Rozdział 13

16K 514 84
                                    

*Bellamy*
- Jak to wyjechała do Phoenix?! - wydarłem się nie mogąc uwierzyć w to co właśnie powiedział.

Skyler uciekła z powrotem do domu? A co jeśli nie wróci...? Nie... Nie, ona napewno wróci... Nie może tak po prostu mnie zostawić szczególnie po... Po tym jak... Eh...

- No wiesz, pojechała do Phoenix żeby odpocząć od... od ciebie. - odpowiedział widocznie nie przejmując się tym jak bardzo byłem wkurzony w tamtym momencie.

- Nie wierzę... Muszę... - urwałem i przestałem patrzeć na szatyna.

Ponownie zacząłem krążyć po pomieszczeniu przeczesując ręką włosy. Po chwili namysłu zatrzymałem się i spojrzałem na Zack. Zmarszczył brwi i już wiedział co zamierzam zrobić.

- Nie, Bell... Nawet o tym nie myśl! - krzyknął i spiorunował mnie wzrokiem.

Machnąłem na niego ręką i nie żegnając się, biegiem ruszyłem w stronę swojego domu.

Wparowałem w pośpiechu do domu i sprawdziłem w internecie rozkład samolotów. Kupiłem szybko bilet na najbliższy lot do Phoenix i w podskokach udałem się do sypialni. Zapakowałem najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i zabierając rzeczy takie jak ładowarka czy słuchawki, zbiegłem z powrotem na dół. Wsiadłem w samochód i pojechałem na lotnisko, bo odlot był już za trzy godziny, a ja wolałem być przed czasem.

*Skyler*
- Deliach! Wychodzimy! - krzyknęła mama wychodząc z domu.

Zapomniałam wcześniej dodać, że mama często mówiła do mnie drugim imieniem co trochę mnie irytowało, bo go nie lubiłam.

- W międzyczasie przyjedzie Vicki, więc nie zamykaj się w pokoju, bo nie będziesz jej słyszeć! - krzyknęła na pożegnanie i słyszałam jak drzwi się zamykają.

Zabrałam ze sobą MacBooka i zeszłam na parter. Usiadłam na kanapie i odpaliłam laptopa włączając mój ulubiony serial The 100. Otworzyłam butelkę soku wiśniowego, który wcześniej wzięłam z kuchni.

Obejrzałam kilka odcinków serialu kończąc drugi sezon i podeszłam do wejścia słysząc dźwięk domofonu. Otworzyłam drzwi i ujrzałam rudowłosą dziewczynę z wielkim, promiennym uśmiechem.

- Vicks! - krzyknęłam rzucając się jej na szyje i przytulając z całej siły.

Dziewczyna miała rude włosy, po babci, bo żadne z rodziców takich nie miało, masę piegów na twarzy i śliczny uśmiech. Była dosyć wysoka, mniej więcej wzrostu Bellamyego i bardzo szczupła. Miała wspaniałą figurę, której zawsze jej zazdrościłam, bo ja sama byłam gruba i brzydka.

- Jejku Deliach, nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam maluchu! - tak, ona była kolejną osobą, która miała fioła na punkcie mojego drugiego imienia i zawsze mi go zazdrościła, za to ja, jak już wspominałam, nienawidziłam go. 

-  Mam na imię Skyler Vicky, Skyler. - poprawiłam ją szczędząc się, a ona wywróciła oczami.

Pociągnęła mnie za rękę do salonu i wspólnie opadłyśmy na kanapę. Skrzyżowała kostki i usiadła naprzeciwko mnie nie przejmując się, że pobrudzi butami sofę.

- Opowiadaj mi wszystko! Jak ci się mieszka z Bellamym?! - zawołała podekscytowana.

Spięłam się trochę co ona od razu zauważyła.

My Best FriendDove le storie prendono vita. Scoprilo ora