1

4.6K 271 10
                                    

Zagryzłam wargę, wsłuchując się w brzmienia gitary elektrycznej w moich słuchawkach. Świat wydawał się nie istnieć. Byłam tylko ja i moje słuchawki. Miałam zamknięte oczy. Powoli odpływałam dalej dopóki, ktoś nie pociągnął za białe kabelki, wytrącając mnie z transu. Spojrzalam zdenerwowala na nauczyciela od angielskiego. Cóż nie powiem był przystojny, ale strasznie mnie irytował chociażby swoim gadaniem, że widzi we mnie potencjał. Nie dawał mi normalnie żyć.
- Aż tak nudna jest ta lekcja? - zapytał.
- Jak każda - powiedziałam, przewracając oczami.
- Wypluj gumę - nakazał. Popatrzyłam na niego i złapałam ją pomiędzy kciuk oraz palec wskazujący, a następnie z wyzwaniem w oczach przykleiłam ją pod ławkę. Mężczyzna tylko popatrzył na mnie i z westchnieniem wrócił za swoje biurko. Powrócił do lekcji, a ja do swojego świata. Co prawda bez gitary, ale równie zajmującego. Gdy tylko dzwonek zadzwonił podniosłam się z miejsca i jako pierwsza opuściłam klasę, nie zaszczycając nauczyciela spojrzeniem.
Gdy tylko wyszłam od razu podeszła do mnie moja najlepsza przyjaciółka. Moje całkowite przeciwieństwo. Długie brązowe loki miała związane w kucyka. Brązowe oczy były ogromne i analizowały otoczenie. Kolorowa sukienka pięknie układała się na jej wysokiej oraz szczupłej sylwetce.
- Dobrze wyglądasz - pochwaliła mnie Megan, podnosząc wzrok z nad ekranu swojego telefonu. Wiedziałam, że odnosi się do małej ilości ciemnego cienia na powiekach. Poza tym wyglądałam tak jak zawsze. Glany, czarne rurki oraz bluzka z wyciętymi bokami, tym razem bordowa.
- Ty lepiej - odpowiedziałam. Skierowałam się na stołówkę. Każdy schodził nam z drogi. Wiedzieli, że z nami nie ma żartu. Ogólnie byłam spokojną osobą, ale niektórzy denerwowali mnie samą swoją twarzą. Razem z Meg miałyśmy haka na każdego, dlatego tak bardzo się nas obawiali. Kto by przypuszczał, że kapitan drużyny piłki nożnej jest gejem i pieprzy swojego najlepszego przyjaciela, za plecami swojej dziewczyny? Albo kto by pomyślał, że największa kujonica i cnotka w szkole dorabia w klubie ze striptizem? Ludzie stwarzają pozory, by sami przed sobą wydawać się mniej odrażający. To śmieszne, że ukrywają swoje prawdziwe ja, by choć na chwilę być kimś innym.
Poprawiłam włosy, które wpadały mi do oczu i usiadłam przy naszym stoliku. Zaraz pojawiła się Meg ze swoją tacą oraz Louis jej chłopak razem z Harrym i Niallem. To była nasza paczka, zawsze trzymaliśmy się razem. Louis obejmował swoją dziewczynę, a jego ramiona pokrywały tatuaże, z resztą tak jak i ramiona Harrego. Tylko Niall nie miał żadnego, ale wbrew pozorom nie był tym najsympatyczniejszym. Tym najmilszym był Harry. Jego dołeczki w policzkach i zielone oczy zdobywały zaufanie każdego.
- Jest nowy chłopak w szkole - powiedział Louis. Przewróciłam oczami, pewnie kolejny laluś jakich nie mało w tej szkole.
- Kto to? - zapytała Meg, lustrując stołówkę w poszukiwaniu nowej twarzy.
- Andy Biersack - odpowiedział Harry - mamy z nim matematykę.
- Myślę, że może być ciekawy - powiedział Louis. W tym momencie go zobaczyłam. Wszedł do pomieszczenia. Blada skóra oraz kruczoczarne włosy świetnie ze sobą kontrastowały. Niebieskie oczy spokojnie skanowały otoczenie. Miał na sobie czarną koszulkę, rurki oraz czarne wysokie converse. Za kołnierza wystawały tatuaże. Wyglądał jak upadły anioł. Nieskazitelny, ale ciemny. Było w nim coś co ciekawiło człowieka, może tajemnica, którą był cały owiany. Postanowiłam ją odkryć. Od razu przeszłam do działania.
- Louis zawołaj go tu - szepnęłam. Nikt się nie zdziwił, zawsze tak robiłam, gdy ktoś nowy się pokazał w szkole. W ten sposób dowiadywałam się więcej.
Gdy odebrał swoją porcję jedzenia Louis machnął do niego ręką, żeby podszedł. Chłopak na niego popatrzył i po chwili ruszył w naszym kierunku. Usiadł dokładnie naprzeciwko mnie, tak jakby wiedział, że chcieliśmy by z nami usiadł. Z bliska zauważyłam jego trzy kolczyki. Jeden w uchu, drugi w nosie, a trzeci w wardze. Wydawał się jakiś bardziej ludzki.
- Skąd wiedziałeś, że chcemy byś z nami usiadł? - zapytałam. Popatrzył prosto mi w oczy, tak samo lodowato niebieskie jak jego.
- Po co mielibyście mnie wołać? - powiedział głębokim głosem, który w ogóle do niego nie pasował. Milczałam. On również. Mierzyliśmy się wzrokiem, aż w końcu przerwała to Meg.
- Jestem Megan, to mój chłopak Louis, a to nasi przyjaciele Harry oraz Niall, a tamta chamska to Libby.
- Miło mi - uśmiechnął się tylko jednym kącikiem, co dawało mu łobuzerskiego charakteru. Jego oczy skanowały wszystkich. Gdy na chwile nasze oczy się ponownie spotkały uniosłam brwi. Przy nim nawet nie musiałam udawać miłej. Meg zaczęła z nim rozmawiać, a ja nieobecna skanowałam jego oblicze. Był strasznie szczupły, ale również wysportowany. Nie przeczę, był przystojny, a coś sprawiało, że mnie pociągał, ale prędzej bym skoczyła z mostu niż się do tego przyznała. Pożądane było słabością, a ja nie chciałam być słaba. Jeżeli chodzi o miłość, to nawet w nią nie wierzyłam.
- Dlaczego się przepisałeś? - zapytałam w prost. Jego oczy pociemniały gdy przeniósł na mnie wzrok.
- A dlaczego ty tu jesteś? - odparł. Zagryzłam wargę, bo on był moim nowym celem. Musiałam dowiedzieć się kogo skrywa pod tatuażami. Meg wiedziała co się święci, poza tym reszta również. Co dziwne zdawali się go lubieć.
- Może usiądziesz z nami również jutro? - zapytał Niall. Na ustach miał uśmiech. Przed chwilą powiedział żart, który był chyba śmieszny. Nie wiem, nie słyszałam.
- Jeżeli Libby nie ma nic przeciwko - powiedział.
- Skądże - odpowiedziałam, znów łapiąc z nim kontakt wzrokowy.

Własne Piekło // Andy Biersack ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz