5

3.4K 235 8
                                    

            Obudziłam się nie wiedząc gdzie jestem. Moje myśli były zupełnie otępiałe i jedyne z czego zdawałam sobie sprawę to to, że moja ślina ma konsystencję oraz smak błota. Potrzebowałam wody. Natychmiast. Z tą myślą otworzyłam oczy i znów je zamknęłam. Promienie słoneczne drażniły gałkę oczną. Z westchnieniem jeszcze raz otworzyłam powieki. Od razu przesłoniłam je dłonią. Gdy tylko moje oczy przyzwyczaiły się do światła, przetarłam je i przeciągnęłam się. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam, że na szafce stoi szklanka wody. Rzuciłam się w jej kierunku. Wypiłam zawartość jednym haustem. Czułam, że na długo mi to nie starczy, ale moje myśli zajęła inna kwestia, gdyż właśnie zdałam sobie sprawę, iż pokój w którym się znajduje nie należy do mnie. Zamiast fioletowych ścian, dostrzegłam pomarańczowe, a na nich jakieś zdjęcia, których z mojej perspektywy nie mogłam zobaczyć. W pokoju była tylko szafa oraz dwuosobowe łóżko, na którym właśnie leżałam. Zajrzałam pod kołdrę i zobaczyłam, że mam na sobie jakąś ogromną koszulkę oraz bieliznę. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że moje ubrania leżą złożone na fotelu przy łóżku. Próbowałam sobie przypomnieć co się działo poprzedniego dnia, jednak jedyne co pamiętam to samochód Harr'ego. Jej rozmyślania przerwał trzask otwieranych drzwi. Zza nich wyszedł mój przyjaciel w czarnych bokserkach. Jego włosy były mokre, więc domyśliłam się, że brał prysznic.
- Harry?
- O wstałaś? - zapytał. Popatrzył na mnie z uśmiechem, a ja przestraszyłam się. Co prawda nigdy nie urwał mi się film po trzech piwach, ale zawsze mógł być ten pierwszy raz
- Czy my coś... - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Nie, nie! - krzyknął - Spaliśmy w jednym łóżku, bo nie miałem gdzie cie położyć, ale do niczego nie doszło.
- Ty mnie przebrałeś? - zapytałam.
- Tak - odparł, odwracając się do szafy. Wyciągnął z niej koszulkę i dresy.
- A tak w ogóle, dlaczego ja tu jestem? - znów zadałam pytanie.
- Zasnęłaś w samochodzie i nie można cię było do budzić, spokojnie napisałem do twoich rodziców, że śpisz u Meg - powiedział, a mi kamień spadł z serca. Miała bym ciepło, gdyby Harry nie pomyślał by napisać do rodziców. Obok moich ubrań dostrzegłam swój telefon, więc wstałam i sprawdziłam powiadomienia. Gdy zobaczyłam wiadomość od mamy "ok" odetchnęłam.
             Odwróciłam się do Hazzy i uśmiechnęłam. On odwzajemnił mój gest.
- Co na śniadanie? - zapytałam, odwracając się spowrotem w stronę ubrań. Wzięłam spodenki i zaczęłam je zakładać.
- Płatki z mlekiem - odparł, a ja zmieniłam jego koszulkę na swoją.
- Może być - odparłam z uśmiechem. Włożyłam jeszcze telefon do tylnej kieszeni i udałam się za Harry'm, który poprowadził mnie do kuchni.
- Dzień dobry pani Styles - przywitałam się z kobietą, która się krzątała w kuchni. Marie była wysoką kobietą, z brązowymi włosami zebranymi w kucyka. Odwróciła się zdzwiona w moją stronę.
- Libby, witaj - powiedziała - Nie wiedziałam, że u nas nocujesz.
- Jakoś tak wyszło - powiedziałam z krzywym uśmiechem. Harry zdążył już zająć miejsce przy stole, a ja usiadłam obok niego. Pani Styles szybko podała mi miskę. Przed nami już wcześniej stało przygotowane Mleko i płatki. Myślałam, że się rozpłynę czując ulubiony smak cynamonowych kwadracików.
- Dziś przyjedzie twoja siostra, Harry - powiedziała Marie. Chłopak w odpowiedzi kiwnął głową.
- Po śniadaniu cię odwiozę Libby - powiedział szatyn. Kiwnęłam do niego głową, że się zgadzam.
- Co u ciebie Libby, tak w ogóle? Dawno u nas nie byłaś - zapytała mama Harr'ego.
- Wszystko w porządku, po prostu ostatnio średnio dogaduje się z rodzicami i wolę ich nie denerwować - powiedziałam.
- Żeby tylko każde dziecko miało takie podejście - odparła Marie, znacząco patrząc na syna. Uśmiechnęłam się na ten widok. Moja prawdziwa matka nigdy tak na mnie nie patrzyła.
-Też cię kocham mamo. - Harry nawet nie musiał się odwracać by wiedzieć, że rodzicielka wywierca mu dziurę w czaszce. Marie uderzyła ścierką w głowę chłopaka.
- Ała! - Harry nie podniósł nawet wzroku z nad miski. Ta sytuacja rozbawiła mnie, jednak nie zaśmiałam się w głos. Po prostu się uśmiechałam. Marie bardzo kochała swoje dzieci i troszczyła się o nie, ale pomimo tego zawsze pozostawała luźno nastawiona do wszystkiego. Później zjedliśmy w spokoju, czasem zaczynając jakiś neutralny temat.
                Tak jak obiecał Harry, odwiózł mnie do domu zaraz po śniadaniu. Na pożegnanie pocałowałam chłopaka w policzek i pobiegłam do domu.
- Jestem! - krzyknęłam, przechodząc przez próg. Przy mnie szybko pojawiła się Berta.
- Mama pojechała na zakupy, gdzie byłaś przez całą noc? - zapytała.
- U Meg, za ile będzie mama? - odparłam. Berta skrzywiła się słysząc jak nazwałam Sarah. Dziewczyna długo nie mogła się pogodzić z faktem, że jakaś obca dziewczyna została jej siostrą i nie skupia na sobie całej uwagi rodziców.
- Nie wiem, mówiła, że idzie na zakupy i do lekarza, bo ją ostatnio brzuch bolał - odpowiedziała Berta. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem i udałam się do salonu. Siostra podążyła za mną. Obie usiadłyśmy na kanapie. Berta wzięła pilot i włączyła jakiś program. Ja za to wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać na nim Facebook'a, gdy mój wzrok przykuła scena na ekranie. Był to teleturniej, gdzie brały udział dwie kobiety. Właśnie się przytuliły i jedna powiedziała, że jej siostra jest cudowna.
- Berta - powiedziałam.
- Hmm? - zapytała, nie odzywając wzroku od telewizora.
- Dlaczego my nigdy nie zostałyśmy siostrami? - zapytałam. Czarnowłosa oderwała wzrok od ekranu i przeniosła go na moją osobę.
- Bo ja nie potrafiłam cię zaakceptować, a ty wiecznie byłaś chamska, no i do tego dochodzą nasze charaktery. - Jak zwykle Berta wiedziała wszystko. Była tak różna ode mnie, że aż mi się to w głowie nie mieściło. Ona kochała naukę. Wiecznie miała na sobie kolorowe sukienki. W ogóle się nie malowała. Jej niebieskie oczy miały ciepły odcień, a czarne włosy sięgały za ramiona. Była córką idealną. Moim kompletnym przeciwieństwem.
- Ale my nawet nie spróbowałyśmy - powiedziałam.
- W takim razie dam ci pierwszą siostrzaną rade. Idź się umyj, bo śmierdzisz piwskiem na kilometr - powiedziała.
                 Szybko się podniosłam i popędziłam do łazienki. Stojąc pod ciepłym strumieniem błagałam, by Berta nie powiedziała tego rodzicom. Gdy już się ogarnęłam założyłam, szorty i luźną koszulkę. Mój telefon się rozdzwonił gdy tylko wyszłam z łazienki.
- Halo? - zapytałam, nie patrząc na to kto dzwoni.
- Libby, błagam powiedz, że mnie uratujesz? - po drugiej stronie odezwał się Niall.
- Co ci? - zapytałam. Oglądając swoje odbicie w dużym lustrze.
- Nie mam w domu co jeść - powiedział - Rodzice są w jakiejś delegacji, a lodówka świeci pustką.
- Na pewno zostawili ci jakieś pieniądze - powiedziałam.
- Właśnie w tym sęk, że kupiłem sobie nowe buty za te pieniądze - powiedział cicho.
- Niall! - krzyknęłam oburzona. Wiedziałam, że blondyn ma fioła na punkcie butów niczym kobieta, ale jedzenie było jego życiem. Te buty musiały być naprawdę piękne skoro, dał pieniądze na jedzenie.
- Kocham je bardziej niż jedzenie! - Potwierdził moje podejrzenia.
- Kurde chyba dam cynk telewizji - powiedziałam, czym wywołałam jego śmiech.
- To co? Ja będę za 10 minut - powiedział i się rozłączył. Jeżeli myślał, że ja mu coś zrobię do jedzenia to się grubo pomylił. Gdy zeszłam na dół, Berty nie było już w salonie. Siedziała na podwórku, czytając jakąś książkę.
- Niall zaraz będzie - powiedziałam jej, przez drzwi, a ona tylko kiwnęła głową.
             Zaraz potem Niall dosłownie nawiedził moją kuchnie. Wolnym krokiem skierowałam się do niej by zobaczyć, jak blondyn robi sobie kanapkę z masłem orzechowym, dżemem, szynką, pomidorem i ogórkiem kiszonym. Na Sam widok tej papki zrobiło mi się nie dobrze, a jak widziałam jak Niall wznosi oczy ku niebu z rozkoszy, myślałam, że zwrócę płatki na podłogę.
- Jak ty możesz to jeść? - zapytałam. Blondyn popatrzył na mnie jak na chorą umysłowo.
- To jest świetne! Chcesz gryza? - odparł z pełnymi ustami.
- Czasem się zastanawiam, dlaczego ty jesteś moim przyjacielem - powiedziałam zrezygnowana. Blondyn czasem przechodził najśmielsze oczekiwania. Bez słowa poszłam do swojego pokoju. Wiedziałam, że Niall uda się zaraz za mną. Nie myliłam się. Blondyn chwilę po mnie wszedł do pokoju.
- I co upolowałeś kogoś?  - zapytałam.
- Noo, żebyś wiedziała jakie Jessy Parker ma cycki - odparł. Przewróciłam oczami.
- Piersi Niall, Piersi - powiedziałam. Tym razem on przewrócił oczami.
- A ty? - zapytał.
- Nie - odparłam ze zmarszczonymi brwiami.
- To czego tak szybko znikłaś? - Tym razem to Niall zmarszczył brwi.
- Zabrałam się z Harry'm - odpowiedziałam - Jak wszyscy poszliście w krzaki, to to była najlepsza opcja.
- Może i racja. Andy sobie fajną dziewczynę wyrwał - powiedział, a ja w odpowiedzi prychnęłam.
- Chyba nie jesteś zazdrosna? - zapytał Niall, czym mnie tylko zirytował.
- O kogo? O niego? Ty chyba rozum straciłeś, współczuję tej dziewczynie, bo zapewne zaraz ją zostawi, tak jak każdy jego pokroju - powiedziałam.
- Kto wie? - odezwał się blondyn. Przewróciłam oczami, bo on dobrze wiedział, że mam rację.

Własne Piekło // Andy Biersack ✔Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin