48.

130 7 1
                                    

- Dziękuję - wymruczałam, kiedy dawałam całusa w policzek William'owi.
- Cała przyjemność po mojej stronie...

Znowu byłam z Will'em, ale nie było myśli, abyśmy robili coś więcej. Zrobiliśmy sobie śniadanie, pogadaliśmy , aż w końcu zawiózł mnie do domu.
- Daisy?! - wróciłam się do auta, w którym siedział Will. - Przestań. Nie chodź już do tego klubu, on cię zniszczy...

Skinęłam z lekkim uśmiechem. Wysłał mi buziaka i odjechał spod wjazdu do naszej posiadłości. Do domu obok wchodził młody Styles, który przyglądał się mi jak i też William'owi. W ostateczności jego wzrok zastygł na mnie, a ja poczułam się tak jakbym to ja miała winę.
William jest tylko przyjacielem, a Harry moim byłym, wiec i tak nie powinnam mieć jakiegokolwiek wyrzutu.
Spuściłam głowę i weszłam do domu, gdzie mama siedziała na kanapie i zjadała ostatnie lody z zamrażalki. Podeszłam do niej i usiadłam, tuląc się do niej i mojej małej siostrzyczki.
- Cześć mamuś... - wymruczałam.
- Cześć, skarbie - powiedziała z słodkim głosem. - Czuje wódkę?
- Nie...? - zapytałam niż odpowiedziałam.
- Mhm. Harry?
- Mhm... Przepraszam.
- Idź się przebierz, potem się będziesz przytulać. Ojciec pojechał do sklepu, a Riley jest w szkole, w której ty też powinnaś być... Ale wiem, że jest tam teraz głośno i pozwolę ci zostać z nami w domku.

Uśmiechnęłam się i podniosłam, aby iść na górę się przebrać. Wyciągnęłam jakieś luźne rzeczy i szybko się w nie wcisnęłam. Potem poszłam ogarnąć moje zęby, nie chciałam używać szczoteczki Will'a, żeby ten czuł na niej wczorajszy alkohol...
Ogarnięta zeszłam po schodach i wzięłam ze sobą żelki, na które mama się rzuciła. Położyłam się na jej kolanach, a ona zaczęła głaskać mnie po głowie. Włączyłyśmy radio, żeby nie oglądać czegoś głupiego w telewizji. Ale nie wiem, czy radio było dobrym rozwiązaniem tym bardziej, że mogła lecieć tam jedna z piosenek nowego zespołu...
- Mamo?
- Tak?
- Jak damy jej na imię? - zapytałam, podnosząc się do pozycji siedzącej, kładąc dłoń na wybrzuszeniu mojej mamy.
- Darcy - rzuciła szczęśliwa. - Jak jest Riley i Richard to czemu miała by być tylko Daisy skoro może być i Darcy?
- Ładne - zaśmiałam się czując, jak malutka kopnęła. - Ciocia szuka dla mnie mieszkania... - przez chwilkę istniała cisza. - Czemu nie chcecie wrócić? Chce mieć was blisko! - jęknęłam smutna.
- Wiem, skarbie... Tam był chaos, a chcemy, żeby mała wychowywała się w spokoju. Na pewno będziemy cię odwiedzać. Riley pewnie wyjedzie z Rose i zamieszkają u ciebie - zaśmiała się. - I każdego dnia będziesz kazała coś spalić - obie się zaśmiałyśmy.

I kiedy zaczęłyśmy żartować i przypominać sobie przeszłość, śmiałyśmy się w najlepsze do czasu kiedy mama ilustrowała mnie i coraz mocniej ściskała moją dłoń... Zaczęła płakać. Patrząc na nią ja również zaczęłam płakać. Mocno ją do siebie przytuliłam i zaczęłam głaskać po plecach, w geście pocieszenia.
- Będę za tobą tęsknić! Pamiętaj, że zawsze będziesz mogła dzwonić i przyjeżdżać i prosić o pieniądze...
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, kiedy zaczęła się martwic, że jej malutka córeczka wyjeżdża.

Usłyszałam gwałtowne pukanie do drzwi, a po chwili się otworzyły i wszedł tata z torbami pełnymi zakupów. Słabo uśmiechnął się kiedy zobaczył nas w takim stanie. Nie musiał się pytać o co chodziło, on to już wiedział. Odłożył siatki i usiadł za mną obejmując mnie i mamę. Zaczęliśmy się śmiać, kiedy byliśmy tak ściśnięte, że aż brakło nam powietrza.

*
- Daisy?! Słuchaj znalazłam! Jest duże i w miarę tanie! - w słuchawce doskonale było słychać entuzjazm ciotki Em. - Masz je wykończone, bez żadnego problemu. Ściany są białe, jest kominek i...i... - zaczęłam się śmiać.
- Ciociu! Oddychaj! Wnioskuje, ze mieszkanie jest zajebiste i na pewno gdybyś mieszkała sama, sama byś je wzięła?
- Tak!!! - piskała. - Słuchaj kochanie, jeżeli pozwolisz przygotuje wszystko co jest tutaj potrzebne.

- Jak najbardziej - rzuciłam z lekkim uśmiechem, którego nie mogła zobaczyć. - Już przelewam pieniądze. Dziękuję - zakończyłam rozmowę.

Schowałam telefon w spodniach i szczelniej opatuliłam się kocem. Wszyscy wyjechali gdzieś. Rodzice do kina, Riley i Rose gdzieś razem, a single zostają sami w domu. Rozłożyłam sobie gruby koc na ziemi, wziewam dwie kołdry i dużo poduszek. I tak sobie leżałam pod gołym niebem.

Gwiazdy migotały, jakby wiedziały nad czym myślę. Czułam jak te gwiazdy odbijają moje myśli, moją głowę. Miałam tak dużo spraw nad głową, a w środku czułam jak coś mnie rozdziera. Nie wiedziałam co? Czułam się inaczej. Gorzej niż zwykle.

- Riley mówił o twoich samotnych planach i nie mogłem cię tak zostawić! - usłyszałam i spojrzałam za siebie. - Mam pizzę i sok...?! - czekał jak pozwolę mu zostać.

- Siadaj, Dylan.

Chłopak zrobił tak jak mu kazałam. Przykryłam go kołdrą i wróciłam do oglądania gwiazd.

- Jedna z tych gwiazd to moja mama - westchnął brunet. - Kiedy jest mi ciężko i próbuje rozgryźć jaką sprawę, patrze w gwiazdy, a odpowiedź sama nasuwa mi się na myśl... Widzę, że ciebie też coś trapi, więc spójrz na tą gwiazdę - pokazałam mi chyba najbardziej migającą gwiazdę. - Zwróć się do niej, a dostaniesz odpowiedź. Ona zawsze ci pomoże.

Spojrzałam na przyjaciela, który z szerokim i dumnym uśmiechem patrzał w niebo. Przybliżyłam się do niego szybko i podziękowałam mu dużym całusem w policzek.

~•~
Czekam na wasze komentarze i ★. xx.A

Stars|H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz