67

35K 1.9K 46
                                    

**SamanthaNie wiedziałam co mam powiedzieć Jasonowi jak zadzwonił

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

**Samantha
Nie wiedziałam co mam powiedzieć Jasonowi jak zadzwonił. Od razu miałam łzy w oczach. To straszne, niby nie zdradziłam go. Zetknęlismy się tylko ustami, a potem od razu go odepchnełam. Ale liczy się sam fakt. Mam ogromne wyrzuty sumienia. Czuje się jak podła świnia. Chciałam sobie najpierw wszystko przemyśleć zanim z nim porozmawiam o tym. Bo chyba powinnam mu powiedzieć, nie? Było mi przykro kiedy prosiłam, by nie przyjeżdżał. Cholernie za nim tęskniłam, ale nie jestem jeszcze gotowa na to wszystko. Przepłakałam wtedy całą noc. Nie rozumiem tego. Myślałam, że można zaufać Travisowi. Jak się okazuje nawet przyjaciel może cię nieźle w chuja zrobić.
Wstałam rano z ogromnym bólem głowy. Wyglądałam okropnie. Miałam podkrążone oczy i bladą skórę. Ta niedziela zapowiada się chujowo. Weszłam pod prysznic i trochę mi się lepiej zrobiło. Nie wiem czemu, ale pod prysznicem właśnie mi się najlepiej mysli. Później zjadłam jakąś małą kanapkę, bo w sumie to nie miałam ochoty nic jeść. Chciałam się jedynie poużalać nad sobą.
Gdy siedziałam na kanapie obłożona stosem chusteczek ktoś zapukał do drzwi.
Musiałam się sama podnieść, bo darcy nie było. Nie miałam ochoty na odwiedziny, ale trudno.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam Travisa. Cholera.
-Wyglądasz jak gówno- powiedziałam mierząc go wzrokiem.
-Tak też się czuję. Możemy porozmawiać?
-Travis ja nie mam siły na..
-Daj mi dwie minuty. Powiem co mam powiedzieć i wyjde. Proszę.
-No dobrze. Wejdź -usiadłam na kanapie specjalnie tak żeby on na niej nie mógł usiąść. I tak za blisko stoi. No dobra bez przesady dwa metry to dużo.
-Więc?
-Wiem, co zrobiłem wczoraj i jest mi bardzo przykro. Nie wiem co mi odwaliło. To, że byłem pijany i naćpany mnie nie usprawiedliwia. Wiem, że masz chłopaka. Wiem jak go kochasz. Dlatego właśnie czuje się jak dupek. Cholera. Spieprzyłem. Chcę żebyś wiedziała, że nigdy wcześniej nie myślałem o tobie w ten sposób. Jesteś ładna i w ogóle, ale przyjaźnimy się. Lubie cię, ale nic więcej nie czuję. Przysięgam. Szanuję to, że jesteś zajęta i nie zamierzałem psuć twojego związku. Błagam, wybacz mi. To się nigdy więcej nie powtórzy.
-Nie wiem co mam powiedzieć. Jestem świadoma w jakim stanie byłeś wczoraj. Ale to i tak boli. Czuje się jak bym zdradziła Jasona.
-Wiem. Przepraszam. Za wszystko przepraszam.-powiedział poczym wyszedł. Cholera on naprawdę żałuje. Był dobrym przyjacielem. Przecież mnie uratował przed Lukiem i dbał o mnie gdy najbardziej tego potrzebowałam. Może powinien dostać jeszcze jedną szansę? Sama już nie wiem co mam robić. Wiem jedno. Muszę powiedzieć o tym Jasonowi. Muszę być szczera. Inaczej będę miała wyrzuty sumienia. Po godzinie znowu ktoś zapukał do drzwi. Otworzylam je. Widziałam tylko gigantyczny bukiet róż i ręce. Znam te ręce.
-Travis co ty odwalasz?
-Uświadomiłem sobie, że jestem idiotą, bo zapomniałem wcześniej zabrać kwiatów. Co to za przeprosiny bez kwiatów? -podał mi róże. -przepraszam jeszcze raz. No i teraz możesz się zastanowić czy warto mi wybaczyć. Nie chcę cię stracić Sam.
-Dzięki. Muszę to przemyśleć. - mimowolnie się usiechnełam. Brakuje mi go. Travis zawsze potrafił mnie rozśmieszyć, pocieszyć. Zawsze przy mnie jest kiedy go potrzebuje. Cholera te kwiaty są przepiękne. Wysilił się.

-O jakie ładne. Od Jasona?-odezwała się Darcy pokazując na bukiet
-Nie. Od Travisa.
-Uuuu czyli ruszyło go sumienie.
-Tak. Dars co ja mam zrobić?
-Tęsnknisz za nim?
-Tak.
-To wybacz temu kretynowi. Zasłużył. On nie jest zły.
-Serio?
-Mi byś wybaczyła, więc on też zasługuje na szansę
-Ale ty to inna sprawa. Ja ciebie kocham.
-To bez różnicy. On jest teraz cieniem człowieka. Załamał się. Jest mu naprawdę przykro.
-Może masz rację.
-Zadzwoń do niego. -podała i telefon i poszła do łazienki.
-Halo?- odebrał po pierwszym sygnale.
-chyba wiem co powinnam zrobić.
-Więc jaki wyrok?
-Dam ci szansę. Ale jak spieprzysz to ci nie wybaczę. Urwę jaja i powiesze na płocie. Rozumiesz?
-Kurde lubię swoje jaja. Będę uważał żeby ci nie podpaść. A tak na poważnie to dziękuję.

Nie wiem czy dobrze zrobilłam. Kto wie może czasem warto dać szansę i na nowo zaufać? Najwyżej znowu dostanę po dupie. Takie jest życie.

Risky BoyWhere stories live. Discover now