23

2.3K 178 13
                                    

          Nie wierzę, że to robię. Nie wiedziałam, dlaczego nakłoniłam do tego Andy'ego. To był spontaniczny pomysł, którego już żałuję. Leżałam z nim na łóżku, wtulona. On przeglądał coś na telefonie, a ja starałam się skupić na filmie, gdy powiedziałam:

"Kiedyś miałam ulubionego misia Emila, niestety został u moich biologicznych rodziców... Chciała bym go zabrać". Pomimo prób Andy'ego do przekonania mnie, że to nie jest dobry pomysł, ja i tak zostawałam przy swoim. Nie wiedziałam co mnie pokierowało do tego. Być może chęć zobaczenia czy coś się zmieniło u nich, może chciałam wiedzieć czy Zayn dalej tam mieszka, albo po prostu odzyskanie swojego ulubionego misia.

- Zawsze możemy zawrócić - powiedział Andy.

- Nie chcę zawracać, zbyt daleko zaszłam - odparłam. Brunet kiwnął głową na znak, że rozumie, On również wiedział, iż chodziło o coś więcej niż tylko misia. Po prostu coś mnie pchało by zobaczyć co u nich słychać. Czy cokolwiek się zmieniło. Z resztą musiałam w końcu zamknąć ten rozdział, a jeżeli nie stawię mu czoła to nie mam na co liczyć. Andy jakby wyczuwając o czym myślę, wyrzucił wypaloną fajkę przez okno i położył dłoń na moim kolanie. Spojrzałam na niego, ale on patrzył na drogę przed nami. Odkąd został nazwany moim chłopakiem, dbał o mnie bardziej. Był ze mną w każdej wolnej chwili. Raz jechaliśmy do mnie, raz do niego. Nasi rodzice i znajomi z ulgą przyjęli wiadomość, że jesteśmy razem. Jak to moja mama stwierdziła "Przynajmniej teraz nie będziecie ukrywać się po kątach, tylko bez stosunków". Pamiętam łobuzerski uśmiech Andy'ego, gdy zapewniał, że nie zamierza mnie pozbawić dziewictwa. Niall, który był świadkiem całej sytuacji wprost tarzał się ze śmiechu na podłodze, a gdy mama zapytała co go śmieszy odpowiedział, że Lou wysłał mu coś śmiesznego. Miałam ochotę go uderzyć.

         Moje rozmyślania przerwał Andy, który zatrzymał się pod zapyziałą kamienicę. Nie mogłam uwierzyć, że to miejsce może wyglądać jeszcze gorzej niż wtedy. Bałam się tam pójść. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. 

- Na pewno chcesz tam iść? - Zapytał Andy, spoglądając przez okno. 

- Kiedyś muszę - odparłam, otwierając drzwi. Andy wysiadł zaraz za mną, po czym zamknął samochód. Oddychałam głęboko. Przeszłam przez ulicę, po czym pociagnęłam za wiecznie zepsute drzwi. Tak jak myślałam one ustąpiły same. Andy cały czas podążał za mną bez słowa. Wspięłam się na trzecie piętro. Stanęłam przed drzwiami numer 23. Ta przeklęta liczba, wciąż prześladowała mnie w snach. Długo patrzyłam na pozłacane numery, aż w końcu pociagnęłam za drzwi, myśląc, że tak jak kiedyś ustąpią. Zmarszczyłam czoło w niezrozumieniu. 

- Zapukaj - powiedziałam cicho.

- Co? 

- Ja nie mam odwagi, po prostu Zapukaj -odpowiedziałam. Brunet posłusznie złożył dłoń w pięść i uderzył drewno pięć razy. Najpierw usłyszeliśmy kroki, huk i ciche przeklęcie. Drzwi się otworzyły, a w nich stała moja biologiczna matka. Była całkowicie inna niż ją zapamiętałam. Kiedyś włosy koloru słomy, teraz były brązowe i zebrane w niechlujnego koka. Jej niebieskie oczy nie były przekrwione, a całkowicie trzeźwe. Kiedyś jej opuchnięte i czerwone policzki od nadmiaru alkoholu, teraz pokrywał delikatny makijaż. Nie wiedziałam co myśleć. 

- W czym mogę państwu pomóc? - zapytała, całkowicie trzeźwym głosem. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Po prostu stałam i patrzyłam na nią szerokimi oczami. Jak to możliwe, że zmieniła się tak nie do poznania? Kobieta skakała wzrokiem ode mnie do Andy'ego, próbując coś zrozumieć. 

- Libb - zaczął brunet. Uniosłam dłoń by przestał mówić. Słysząc moje imię Mandy szybko zrozumiała.

- Libby? Nie poznałam cię, ale wyrosłaś - powiedziała kobieta, otwierając szerzej drzwi. Bez słowa weszłam do mieszkania, które teraz było posprzątane, a z kuchni unosił się przyjemny zapach szarlotki. W moich oczach pojawiły się łzy. Ja nigdy tego nie miałam, a osoba stojąca przede mną, nie mogła być tą samą pijaczką, przez którą trafiłam do domu dziecka. Zamknęłam oczy by odgonić łzy. Poczułam palce Andy'ego na ramieniu, co przywróciło mnie do rzeczywistości. 

Własne Piekło // Andy Biersack ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora