26.

224 12 0
                                    

- I co z tobą? - zapytałam brata, kiedy stanęłam w drzwiach pokoju Riley'a. 

Siedział na łóżku i oglądał coś na laptopie. Był taki zdziwiony, kiedy mnie zobaczył.

- Nadal żyje.

Był w samych spodenkach i trzymał się w pasie. Jego cały dolny tors był mocno zabandażowany. Był blady, a jego oczy zmęczone. Widać było, że cierpiał. Złamane żebro nie jest sielanką marzeń. Usiadłam na brzegu końca łóżka i obserwowałam brata.

- A gdzie Rose? Pod łóżkiem? - śmiałam się, ale ze strachu spojrzałam pod łóżko. Na szczęście było czystko. No prawie... Pomijając brudne skarpetki i sprzęt sportowy. Bałam się cokolwiek wyjąć, jeszcze by się coś wyłoniło. - Wycierpiałeś już dosyć. Przyszłam w pokojowych zamiarach.

- Mała... Nie chciałem. Nie wiedziałem, że chcesz być ze mną blisko. Jesteś z Harry'm cały czas i... Pomyślałem, że masz mnie już dość, a ja nie chciałem się narzucać. Być twoim ciężarem...

- Ciężarem jesteś tylko wtedy kiedy staniesz mi na nogę i to jest jedyna sytuacja. Jesteś człowieku moim bliźniakiem! 

Przetransportowałam się na miejsce bliższe Riley'a i złapałam go za rękę. 

- Tęskniłem...

- Ja też. Nie będę cię przytulać, bo - pokazałam bandaże - nie chce, żeby cię bolało...

- Chodź tu.

Oparłam się o ramę łóżka i zostałam objęta ręką brata. Trochę postękał, ale tylko chwilkę. 

- Do kina teraz cię nie zabiorę, ale mam laptopa i nowy film...?

- Może być. Zrobić popcorn? - zaproponowałam.

- Lody przynieś - wstałam i chwyciłam za klamkę. - Skąd wiedziałaś?

- Że co? Że miałeś wypadek? - zaśmiałam się. - Znów to miałam. Tylko teraz zemdlałam. 

- Lepsze to niż wymioty.

Wytknęłam do niego język i wyszłam z pokoju.

Zeszłam po schodach wpadając do kuchni jak burza. Wyszukałam popcorn, wyjęłam lody, wzięłam sok oraz wyszukałam wielkie pudełko żelek. Pewnie są taty... Jego treningi idą na marne, a tego chyba nie chcemy? No, nie?  Nawet nie będzie wiedzieć.

Od razu po wejściu do pokoju rzuciłam wszystko na łóżko. Hura! Udało się za pierwszym razem.

Kiedy ponownie wsunęłam się do łóżka, Riley włączył film i oboje zajadaliśmy się pysznościami. Na pierwszy ogień poszły lody. 

- Skąd masz żelki...? Taty?

- O tym samym pomyślałam! - wycelowałam łyżeczką w stronę twarzy brata.

W połowie filmu zaczął wibrować mi telefon. Spojrzałam na ekran i od razu zrobiło mi się słabo. Wyciszyłam komórkę i bezwładnie spuściłam ją na łóżko.

- Co się dzieje?

- Nic. On po prostu... Powiedział mi takie słowa zaczynające się na "k" kończące na "c-i-ę"...

- I co w tym strasznego?

- Bo ja... Ri! Jesteśmy parą i spałam z nim, ale ja nie wiem czy nie za szybko na takie słowa...

- Spałaś z nim?! - zdziwił się.

- Bo co? Ty możesz ja nie? - przed Riley'em nie mam tajemnic, więc powiedzenie bratu to nie zbrodnia.

Sięgnęłam po żelki i zaczęłam je zjadać w strachu. Po chwili między mną, a bratem zaczęło wibrować. Nie robiłam z tym nic. Próbowałam w spokoju obejrzeć film do końca, jednak Riley wcisną PAUZĘ i odebrał mój telefon.
- Nie! - niesłyszalnie krzyknęłam.
Patrzałam na niego, zaczynając panikować.
- Cześć stary, tu Riley... Daisy? Ona jest w kuchni i podgrzewa pizze... - poczekał chwilę w ciszy. - Harry gdybym tylko mógł! Ale niestety jestem uziemiony w łóżku - znowu cisza. - Tak dotarła bez żadnych problemów. - Riley pokiwał głową. - Przekażę jej. Trzymaj się... - już myślałam, że się rozłączy, ale on jeszcze rozmawiał. - Dzięki. A jak? Słuchaj. Trener nagle dowiedział się o rozrywkach ligowych i...

Po odsłuchaniu całej opowieści Riley'a w mojej głowie panowała myśl "Jak go zobaczę. Podejdę do niego... I wyrwę mu jaja!", myślałam oczywiście o trenerze Verbow.

- Kończ już - popędzałam cicho brata.

- Tak więc. Dzięki Harry i przekażę wszystko Daisy. Powinna się jeszcze dzisiaj odezwać.
Riley skończył, a ja usiadłam na łóżku z miną pełną bólu.

- Nienawidzę cię - cisnęłam w niego żelową dżdżownicę.

- Ko...

- Nie! Nie mów tego.

~•~
Mile widziane komentarze i ★. xx.A

Stars|H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz