45.

133 7 0
                                    

- ... byłam we Francji! Okej...? Potrzebowałam odpoczynku - tłumaczyłam rodzicom przy stole.

Stali nade mną i raz od czasu do czasu zerkali to na mnie to na siebie. Byłam zmęczona tą rozmową. Dlatego ostatecznie przeprosiłam ich za moje nieodpowiednie zachowanie, na szczęście nie wysłałam im ostatniego listu, który pisałam.

- Moira? - zapytał tata. - Co z nią zrobimy?
- Nic. Jest pełnoletnia, poza tym sam miałeś taki wypad - mama słabo się uśmiechnęła i złapała za brzuch, głaszcząc go okrężnymi ruchami. - Żeby był mi to ostatni taki wybryk! - ostrzegła.
- Obiecuje! - wstałam szczęśliwa i przytuliłam ich mocno. - Jak się czujesz?
- Mała daje mi porządnego kopa, ale jest dobrze - uśmiechnęła się ciepło.

*
Był jeszcze rok szkolny dlatego też postanowiłam iść do szkoły. Oczywiście ubrałam moje długie i poprzecierane jeansy i białą koszulkę, do tego francuskie i markowe botki. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta Riley'a. Tym razem ja prowadzę, choć nie mam prawa jazdy...
- A ty co?! - zapytał mój brat.
- Siadaj obok - jak kazałam brat usiadł po stronie pasażera i zapiął wszystkie możliwe pasy. - Spokojnie...!
- Czy ty wiesz co ty robisz?! To jest Mercedes, jeżeli mi go rozbijesz odkupisz mi go!
- Siedź cicho i rozkoszuj się ta jazdą...

Kiedy mój tata i Riley próbowali nauczyć mnie jeździć autem, dwa z nich poszły do kasacji, wiec rozumiem jego przestrach, ale trochę wiary! We Francji miałam dużo czasu, aby się nauczyć. William miał czas, żeby mnie nauczyć i mu poszło najlepiej z wszystkich facetów.

Po niecałych 10 minutach byłam na miejscu i zabrałam kluczyki, chowając je do torby.
- Co robisz? Oddaj mi je! - zaśmiał się chłopak obok mnie.
- Nie... Dzisiaj jesteś zależny ode mnie - cmoknęłam powietrze i weszłam do szkoły.

I ty tak samo. Krzyki i piski, choć to powinno był już naturalne, że Harry Styles uczęszcza do tej placówki. Poczułam ostry wzrok na mojej osobie. Zignorowałam ich. Wiedziałam, że chodziło o mój były związek z Harry'm. Pewnie ta cała Haley powróciła do swoich dawnych znajomi, a ci wszystko roznieśli po tej szkole...
Odrzuciłam moje blond włosy do tyłu i pewnym krokiem podeszłam do swojej szafki i ją otworzyłam.

- Patrzcie kto wrócił do żywych! - usłyszałam głos przyjaciela.
- Dylan - uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam bruneta. - Tęskniłam, nie powiem.
- Słuch o tobie zaginął! Jak się czujesz? - zapytał odsuwając się ode mnie.
- Już chyba dobrze - zastanowiłam się i oparłam o szafki. - Nie licząc koszmarów i świadomości, że ta szuja mieszka po sąsiedzku... Wszystko dobrze.

Chłopak westchnął, a ja wzięłam go pod ramię i pociągnęłam do sali, w której mieliśmy mieć lekcje. Mój wzrok skrzyżował się z lokowatym, przyczyn zrobiło mi się zimno i zarazem gorąco.

*
Zabrałam mojego brata i Rose po czym pojechałam do domu, gdzie wysiadłam z auta i oddając klucze bratu.
- I nie zginęliście - powiedziałam dumnie.
- Muszę przyznać, że nie wiem jaki był William, ale nauczył cie dobrze jeździć.

Uśmiechnęłam się na jego słowa i pożegnałam. Chcieli zrobić sobie wypad, więc nie chciałam im przeszkadzać.
W domu zastałam mamę, gdyż tata zapewne pojechał na siłownie... Jednak mama nie była sama, a z czarnowłosa kobietą. Nie musiałam długo zastanawiać się kim była.
- Daisy! Moja kochana! - usłyszałam troskliwie od pani Anne, podeszłam do niej, a ta przytuliła m ie czule. - Mam nadzieje, ze na mnie się nie gniewasz... Mój syn jest idiotą i naprawdę nie wiedziałam o tej młodej dziewczynie...
- Nie mogę gniewać się na panią z powodu Harry'ego - puściłam kobietę i zwróciłam się do swojej rodzicielki. - Mam rozmowę z Tess, nie będę przeszkadzać...
- Dobrze, kochanie - uśmiechnęła się ciepło.

Skinęłam lekko głową do pani Cox i pobiegłam na górę. Skłamałam. Nie chciałam przebywać w towarzystwie tej kochanej kobiety, zbytnio przypomina mi Styles'a.

Miło ze strony moich rodziców, że pomimo tego co zrobił mi Harold, moja mama utrzymuje kontakt z jego.

Przebrałam się w luźne ciuchy i wdrapałam na dach. Siedziałam i myślałam. Skupiałam się na spokoju, był wręcz świetny, kiedy nie usłyszałam czyjegoś śmiechu.

Po drugiej stronie wyszła Haley opatulona kocem, a za nią Styles. Usiadła na bujanej ławce, a Harry stał i patrzał. Był bez uczucia, jego twarz nie okazywała żadnej emocji. Przez chwile była cisza, jednak nietrwała za długo.
- Kopie! Chcesz dotknąć?

Styles nachylił się i położył rękę na jej brzuchu. Usta wydęły się w uśmiechu, kiedy poczuł.

Zrobiło mi się milo na widok jego uśmiechu, ale posmutniałam w tym samym momencie.

~•~
Umieram! Te wszystkie poprawy, zaliczenia i Bóg jeden wie co jeszcze... Wychodzi mi wszystkimi stronami... A jak u Was?
Komentarze i ★ mile widziane. xx.A

Stars|H.S.Where stories live. Discover now