Rozdział 1

41.3K 1K 592
                                    

*Skyler*
Stanęłam przed lustrem i po raz ostatni już poprawiłam rozczochrane włosy.

- Skyler, pora się zbierać! - usłyszałam głos mamy, chwyciłam walizkę i ruszyłam na dół.

Rodzice stwierdzili, że jestem już na tyle dorosła, że mogę zamieszkać bez nich, a ponieważ w przyszłości chciałam iść na studia w Nowym Yorku to razem z rodzicami Bellamiego postanowili, że mogę wprowadzić się właśnie do niego. Bellamy, to mój przyjaciel z dzieciństwa, od zawsze mnie wspierał i był przy mnie. Był tak naprawdę moim jedynym przyjacielem, miałam parę koleżanek, ale to nie było to samo. Chodziłam z nim do jednej klasy od podstawówki do końca gimnazjum, bo do liceum wyjechał juz do Nowego Yorku, i na większości lekcji siedzielismy razem. Krążyły pogłoski, że jesteśmy parą, ale to była nie prawda. Bell traktował mnie bardziej jak najlepszego kumpla, czy siostrę niż jako dziewczynę. Dzisiaj jest pierwszy dzień sierpnia i to jest właśnie dzień mojego wejścia w dorosłość. Postawiłam torbę koło schodów i przytuliłam chłopaka na przywitanie. Tak, to było dla nas normalne, że para przyjaciół się przytula.

- Cześć Sky. - rzucił chłopak i podszedł do mojej mamy. - Dzieńdobry pani Jonson. - powiedział i ucałował jej dłoń.

Starał się zrobić dobra wrażenie, ale prawda była taka, że normalnie z własnej woli by tego nie zrobił. On po prostu taki jest, ma własne zasady, nie zawsze słuszne, ale mi to nie przeszkadza.

- Cześć Bell. Jedziemy? - zapytałam i zaczęłam targać walizkę w stronę samochodu.

- Oczywiście. Daj to, bo widzę, że sobie nie radzisz. - wziął ode mnie torbę i bez większego wysiłku schował ją do bagażnika.

Brunet jest bardzo dobrze zbudowany i bardzo umięśniony więc nie robiło mu problemu zaniesienie głupiej walizki, co na przykład mi robiło ogromny problem. No cóż, ale w końcu małe jest piękne, nie? Podeszłam do mamy i jeszcze raz ją przytuliłam.

- To pa mamo. Dzięki za pomoc w przeprowadzce. - powiedziałam, po czym wyswobodziłam się z jej uścisku i ruszyłam do pojazdu.

- W razie czego dzwoń to od razu przyjadę!

- Nie martw się, poradzimy sobie! - pomachałam jej ostatni raz i wsiadłam do środka. - Nareszcie wolność! - powiedziałam zadowolona i przybyłam piątkę z chłopakiem.

- Kurwa Sky nawet nie wiesz jak się cieszę, że przyjeżdżasz, bo melanże z tobą bedą świetne już to widzę! - powiedział zachwycony i puścił mi oczko.

- A ty tylko o tym... Nie ekscytuj się już tak tylko zachowaj siły na potem, bo przed nami długa droga, a ja przyjacielu nie mam prawka także kierownice zostawiam tobie na najbliższe 25 godzin! - powiedziałam triumfalnie i zaklaskałam w dłonie.

Przez większą część drogi słuchaliśmy na maksa podgłośnionych piosenek i podśpiewywaliśmy fragmenty, które znaliśmy, chociaż nie oszukujmy się, ale piosenkarze z nas żadni. Na miejsce przyjechaliśmy około godziny 14 dnia następnego od wyjazdu. Wyszłam z auta i stanęłam przed wejściem do domu. Zamurowało mnie, a chłopak zaczął się ze mnie śmiać, bo otworzyłam buzię na oścież.

- Co się żeś tak rozdziawiła? - zapytał nie przerywając śmiechu.

- T-ten dom jest przepiękny! - wyjąkałam i ruszyłam w stronę wejścia.

Brunet rzucił mi klucze i wrócił po moją walizkę. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Po mojej lewej stronie znajdowała się niewielka kuchnia z profesjonalnym wyposażeniem, urządzona w odcieniach bieli i szarości. Obok kuchni był duży salon z wyjściem na ogród. Urządzony był w tych samych kolorach co kuchnia tylko z kilkoma kolorowymi dodatkami. Na wprost mnie znajdowały się schody na piętro. Weszłam po nich powolutku. Po mojej prawej i lewej stronie znajdowały się po dwie pary drzwi. Przeszłam przez pierwsze z prawej. Trafiłam do jakiegoś pokoju komputerowego, czy coś. Następnie udałam się do jak się okazało łazienki. Była ogromna, cała w odcieniach szarości. Wychodząc z łazienki przeszłam przez drzwi na końcu korytarza po lewej stronie. Znajdował się tam pokój Bellamiego. Urządzony był w bardzo chłopięcy sposób, wszędzie był syf oraz pełno było porozwieszanych plakatów z motorami, półnagimi laskami i ogólnie było tam pełno dziwnych rzeczy, których nigdy nie zrozumiem, a szczególnie moją uwagę przyciągnęła ramka wisząca na ścianie nad łóżkiem z napisem na kartce w środku, Znajdź, Zalicz, Zostaw...
Zasada trzech "Z", jak zgadywałam chodziło o dziewczyny. Tak Bell znany był z tego, że nigdy nie miał dziewczyny dłużej niż na dwa dni, no ale cóż.  Nie licząc tych paru rzeczy to jego pokój był całkiem fajny. No dobra kogo ja oszukuje, było bardzo źle, ale nie będę mu tego wytykać, w końcu to jego pokój, a nie mój. Ostatnie pomieszczenie do jakiego weszłam było przeznaczone na moją sypialnię. Ściany były pomalowane na biało, a w podłoga była w kolorze szarego drewna. Na wprost stało durze dwuosobowe łóżko z turkusową narzutą i kolorowymi poduszkami. W kącie pokoju stała duża biała szafa, a pod jedną ze ścian stało biele biurko z różową lampką i różowym krzesłem obrotowym. Oglądałam jeszcze mój nowy pokój kiedy do pomieszczenia wszedł Bellamy.

My Best Friendحيث تعيش القصص. اكتشف الآن