10

81K 4.7K 131
                                    

**Samantha
Gdy wyszliśmy na dach zatkało mnie. Nowy Jork jest przepiękny z tej perspektywy. Myliłam się co do Jasona. Potrafi jednak zaskoczyć. Usiedliśmy na kocyku, który już wcześniej na nas czekał razem z butelką szampana.
Siedzieliśmy parę minut w milczeniu, obserwując zachód słońca. Było naprawdę niesamowicie. Teraz już nie czułam takiego strachu jak przedtem w jego obecności. Musiałam się zamyślić zbyt mocno, bo w końcu wyrwało mi się naprawdę coś głupiego.
- Jesteś niesamowity- Powiedziałam rozmarzona.
- Co? - zaśmiał się Jason.
- To nie było do ciebie. Miałam na myśli, że niebo jest niesamowite.
- Akurat. Wiem, że jestem boski.
- Powiedziałabym raczej, że zbyt pewny siebie, arogancki...
- Mega przystojny, czarujący, po prostu idealny - wtrącił się Jason. Zaczęłam się śmiać, bo trafił w sedno. Jednak nie mam zamiaru się do tego przyznawać.
- Dlaczego ja? Jest w naszej szkole ponad 200 dziewczyn a Ty za mną chodzisz cały czas. - odezwałam się.
- Bo Ty jesteś wyjątkowa.
- Nie mów tak, nie znasz mnie. Nie wiesz jaka jestem.
- Chciałbym się dowiedzieć.
- Nie chcesz.
- Samantho, nie będę Cię oceniał. Cokolwiek się wydarzyło w twoim życiu, możesz mi powiedzieć.
- Nie lubię o tym mówić.
- Okey. To ja ci opowiem o sobie. - otworzył szampana i nalał do kieliszków.
- Więc, jestem z Chicago. Przeprowadziłem się tu razem z mamą. Ojciec niedawno nas zostawił.- Przerwał opowieść, by się napić.
- Przykro mi.
- Daj spokój, nie dziwię mu się. Matka go zdradzała na prawo i lewo, i w końcu nie wytrzymał.
- Masz z nim jakiś kontakt?
- Nie. Ani razu się nie odezwał.
- Nie rozumiem takich ludzi. Ja oddałabym wszystko, by tylko zobaczyć znowu swoją mamę. - powiedziałam ze łzami w oczach.

- Nie musisz mówić, Sam.

- Dzięki.
- Zmieńmy temat, bo się zaraz oboje popłaczemy. - zaczęliśmy rozmawiać o głupotach. Mówiliśmy o tym co lubimy robić, jakie filmy oglądamy. Rozśmieszał mnie cały czas. Jeszcze z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało. Jason jest inny, zaczynam go lubić.
Gdy się ściemniło położyliśmy się i podziwialiśmy gwiazdy. Jason przytulił mnie do siebie a ja nie protestowałam. Nawet mi się to podobało. Nagle usłyszałam jakiś hałas i drzwi na dach zaczęły się otwierać.
- Cholera - Szepnął Jason wstając z koca. Zebrał wszystkie rzeczy I pociągnął mnie za coś, co wyglądało jak komin.
Ochroniarz wszedł w końcu na dach i rozejrzał się. Na szczęście nas nie zauważył i poszedł, zamykając drzwi na klucz.
- Czy nam w ogóle wolno tu być? - Zapytałam zirytowana, bo dobrze znałam odpowiedz.
- Nie.
- To skąd miałeś klucze?
- Czy to takie ważne?
- Dla mnie tak.
- Ukradłem, okey?
- Porąbało Cię? Jak teraz stąd wyjdziemy? - Jason uśmiechnął się do mnie szeroko i już wiedziałam, że na pewno będziemy mieli kłopoty. Świetnie. Zapomniałam, że jemu nie można ufać.
- Ty kretynie! Jesteś nienormalny! - krzyknęłam oburzona waląc go pięścią w ramię. Jason tylko zaczął się śmiać i pociągnął mnie w stronę drzwi.
- Teraz bądź cicho, okey?
- Jak uda nam się stąd wyjść to Cię zabije. - mruknęłam.
Na te słowa on tylko się uśmiechnął i wyjął klucze. Drzwi otworzyły się cicho i weszliśmy na schody. Wszędzie było ciemno. Jason wyjął komórkę i włączył latarkę. Ja zaczęłam znowu panikować. Chłopak musiał to wyczuć, bo złapał mnie za rękę. Gdy doszliśmy do drzwi prowadzących na korytarz chłopak puścił moją dłoń i wyjrzał ostrożnie. Gdy upewnił się, że jest pusto, pociągnął mnie na schody. Mieliśmy do przejścia parę pięter schodami. Cały czas teraz trzymaliśmy się za ręce mimo, że panował tu już półmrok i latarka była niepotrzebna. Na najniższym piętrze niedaleko nas kręcił się ochroniarz.
- I co teraz, mądralo? - spytałam.
- Teraz wiejemy. - zaczął biec w stronę wyjścia a ja za nim. Na szczęście drzwi były otwarte. Biegiem dopadliśmy do samochodu i odjechaliśmy z piskiem opon. Ochroniarz nie był w stanie nas dogonić wybiegł, więc za nami tylko wykrzykując groźby.
- I to się nazywa randka pełna wrażeń! - krzyknął Jason cały czas się śmiejąc. Ja też już nie mogłam powstrzymać śmiechu. Podobało mi się, naprawdę. Może ten chłopak nie jest jednak taki zły?

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz