11

3K 219 9
                                    

              Poranek był piękny. Słońce delikatnie oświetlało pokój, dłoń Andy'ego mocno trzymała mnie w tali, a jego poranny wzwód wbijał mi się między pośladki. Naprawdę wszystko byłoby cudownie gdyby mój telefon nie rozdzwonił się jak głupi. Z jękiem znalazłam swoją komórkę na szafce. Nawet nie patrząc kto to, po prostu odebrałam.
- Halo? - zapytałam zaspana do telefonu.
- Libby, chciałam się spotkać i z tobą porozmawiać - usłyszałam głos swojej przybranej siostry. Andy zamruczał mi w szyję.
- Kiedy? - zapytałam, wciąż nie zdając sobie sprawy z tego z kim tak naprawdę rozmawiam.
- Może dziś jak skończysz szkołę? - zapytała Berta.
- Libby jest piątek i mamy na dziesiątą, więc śpij - odezwał się Andy, przyciągając mnie do siebie. Nie było mowy, by Berta go nie usłyszała. Dodatkowo jego poranna chrypka była bardziej niż seksowna.
- Uspokuj się - szepnęłam do niego, coraz bardziej się rozbudzając.
- To jak, Libby? - zapytała Berta.
- Kończę o 16, bądź pod szkołą - powiedziałam do telefonu.
- Jasne - powiedziała Berta, po czym się rozłączyła.
           Odwróciłam się do bruneta. Miał zamknięte oczy, ale wiedziałam, że on też nie śpi. Odgarnęłam mu włosy z twarzy na co on się uśmiechnął. Otworzył oczy i spojrzał prosto w moje tęczówki.
- Z rana wyglądasz jak upadły anioł - powiedziałam.
- Odbiorę to za komplement - odparł. Zaśmiałam się.
- To miał być komplement - odpowiedziałam. Teraz on się zaśmiał.
- Kto dzwonił? - zapytał, przytulając się do mnie.
- Berta - odparłam. On zmarszczył brwi.
- Co chciała? - zapytał.
- Spotkać się - odpowiedziałam. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Dochodziła siódma, wiec po prostu mocniej się wtuliłam w bruneta.
- Nie za wygodnie ci? - zapytał. Spojrzałam jego oczy, które miały lodowaty odcień niebieskiego. Jestem pewna, że nikt inny nie mógł mieć takich oczu.
- Wiesz, jesteś pierwszą dziewczyną z którą tylko spałem i to jeszcze przez kilka dni - odezwał się.
- A ty chłopakiem - powiedziałam.
- To co nigdy nie byłaś w żadnym związku?  - zapytał.
- Nie, jak już to miałam kilku partnerów, ale tylko od seksu, bez uczuć i zobowiązań - odparłam - a ty?
- Cóż u mnie to były bardziej jednorazowe przygody - powiedział.
- A Jill?
- Spałem z nią tylko raz - powiedział.
- To dlaczego Ashley mówił jakby była ważna? - zapytałam.
- Bo jest głupi - odpowiedział Andy - Wiesz na co mam ochotę?
- Aż się boję...
- Pocałować cię - powiedział. Zagryzłam wargę, gdy on znalazł się nade mną.
- To nie jest dobre - powiedziałam.
- A co jest dobre? - zapytał z sarkazmem. Jego usta były coraz bliżej, a ja nie mogłam opanować szaleńczego biegu serca. Wpatrywałam się w jego usta, gdy coraz bardziej się do mnie przybliżały.
- Mogę? - zapytał prosto w moje wargi. Spojrzałam mu w oczy, które były teraz granatowe i skinęłam głową. Pocałunek był delikatny. Oplotłam rękami jego szyję i przyciągnęłam go jeszcze bliżej. Zaśmiał się mi w usta na moje postępowanie. Jego ręka wylądowała na moim gołym brzuchu, a mi było tak dobrze, że miałam ochotę pozwolić mu na wszystko. Nawet nie wiem, kiedy ten niewinny pocałunek przekształcił się w namiętny i pełen pasji francuski. Całowaliśmy się tak dopóki nie zabrakło nam tchu. Oparł swoje czoło o moje, a później spojrzał mi w oczy. Jego niebieskie tęczówki były wręcz granatowe. Przeczesałam ręką jego czarne włosy.
- Lubię gdy chodzisz w moich koszulkach - powiedział, kładąc się na boku obok mnie.
- Nawet w tych ulubionych? - zapytałam.
- W tych najbardziej - odparł. Założyłam kosmyk włosów za ucho i uśmiechnęłam się do niego. Sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje, po prostu chciałam być obok niego. Rozmawiać z nim, a najbardziej spać z nim. Tak normalnie. Sprawiał, że nie bałam się kolejnego dnia i czułam się przy nim bezpiecznie. Obróciłam się na bok, tak że mogłam wpatrywać się w jego oczy. On za to położył dłoń na moim biodrze i znów przybliżył się tak by mnie pocałować, na co mu pozwoliłam. Przyznam się, że tamtego dnia moją ulubioną czynnością stało się całowanie go.
               Najchętniej spędziłabym tak resztę dnia, jednak musieliśmy się zbierać do szkoły. Stojąc przed lustrem w łazience miałam wrażenie, że przez ten tydzień zmieniłam się nie do poznania.
- Libby! Ja też chcę skorzystać z łazienki! - krzyczał Andy, pod drzwiami. Szybko zakręciłam wodę i wyszłam z łazienki, rzucając brunetowi zabójcze spojrzenie, którego on nie zobaczył bo od razu zniknął za drzwiami łazienki. Udałam się do pokoju chłopaka i ze swojej torby wyjęłam rurki oraz jakąś bluzkę, ale gdy spojrzałam w lustro wyjęłam moją jedyną sukienkę. Była zwiewna i bordowa. Poprawiłam włosy, a następnie jeszcze raz spojrzałam w lustro. Sukienka kończyła się przed kolano, była naprawdę ładna. Moja twarz wyglądała na wypoczętą, a odkąd śpię u Andy'ego, nie pomalowałam się ani razu, bo bałam się, że mogę się rozpłakać, ale teraz mi się to spodobało. Wyglądałam młodo i szczęśliwie. Zupełnie jak nie ja. Jako, że pogoda na zewnątrz była coraz gorsza, w końcu był listopad, na stopy założyłam glany. Później udałam się do kuchni, tam wyjęłam dwie miski do których wlałam mleko oraz wsypałam płatki. Gdy usłyszałam trzask drzwi, spojrzałam do góry, gdzie Andy zatrzymał się w pół kroku I patrzył na mnie jak na trupa.
- Co? Źle wyglądam? Wiedziałam, że ta sukienka to zły pomysł - powiedziałam, wycierając dłonie w ścierkę. Rzuciłam ją i już się kierowałam do pokoju by zmienić strój, ale dłoń Andy'ego mnie powstrzymała.
- Wyglądasz niesamowicie - powiedział. W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego, po czym wróciłam do kuchni.
***
            Lekcje minęły w spokoju. Słyszałam dużo komplementów, odnośnie wyglądu o to było naprawdę miłe.
- Libby - zaczepił mnie Niall.
- Co tam? - zapytałam, idąc na swoją ostatnią lekcje.
- Byłem wczoraj u ciebie w domu - powiedział, a ja się zatrzymałam i spojrzałam na niego - twoja mama powiedziała, że uciekłaś i nie wiedzą gdzie jesteś. Bardzo się o ciebie martwiła. Ale wiesz co jest najgorsze? Nie ufasz mi na tyle, żeby mi o tym powiedzieć. Ciekawe, gdzie przez ten cały czas śpisz.
- Niall, to nie tak - powiedziałam.
- Ja głupi myślałem, że tak przeżywasz rozstanie z Meg, ale za tym kryje się coś więcej, a teraz przychodzisz rozpromieniona i szczęśliwa. 
- Daj mi to wytłumaczyć - powiedziałam  - To prawda, we wtorek pókłóciłam się z rodzicami i to oni kazali mi się wynosić. Nie miałam do kogo jechać. Ty i tak byś mnie nie przyjął przez ojca, Meg przez Louisa, a Lou przez Meg. Harry nie odbierał, więc Andy mnie przyjął.
- I przez środę i czwartek, nie przyszło Ci do głowy by ze mną porozmawiać. Zaakceptuj to w końcu, że ludzie się o ciebie martwią - powiedział.
- Niall - powiedziałam, żeby go zatrzymać, ale on szedł dalej. Ja tylko stałam na środku korytarza, patrząc za blondynem. Czułam się podle. Westchnęłam głęboko i udałam się na matematykę. Było mi przykro. Nie chciałam tracić Nialla, dlatego usiadłam z nim w ławce, zamiast na swoim zwyczajowym miejscu.
- Niall, to nie tak, że ci nie ufam, po prostu myślałam, że wystarczy jak obciąże problemami tylko Andy'ego - powiedziałam.
- Łatwo mnie wymieniłaś - odparł. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Nie wymieniłam cię! Andy jest... jest inny - powiedziałam. Niall skierował swój wzrok na mnie.
- Spałaś z nim? - zapytał, a ja popatrzyłam na niego jak na głupka.
- Ja i Andy? Serio? Gdzie ty masz mózg? - zapytałam.
- Widziałem, jak się całowaliście przed szkołą - odpowiedział Niall, podnosząc znacząco brwi.
- I tylko tyle - odparłam, odwracając wzrok. Niall tylko w odpowiedzi się zaśmiał.
- Uważaj na niego.
- Jak ja to mówiłam to jakoś nikt mnie nie słuchał, a gdy w końcu zmieniłam zdanie teraz to ty mi to mówisz, weź się zdecyduj - powiedziałam, przewracając oczami. Niall tylko się zaśmiał i podał mi dłoń na zgodę, którą przyjęłam.
           Po lekcji, która się dłużyła w nieskończoność, przed szkołą czekał na mnie Andy.
- Gdzie czeka Berta? - zapytał. Oboje szliśmy w kierunku parkingu.
- Gdzieś tam pewnie. - Wskazałam miejsce w stronę, którego właśnie się kierowaliśmy.
- Przyjechać po ciebie po spotkaniu? - zapytał.
- Gadasz jakbyśmy byli parą - zaśmiałam się. On za to podszedł i założył mi kosmyk włosów za ucho.
- Mała, dobrze wiesz, że żadne z nas nie bawi się w związki - powiedział. Na moich ustach igrał dalej uśmiech, gdy zarzuciłam mu ręce na szyję. Pochylił się trochę i złączył nasze usta w krótkim pocałunku.
- Libby! - Moja siostra jak zwykle musiała wszystko zepsuć.
- Zadzwonię - powiedziałam, jeszcze do Andy'ego i pobiegłam do Berty.
           Wsiadłam do samochodu jej chłopaka, który najwyraźniej go pożyczył. Szykowałam się na jakieś kąśliwe uwagi z jej strony, ale nic takiego nie było. Dziewczyna zatrzymała się na jakimś poboczu i odwróciła w moją stronę.
- Planowałaś w ogóle wrócić do domu, czy może planowałaś zamieszkać z tym wytatuowanym emo? - zapytała.
- On nie jest emo i owszem planowałam, przyjechać w poniedziałek i porozmawiać z rodzicami - wyjaśniłam.
- Wiesz Libby, ja też nie chciałam wtedy tego powiedzieć - powiedziała Berta.
- Przestań sama zachowałam się jak suka. W życiu nie chciałabym wrócić do tamtych ludzi - powiedziałam, a siostra pokiwała głową.
- Mama z tatą bardzo się martwią, ale chcieliby żebyś przyszła w niedziele na kolacje nawet z tym twoim chłopakiem, żeby wszystko wyjaśnić, a poza tym to będzie ważny dzień - powiedziała Berta.
- Andy nie jest moim chłopakiem - powiedziałam.
- Ciekawe czy on też tak uważa - odparła Berta.
- Uwierz oboje uważamy tak samo - powiedziałam. Dziewczyna uniosła tylko ręce, po czym nachyliła się nad deską rozdzielczą i mnie przytuliła.
- Wszyscy chcemy cię spowrotem mała wkurzająca idiotko - powiedziała.
- Co wy macie wszyscy z tym mała? - zapytałam, a ona się zaśmiała.
- Pięknie dziś wyglądasz - pochwaliła mnie. Spojrzałam na nią jak na wariatke, po czym przyłożyłam dłoń do jej czoła.
-  Dobrze się czujesz? - zapytałam.
- Uspokuj się! Naprawdę częściej powinnaś się z nim spotykać jak on ma na ciebie taki wpływ - powiedziała Berta. Zaśmiałam się pod nosem, kręcąc przecząco głową.
- Lepiej módl się, by poszedł ze mną jutro do sklepu po jakąś sukienkę - powiedziałam.
- Jak chcesz to przecież ja mogę z tobą pójść - odparła.
- Nie Berta, na to jest za wcześnie - powiedziałam. Moja siostra nigdy nie traktowała mnie na poważnie i zawsze pokazywała jaka to jest lepsza. To była kolejna miła odmiana.
- Muszę jechać, bo zaraz razem z Seanem jadę do jego rodziców, a ciebie, gdzie podwieść? - zapytała Berta, odpalając silnik.
- Wrócę do Andy'ego, ale powiesz rodzicom, że będę z nim na kolacji? - zapytałam.
- Spokojnie, jasne, że tak - odparła - to gdzie on mieszka?
           Po podaniu adresu bruneta, już dziesięć minut później znaleźliśmy się pod jego blokiem. On akurat wyszedł ze śmieciami. Miał na sobie kurtkę skórzaną oraz czarne dresy.
- Wiesz, on wygląda trochę niebezpiecznie - powiedziała Berta, na co ja się zaśmiałam.
- Nie jak śpi - powiedziałam, wciąż obserwując bruneta - Wiesz, wygląda tak spokojnie i niewinnie, jak taki dzieciak.
- Cóż właściwie wy wciąż jesteście dzieciakami - powiedziała Berta, z krzywym uśmiechem.
- Odezwała się dorosła - zaśmiałam się. Andy odwrócił się w naszą stronę, podniósł brwi. Widząc mnie w samochodzie założył ramiona i czekał. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Wbrew pozorom on jest bardzo miły i troskliwy - powiedziałam.
- Oj ktoś tu się zakochał - powiedziała Berta z szerokim uśmiechem.
- Miłość nie istnieje - powiedziałam, pukając się w czoło.
- Jasne - zbyła mnie, na co przewróciłam oczami.
- Do niedzieli - powiedziałam i wysiadłam z samochodu. Berta jeszcze pomachała mi przez szybę i odjechała. Widząc Andy'ego, który wciąż stał z założonymi rękami i zmrużonymi oczami, uśmiechnęłam się do niego Słodko.
- Obgadywałyście mnie! - Popatrzył na mnie oskarżycielsko. Podeszłam do niego wolnym krokiem.
- Zaprosiła nas w niedziele na obiad do rodziców - powiedziałam, zmieniając temat.
- Jak to nas? - zapytał z niezrozumieniem.
- Tak to, uważa, że się w tobie zakochałam i jesteśmy parą i nie sposób jej tego wyperswadować - powiedziałam.
- Jesteś we mnie zakochana? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Miłość nie istnieje, skarbie - powiedziałam, na co on się zaśmiał. Podszedł do drzwi klatki i otworzył je przede mną. U niego w mieszkaniu czekała juz na nas jego mama z pyszną pizzą na obiad, którą ona sama zrobiła. Tak moje życie mogło by cały czas wyglądać.

Własne Piekło // Andy Biersack ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora