Rozdział 18

1.4K 102 7
                                    

- Mogę wam dać 5% akcji, nic więcej - odpowiedział mój ojciec, a tamci się zaśmiali. Staruszek się oburzył. - Wiecie ile to pieniędzy przy moich dochodach?

- Wiemy, ale to i tak za mało.

- 15%, na więcej nie liczcie.

- Liczymy na więcej.

- To moje ostatnie słowo.

W tej chwili łysa pała, która mnie trzymała, powaliła mnie na ziemię i złapała za kark. Do skroni przystawił mi pistolet. Przełknąłem głośno ślinę. Jeszcze chwila i umrę. Spojrzałem na ojca, ale on miał dziwny wyraz twarzy. Nie mogłem go rozszyfrować. 

- Odłóż pistolet - powiedział do niego spokojnym głosem.

- Podpisz umowę - odpowiedział już zdenerwowany długością trwania tej rozmowy. Też bym wolał, żeby to już się skończyło.

I wtedy, stało się coś, czego się nie spodziewałem. Ojciec rzucił się na łysola, a do pomieszczenia wkroczyło wielu ludzi. Było ich naprawdę dużo. Zaczęły lecieć strzały. Skuliłem się na ziemi, żeby nie oberwać. Jedynie z lekko podniesioną głową obserwowałem, co się dzieje. Zobaczyłem to. Pistolet. Mój ojciec bijący się z innym. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, kula przeszyła jego klatkę piersiową.

- Tato! - wykrzyczałem. Łzy spływały mi po policzkach. Płakałem, cholera, płakałem jak nigdy. Szybko do niego podbiegłem. Leżał na plecach, dłonią przyciskając ranę. - Tato...

Spojrzał mi w oczy. To, co w nich zobaczyłem, dobiło mnie jeszcze bardziej. Była w nich radość i ulga. Wiedział, że już ze mną będzie wszystko w porządku. Udało mu się mnie uratować, ale ja nie mogłem uratować jego. Powoli dłonią sięgnął do mojego policzka. Wtuliłem w nią twarz, a on mnie poklepał, kładąc ją z powrotem.

- Nie płacz. Nie bądź jak baba - powiedział. Zaśmiałem się przez łzy. Chciał, żebym był silnym mężczyzną, jak zawsze. W tej sytuacji, po prostu nie mogłem... - Kocham cię synu.

- Ja ciebie też.

I zamknął oczy, zostawiając mnie samego...


***

W końcu wróciłem do domu i wziąłem długą kąpiel. To wszystko nie cieszyło mnie tak, jak myślałem, że będzie. Nie po tym, co się stało. Kiedy tracisz ważną dla siebie osobę, czujesz w środku pustkę. Nie możesz jej niczym wypełnić. Możesz tylko myśleć, że ją niwelujesz, ale ona będzie ci towarzyszyła do końca życia. Przyzwyczaisz się do niej i nauczysz z nią żyć, ale to jest tak cholernie ciężkie...

Zszedłem do kuchni, żeby coś zjeść. Przy stole siedziała mama. Płakała już od kilku godzin. Po raz kolejny mocno ją przytuliłem. Nie zareagowała. Nie wiedziałem, co zrobić. Powinienem powiedzieć, że mi przykro? Nie jestem dobry w pocieszaniu. Gdybym tylko mój zabrać od niej cały ból...

- Kocham cię - powiedziałem. Wtedy na mnie spojrzała i uśmiechnęła się słabo. Wyszeptała ledwo słyszalnie: 'Ja ciebie też'. Pocałowałem ją w czoło, zrobiłem sobie jedzenie i wróciłem do siebie. Wgryzłem się w grzanki z nutellą, zachwycając się tym smakiem, jak nigdy wcześniej. Brakowało mi normalnego jedzenia, a to było niebo. 

Wyciągnąłem telefon. Wcześniej tamci mi go zabrali, ale ludzie od taty mi go zwrócili. Obiecali, że to już nigdy się nie powtórzy. Podobno wiedzą, kto jest szefem i z pomocą służb specjalnych mają go dorwać. Sam się w to nie wtrącam. Nie mam sił, poza tym chyba bym ich wszystkich pozabijał. Ale mam nadzieję, że zgnije w więzieniu. Jak te wszystkie skurwysyny.

Odblokowałem ekran i zobaczyłem 30 smsów i 18 nieodebranych połączeń. Znudzony przeglądałem, jak moi znajomi próbowali się ze mną skontaktować. Połowa była od Katie, na co cicho westchnąłem. Po chwili zobaczyłem to imię. Corinna. Moje serce szybciej zabiło.

21:05
Od: Corinna
Justin, przyjedź. Potrzebuję cię.

21:16
Od: Corinna
Proszę...

21:29
Od: Corinna
Myślałam, że mogę na ciebie liczyć.

Możesz na mnie liczyć, słoneczko, zawsze. Cholera, ona mnie potrzebowała, a ja nie miałem jak jej pomóc. Nie mogłem, a naprawdę chciałem wtedy z tobą być, kochanie. Postanowiłem nie odpisać. Jutro w szkole przeproszę, wyjaśnię i w końcu mocną ją przytulę. Brakuje mi tego tak bardzo... Corinno Haywire, chyba się w tobie zakochałem.

C&J: Help me, please [ZAKOŃCZONE] 1/3Where stories live. Discover now