44.

135 8 0
                                    

Nie dość, że szłam jakieś pieprzone naście kilometrów, w połowie drogi zaczeło lać jak z cebra. Wyjęłam telefon i wystukałam bardzo dobrze znany mi numer. Czekałam na połączenie, kiedy włączyła się poczta głosowa.
"Cześć, tu Ric! Wiesz co robić."

- Jak zawsze... - prychnełam. - Zakochałam się, wiesz? Było naprawdę pięknie, ale szczęście nie trwa za długo... Jestem w depresji, staram się funkcjonować normalnie, ale myślę, że jest coraz gorzej. Nie pamiętam większości nocy z tego tygodnia. Potrzebuje pomocy! Potrzebuje ciebie - wybuchłam płaczem jak nigdy dotąd. - Ale ty odszedłeś, więc nie przejmuj się mną, jakoś sobie poradzę...

Rozłaczyłam się i zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyła mi Rose. Dziewczyna, której nienawidze, bo odebrala mi mojego Riley'a, ale w tym momencie postanowiłam jej wybaczyć.
- Przepraszam - wydukałam i weszłam do środka przytulając się do dziewczyny.

Była zdezorientowana, ale zamkneła drzwi i odwzajemniła mój gest. Pocierala mnie swoją drobną dłonią po plecach, była mi naprawdę miło.
- Riley! - krzykneła.
- Kto przyszedł? - wyszedł zza rogu mój brat bliźniak. - Daisy...

Puściłam dziewczyne i podbiegłam do brata, który mocno mnie przytulił i zaczął całować mnie po twarzy, kilka razu całując moje usta. Nie były to pocałunki, które mogły znaczyć coś więcej niż brata lub siostre. To chyba normalne, że rodzeństwo się kocha i okazuje to w różny sposób.
- Przepraszam... Taaak bardzo przepraszam! - mruczałam w jego ramię.
- Jest dobrze, wszystko jest okej. Spokojnie.

*
Riley rozpalił kominek, a kiedy się umyłam i przebrałam w suche ciuchy dołączyłam do pary. Owinęłam się kocem i usiadłam na kanapie.
- Jak się czujesz? - zapytała brunetka podając mi gorącą herbatę.
- Czy William coś ci zrobił? - dopytywał się brat.

Tylko on wiedział o mężczyźnie, z którym uciekłam. Tylko on miał ze mną kontakt. Słaby kontakt, ale miał go.
- Nie! Will jest bardzo dobrym przyjacielem. To nie o niego chodzi... - przełknęłam ślinę. - Chodzi o Styles'a.
- Co z nim?

Westchnęłam ciężko i opowiedziałam im wszystko. Zrobiło mi się lżej, jednak kiedy widziałam ich miny, nie wiem czy nie powinno być mi jeszcze gorzej. Wstałam i podeszłam do barku taty, gdzie chował bourbon. Wyjęłam go, nalałam sobie do specjalnego szkła i zaczęłam upijać go małymi łyczkami.
- Chcecie?
- Nie - odpowiedzieli prawie równocześnie. - Daisy, co się z tobą dzieje?! - uniósł się mój brat podchodząc do mnie i wyrywając szkło z trunkiem.
- Ja po prostu... Potrzebuje wódki- uniosłam brwi i popiłam brązowy napój. - Chcę się zatracić i nie myśleć, nie czuć bólu, mieć odpoczynek od tego wszystkiego.
- Idź się położyć - kazał Riley.

Był zły. Patrzał na mnie groźnym wzrokiem, jakbym widziała mojego ojca, ale prawda jest taka, że zbyt dobrze znałam Riley'a. Jego złość była odbiciem troski o mnie.
Skinęłam głową i poszłam do łóżka. Było późno, naprawdę późno. Weszłam do swojego ciemnego pokoju i usiadłam na łóżku, podsuwając kolana pod brodę.

Harry... Jest tak przystojny jak zawsze. Te ciemne loki i czarny długi płaszcz idealnie kontrastowały z jego głęboka zielenią w oczach. Wciąż czuje jego ciepło i smak jego słodkich ust...

Jednak jak tak sobie rozmyślam o moim cudownym sąsiedzie pojawia się obraz ciężarnej Haley, która zapewne mieszka u niego i wyżera całe jego lody... Ugh! Jak ja jej nie cierpię.

Aż zrobiłam się śpiąca, kiedy tak pomyślałam. Ułożyłam się wygodnie i spojrzałam w sufit. W gardle poczułam wielką i nagłą gule. W oczach ponownie zebrały się łzy. Położyłam dłonie na moją twarz i wstrzymałam swoje emocje.

*
- Daisy! - usłyszałam krzyknięcie i podniosłam się szybko do pozycji siedzącej.
Ciężko oddychałam, a całe ciało było mokre. Rozejrzałam się po pokoju, próbując nawiązać kontakt z rzeczywistością. Wzrokiem napotkałam wzrok mojej kochanej mamy.
- Mama? - kobieta słabo się uśmiechnęła.
- Skarbie, dobrze się czujesz? - zamknęłam oczy i głośno przełknęłam ślinę. - Ciągle krzyczysz imię Harry'ego...
- Jest dobrze - odpowiedziałam szybko. - Mogę spać z wami?
- Mhm - mama wstała i podała mi rękę.

Ujęłam ją i poszłam za nią do pokoju rodziców. Tata spał jak niedźwiedź! Nawet nie poczuł jak wepchnęłam się pomiędzy małżonków. Odwróciłam się w stronę mamy i patrzałam w jej oczy.
- Kocham cię. - wyszeptałam.
- Ja ciebie też, skarbie - pogłaskała mnie po policzku. - Idź spać - ciepło się uśmiechała co sprawiło, że zamknęłam oczy i ponownie zasnęłam.

~•~

Daisy wróciła do domu, a nasza historia powoli dobiega końca... Nie wiem ile jeszcze rozdziałów zostało, ale myślę, że koniec jest bliski.

Komentarze i mile widziane. xx.A

Stars|H.S.Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt