7

3K 316 13
                                    

*notka pod rozdziałem*

Chciałam po prostu odbyć karę i wrócić do domu. Nie miałam ochoty rozmawiać z Andy'm. Miałam plan po prostu przesiedzieć w kozie w ciszy i spokoju. Andy jednak wolał co innego. Zaraz się do mnie dosiadł.
- Odejdź, jeżeli chcesz żyć - powiedziałam. Zaśmiał się drwiąco, a we mnie krew zawrzała.
- Naprawdę myślisz, że posłucham? - zapytał.
- Jaką masz radość w denerwowaniu mnie? - zapytałam.
- Wielką - odparł.
- Jesteś chory - powiedziałam.
- No jestem ciekawy jakie jeszcze choroby mi wynajdziesz - powiedział. Wstałam z hukiem z miejsca i przeszłam na drugą stronę klasy. Usiadłam w drugiej ławce. Andy skwitował to wrednym uśmieszkiem.
- Czy wy nawet teraz nie możecie się opanować? - zapytał pan Sully.
- Z nim się nie da - powiedziałam, wskazując Andy'ego. On tylko przewrócił oczami.
- Przecież to ja wszystko robię źle! - Wzniósł ręce do nieba.
- Biersack, oboje wiemy, że panna Peterson to trudna osoba - powiedział pan od Angielskiego. Otworzyłam ze zdziwienia usta. Przecież nie zrobiłam nic. To Andy za mną chodzi.
- Nawet nie wie pan jak bardzo - odparł Andy. No oczywiście solidarność plemników. Wszyscy przeciw mnie.
- A tak swoją drogą Libby, wiesz, że przez Angielski możesz zawalić rok? - zapytał pan Sully. Otworzyłam szerzej oczy. Nie mogłam nie zdać inaczej znów bym trafiła do domu dziecka.
- Nie mogę nie zdać - powiedziałam.
- Ależ ja to wiem doskonale, dlatego żeby się poprawić poproszę cię byś była miła i napisała mi wypracowanie na temat zdobywania znajomości poparty wybraną lekturą. A odnośnie uprzejmości, to pan Biersack zda mi relacje - powiedział nauczyciel.
- Aha, czyli mam udawać kogoś kim nie jestem? No świetnie! - zawołałam. Z hukiem położyłam głowę na ławce. Zignorowałam ból w czaszce i leżałam tak wpatrując się w ścianę.
- To znaczy, że przyjęła to do wiadomości.
- Dobrze wiedzieć. - Pan Sully uśmiechnął się do Andy'ego. Jeszcze gdyby wziął kogoś innego do zdawania relacji, ale tego idiotę? Naprawdę? Ja to mam szczęście. On mnie irytowałsamą swoją obecnością.
Nie odzwywałam się więcej. Pan Sully czytał jakąś gazetę, a Andy grał na telefonie. Ja tylko analizowałam kijową sytuacje w której się znalazłam. Popatrzyłam na chłopaka, wokół którego krążyły moje myśli. W sumie nie robił nic złego, a teraz wyglądał naprawdę niewinnie. Czarne włosy opadały na prawą stronę, a czarna koszulka z jakimś nadrukiem świetnie na nim leżała.
- Louis mi napisał, że wieczorem wychodzimy - powiedział Andy. Spojrzałam na niego z krzywym uśmiechem.
- Co to znaczy my? - zapytałam, ze sztuczną uprzejmością.
- Ty, ja, Louis, Meg, Harry i Niall - powiedział. Spojrzał na mnie z ironicznym uśmiechem.
- O której? - zapytałam.
- O szóstej będę u ciebie - odparł brunet. Uznałam, że nie muszę mu odpowiadać i odwróciłam głowę w stronę nauczyciela, który nam się przyglądał z nad gazety.
- Ale jest między wami napięcie - powiedział.
- To chyba nie pana sprawa, co jest między nami - odezwałam się. Pan Sully wydał dźwięk, jakbym dała złą odpowiedź w jakimś teleturnieju.
- Miałaś być miła - powiedział.
- Jestem miła - Odparłam z zaciśniętymi zębami.
