz.-rzuciłem mu kluczyki.
-Ale ja nie pamiętam gdzie szpital jest!- Nick był tak spanikowany, że miałem ochotę go walnąć.
- Uspokój się. Nic się takiego nie dzieje. Ona tylko rodzi. O mój boże! Samantha rodzi!- Teraz to ja zacząłem panikować. Wsiadłem do niej na tylne siedzenia i złapałem za rękę.
W końcu Nick się trochę ogarnął i pojechaliśmy do szpitala. Sam okropnie krzyczała z bólu. Zaraz zawału dostanę. Tak mi serce wali, że aż mi słabo. Cholera, co dopiero Samantha czuje? To jest przerażające.
-Wytrzymaj jeszcze trochę. Za chwilę będziemy.- szeptałem, by ją troszkę uspokoić.
-Nie mogę już!- krzyknęła.
-Dasz radę. Kochanie, wierze w ciebie.
   W szpitalu od razu wzięli ją na salę porodowa. Dwójka dzieci to spore wyzwanie zarówno dla lekarzy jak i dla matki. Jednak wiem, że Sam jest dzielna. Zawsze byla silna i tym razem wytrzyma to wszystko. Nie wiem czy to dobrze czy źle, że wszedłem na salę razem z nią. Z jednej strony chciałem być oparciem dla Samanthy, ale z drugiej to wszystko mnie przerażało. Ledwo trzymałem się na nogach. Nie chciałem zrobić siary i zemdleć. Z całych sił ściskałem dłoń Samanthy.
-Jestem przy tobie. Jesteś dzielna. Kocham cię.- mówiłem do niej cały czas, bo to jej pomagało. Trochę była spokojniejsza, ale i tak czuła niewyobrażalny ból. Przynajmniej swoją obecnością mogłem jej pomóc. Sam poród trwał w nieskończoność. Samantha męczyła się przez 4 bite godziny! Ja bym pewnie nie wytrzymał, ale moja dziewczynka jest silna.
Pierwszy urodził się Josh. Był śliczny. Kiedy pielęgniarka położyła mi go na ręce, miałem łzy w oczach. Dosłownie zacząłem ryczeć razem z małym. Jak dziecko się rozkleiłem. Jednak to były łzy szczęścia. Z Hannah było już troche łatwiej Sam. Oboje trzymaliśmy nasze szczęścia w ramionach.
-Dziękuję Samantho. Dałaś mi najlepszy prezent na świecie.- powiedziałem pochylając się nad nią i całując ją.
  Zabrali Samanthę na salę, a dzieci musiały poleżeć trochę w inkubatorze. Byłem szczęśliwy, że są zdrowe.
Wyszedłem z sali porodowej, gdzie czekali Darcy i Nick.
-I co?- zapytała Dars.
-Jestem ojcem.- wyszeptałem.- jestem kurwa ojcem!
-Nie wierze.- powiedział Nick.- to ja miałem być ojcem!
-Oboje jesteśmy.- przytuliłem najpierw Dars, a potem tego głupka.
-Gratuluję Jason. Jestem dumny z ciebie.
-Dzięki.
  Poszliśmy do Sam. Była tak zmęczona, że usnęła. Nie budziliśmy jej, tylko w ciszy czekaliśmy aż się obudzi. Do środka weszła pielęgniarka z moimi skarbami.
- Jak się obudzi, to trzeba je nakarmić.- szepnęła pielęgniarka. Usmiechnęła się promiennie i wyszła.
-Tak! Wreszcie mogę zobaczyć moje dzieci!- powiedział cicho Nick. Podszedł do wózeczków czy czegoś takiego i spojrzał na moje skarby.
-Nick, dobrze się czujesz?- Darcy podeszła do niego zaniepokojona. Nick strasznie zbladł.
-Świetnie.- powiedział i upadł na ziemie. No brawo. Najpierw na badaniu zemdlał, a teraz wystarczyło, że zobaczył dzieci. Ale z niego mięczak! Będę mu to wypominać do końca życia.
Kiedy Nick rąbnął o ziemię, Samantha się obudziła.
-Co się dzieje?-spytała.
-Nic. Tylko Nick zemdlał.
-Standardowo- zaczęła się śmiać.
   Samantha leżała jeszcze parę dni w szpitalu, a po dwóch tygodniach już zabraliśmy dzieci do domu. Od razu zabraliśmy je do pokoju, który był zrobiony specjalnie dla nich.
-Od teraz nasze życie będzie lepsze. Teraz mam wszystko. Niczego więcej nie potrzebuję.
-Ja też, Jason. Dziękuje, że przy mnie jesteś. - pocałowałem ją mocno. Moje życie jest już kompletne. Mam rodzinę, o której zawsze marzyłem. Wiele przyszedłem. Zawsze miałem pod górkę, chociaż wiem, że sam sobie komplikowałem życie. Nielegalne walki, szemrane towarzystwo, beznadziejni rodzice. Teraz się zmieniłem. Dzięki Sam odnalazłem prawdziwego siebie. Nie było łatwo i musiałem walczyć wiele razy o naszą miłość. Wiele razy tez ryzykowałem, ale się opłaciło. Taki już jestem. Jestem risky boy. Teraz wygrałem i nikt mi tego nie odbierze.

*****
Misie moje! To ostatni rozdział tej książki!😭😭 Wiem, że pewnie będzie wam trochę smutno, ale mam dla Was niespodziankę. Ostatnio pytałyście często czy będzie druga część. Więc zdecydowałam, że nie mogę skończyć tylko na jednej. Książka będzie z perspektywy Nicka i Darcy, ale Samanthy, Jasona i oczywiście dzieci również nie zabraknie. Dziękuję Wam wszystkim za głosy i komentarze. Mam nadzieję, że równie ochoczo będziecie czytać nową część, która nazywa się "Falling Deeper". Pierwszy rozdział będzie dodany za tydzień, ponieważ muszę jeszcze przemyśleć jak to wszystko napisać. Ale nie martwcie sie, na pewno będzie. 
Risky Boy jest od dłuższego czasu na pierwszym miejscu w dla nastolatków, więc za to również bardzo Wam dziękuję, bo to wasza zasługa.  💕💕💕
Jeszcze chciałam na koniec podziękować niaddie, Monisiaww oraz miuzic286 za wszystko 😘😍💓💓
Tak wygląda okładka 😘

  💕💕💕Jeszcze chciałam na koniec podziękować niaddie, Monisiaww oraz miuzic286 za wszystko 😘😍💓💓 Tak wygląda okładka 😘

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz