46.

133 8 1
                                    

Znajdowałam się w tym samym pomieszczeniu co Harry. Pielęgniarki badały go z precyzją... Mnie zaś traktowano jak rzecz.

- Gdyby nie twoja nowa koleżaneczka... Może nie musielibyśmy tu wszyscy siedzieć! - wycedziłam przez zęby.
- Daisy, to nie jest moja wina!

Jak nie jego to czyja? Moja? To ja jestem sławna i to przeze mnie każda dziewczyna dostaje szajby?!
Zgodnie z instrukcjami lekarzy i pielęgniarzem wykonywałam ich polecenia.

- Zbiła wszystkie pojemniki z mieszankami chemicznymi. I to nam oberwało się najgorzej, bo muszę siedzieć z tobą...!
- Ava nie chciała. To dla niej nowe...
- Przebierz się, tylko to znalazłam - przerwała nam jedna z pielęgniarek. - Potem możesz iść do domu, dostałaś już wszystkie potrzebne zastrzyki.

Odebrałam od niej jakieś dresy i koszulkę, po czym zaczęłam się przebierać przy Styles'ie. Przedtem dziękując kobiecie. Styles dostał jakieś rzeczy i wyglądały one bardzo dobrze w porównaniu z moimi. Zaczął się przebierać, a każda młoda pielęgniarka przypatrywała się jego ciału. Prychnęłam pod nosem.
- Jak się zapytacie to da wam autograf... Prawda Styles?
- Daisy! - uniósł się. - Haley była kiedyś! Weź się w końcu zepnij i wybacz mi! - odwrócił się do mnie, a ja do niego.
- Spieprzaj lokowaty! - burknęłam zła. - Ja nie kłamałam...
- A to, ze miałaś chłopaka? - wypomniał.
- Miałam, ale nie mówiłam kiedy z nim zerwałam. A teraz ten trzyma twoją karierę w garści, więc siedź cicho, albo pożegnaj się ze wszystkim.
- Clari... - zaczął i skończył kiedy spojrzałam się na niego groźniej.

Pożegnałam się z personelem i wyszłam z pokoju chorób zakaźnych. Skierowałam się do windy, po czym do niej wsiadłam. Nacisnęłam guzik i czekałam jak drzwi się zamknął, ale Harry też musiał jechać tą windą.
Spojrzał się na mnie i stanął z tyłu. Po chwili ruszyliśmy, całkiem sami.
- Siedź cicho i mnie posłuchaj - nacisnął czerwony guzik STOP. - Tak, to prawda. Pieprzyłem się z Haley, ale to przeszłość. I bzyknąłem się z Clariss'ą, ale wiedziałem, że zrobiłem źle - położył swoją dłoń na klatce. - Wybacz mi to i to, że cię okłamałem... - patrzeliśmy sobie w oczy. - Nigdy nie przestałem cię kochać - zrobiło mi się ciężko.
- Ja... - zawahałam się. - Całowałam się z Grey'em - powiedziałam niepotrzebnie.
- Rozumiem. Nic się nie stało.
- Kiedy byłam z tobą.
- Pewnie cię do tego zmu...
- Nie. Sama tego chciałam - wypowiedziałam to z chłodem, który nawet ja poczułam.

Styles zdezorientowany i zawiedziony spojrzał na mnie, a po chwili odcisnął przycisk STOP i wrócił na miejsce. Nie odzywając już się, ani słowem.
Nie powiem. Chciałam tego, aby się odczepił, ale nie chciałam go skrzywdzić, jednak chyba to zrobiłam i czułam się z tym źle.
Objęłam się rękoma i patrzałam w system, pokazujący piętra. Czułam jak łzy zbierają się w oczach. Zaciskałam usta, aby przetrzymać te łzy, aż w końcu drzwi otworzyły się, a ja wybiegłam. Zobaczyłam Jason'a, złapałam go za rękę i przytuliłam się do jego ramienia ciągnąc go do wyjścia. Wyswobodził się z mojego uścisku i przygarnął mnie do siebie, obejmując swoją dłonią i bluzą. To było nasze pierwsze spotkanie od jego wyjazdu.

*
Jason zabrał mnie do siebie pomimo, że błagałam go, aby odwiózł mnie do domu. Przyniósł mi jakiś koc i opatulił mnie nim, mówiąc, że jest mi zimno. I tak było. W Londynie znowu jest zimno, a moje ciuchy właśnie palą...
Po chwili dostałam herbatę z cytryną i modem, a Jay usiadł obok mnie na kanapie. Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem i przygarnął do siebie. Czułam się przy nim bezpieczna, pomimo tego, że był moim nauczycielem, bardzo go lubiłam.

- Zerwałam z Harry'm... Ale ty chyba już to wiesz - westchnęłam głośno.

- Niestety.

- Wesz co? - mruknął. - Nienawidzę Londynu... Wracam do domu.

- Że do Stanów?

- Tak. Nie chcę tu dużej być - poczekałam na odpowiedź Jason'a, który głośno westchnął.
- Uciekaj...

Podniosłam się i spojrzałam na niego. Wciąż się uśmiechał. Nie miałam się czego bać, użył takich słów po to, aby nie miała skrupułów, żeby tu zostać. Jego twarz wyrażała wiele, jego uśmiech mówił:
"Będę tęsknił", "Jedź, bo będziesz cierpieć", "Zacznij swoje życie..."

- Za kilka jedziemy ze szkoły do Chemical Industry. Pojedziesz ze mną? Riley jedzie.
- A on? - cisza. - Może innym razem - słabo się zaśmiałam.

Resztę dnia spędziłam w domu. Jason odwiózł mnie i wytłumaczył moim rodzicom zajście w szkole. Trochę zatailiśmy dalszą historię, kiedy leżeliśmy z nim w jego mieszkaniu. Rodzice łatwo przyjęli tą prawdę, chyba mu ufali...? Nie wiem. Riley miał dzisiaj wieczór z tatą, więc nie było żadnego mężczyzny w domu i mogłam szczerze porozmawiać z mamą.

Mogłam porozmawiać z nią o Harry'm, Jason'ie i wyjeździe do Kalifornii. Przyjęła to słabo, ale ostatecznie zgodziła się, pod warunkiem, że wrócę na termin porodu mojej siostrzyczki.
Ostatecznie wyjeżdżam za tydzień, kiedy wynajmę jakieś mieszkanie i spakuje swoje rzeczy. W prezencie urodzinowym od rodziców dostaliśmy z Riley'em po 200 tysięcy, więc myślę, że uda mi się samodzielnie zamieszkać w Kalifornii.

~•~

Jak Wam się podoba?

Komentarze i ★mile widziane. xx.A

Stars|H.S.Where stories live. Discover now