Gdy tylko wybiła szesnasta i zadzwonił dzwonek, zerwałam się za coś miejsca i popędziłam do wyjścia. Andy szedł zaraz za mną. Bez słowa skierowałam się do jego samochodu. Brunet szedł wolno z kpiącym uśmiechem, gdy ja stałam i czekałam, aż otworzy auto.
- Rozumiem, że potrzebujesz podwózki? - zapytał, opierając się o dach samochodu od strony kierowcy.
- Brawo, Sherlocku! - Zaklaskałam mu.
- Poproś - powiedział kpiąco, opierając podbródek na dłoni.
- Ja nie proszę - odpowiedziałam.
- To od dziś zaczniesz.
- Nie będziesz mi rozkazywać - powiedziałam.
- No to idź do domu na piechotę, nie powiem masz kawałek - odpowiedział. Uniosłam brwi. Nie jestem z tych do których można tak mówić. Postanowiłam zagrać inną techniką. Obeszłam wolnym krokiem samochód, nie spuszczając chłopaka z oczu. Podeszłam do niego blisko. Bardzo blisko. Patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem, gdy położyłam dłonie na jego ramionach. Delikatnie je ścisnęłam.
- Wow, jakie twarde, pewnie dużo ćwiczysz - powiedziałam, zagryzając wargę. Spojrzałam na niego, delikatnie się uśmiechając. Stanęłam tak, że jedną nogę miałam pomiędzy jego. Udem otarłam się o jego krocze. Szybko zareagował i odwrócił mnie tak, że to ja teraz znajdowałam się pomiędzy nim, a samochodem. Przeszły mnie ciarki, gdy położył dłonie na moich biodrach.
- A od kiedy cię to interesuje? - zapytał, przybliżając się trochę.
- Wiesz, szkoda by twoja praca przeszła niezauważona - powiedziałam, palcem wskazującym jeżdżąc po jego klatce piersiowej. Andy przybliżył się jeszcze bardziej. Uchyliłam usta.
- Wiesz, kiedy chcesz, to potrafisz być seksowna - powiedział mi do ucha z lekką chrypką. Przeszły mnie dreszcze, gdy delikatnie dotknął palcami mojej szyi. Nie podobało mi się to, że traciłam kontrolę. Miało być na odwrót. Jednak nie mogłam tego przerwać. Kiedy przybliżył swoją twarz do mojej, jedyne czego chciałam, to jego usta.
- Poproś - szepnął mi w usta. To mnie wybudziło z tego dziwnego transu. Gwałtownie się odsunęłam. Zacisnęłam wargi w wąską linię i odwróciłam głowę.
- Proszę - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Zaśmiał się i zostawił na moim policzku całusa, czym mnie zaskoczył.
- Wskakuj mała - powiedział.
- Nie jestem jakąś jednorazową panienką, żebyś mógł mnie nazywać mała - powiedziałam, idąc na miejsce pasażera.
- Dobrze mała - powiedział. Rzuciłam mu piorunujące spojrzenie, które skwitował tylko drwiącym uśmieszkiem. Westchnęłam, bo wiedziałam, że to jeszcze nie koniec przebywania z nim, a dopiero początek.

Moi drodzy czytelnicy!
Dziś nadszedł ten moment kiedy opowieści wybiło pół tysiąca wyświetleń. Poszczególne rozdziały czyta mniej więcej 60 osób i podjęłam pewną decyzję. Chciała bym zobaczyć ile tak naprawdę was jest, dlatego pod tym rozdziałem chciała bym zobaczyć co najmniej 30 gwiazdek. W nagrodę moi czytelnicy dostaniecie trzy rozdziały pod rząd po ponad 1000 słów. Myślę, że to niezła gratka dla fanów Andy'ego i Libby. Oczywiście dziękuję za to, że w ogóle to czytacie, ale nawet nie wiecie jak gwiazdki i komentarze podbudowują i motywują do dalszego pisania.
Liczę na was
All the love xx

Własne Piekło // Andy Biersack ✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang