viqtoriax: o mande mande flore
viqtoriax: o mande o mande
viqtoriax: o deo riki tiki
viqtoriax: sprzedajemy narkotyki
leothelion: ???
viqtoriax: narkotyki są trujące i kosztują 3 tysiące
viqtoriax: 1 2 3
leothelion: jakie 123? Tyle kasy chcesz czy coś?
viqtoriax: raz dwa trzy
leothelion: w ogóle o jakich narkotykach mówimy?
viqtoriax: o żadnych
viqtoriax: to taka wyliczanka
leothelion: btw wiesz co jest jutro?
viqtoriax: dzień?
leothelion: no ale jaki dzień?
viqtoriax: 23 marca
viqtoriax: no i co z nim?
leothelion: to że wbijam na kolejną trasę po Polsce ;)
viqtoriax: DLACZEGO NIC NIE MÓWIŁEŚ CHUJNIKU JEBANY?!?!?!1
leothelion: woah, spokojniej
viqtoriax: JAK KURWA MAM BYĆ SPOKOJNA?! JESZCZE POWIEDZ, ŻE BĘDZIESZ W POZNANIU!
leothelion: no będę 8)
viqtoriax: AAAAAAA FANGIRLUJE BOŻE BOŻE AAAAAAAA
leothelion: przestań. Przyjdę do ciebie do domu
viqtoriax: OKI!!!
viqtoriax: osram się szczęściem zaraz
leothelion: nie sraj
leothelion: bo kto to będzie sprzątał?
Oglądacie dzisiaj mecz?
YOU ARE READING
Antifan 》Leondre Devries
FanfictionPRZYWRÓCONA WERSJA Z 2016 ROKU, DUŻO CRINGU!!! viqtoriax: przecież jesteś... viqtoriax: bazyliszkiem, chcącym spenetrować moją komnatę leothelion: aww to takie zboczone *-* Historia pokręconej przyjaźni, jaka zrodziła się między zagorzałą anty-fanką...