Jego córka właśnie zabijała go wykradzionym zaklęciem, na jego bladą szyję zaczęły występować kolejne żyły i czuł, jak obejmujący go immunitet znika, a anielskie ostrze przebijające mu organy za chwilę wyrwie z niego resztki życia.

Nagle w progu pojawił się Deenie wraz ze swoim chłopakiem, a nadzieja zleciała z nieba i napluła Crowleyowi swoim blaskiem prosto w ryj. Demon nagle poczuł, że może wyjdzie z tego cało. No, a przynajmniej uda mu się przeżyć.

Mijały cenne sekundy, a oni stali i... nawet się nie ruszyli.

Przez ból przebiła się skrajna wściekłość. Demon wiedział, że ci dwaj nie pałają do niego zbyt wielkimi uczuciami, ale żeby tak od razu robić sobie seans z jego śmierci?

Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i coś powiedzieć, a przynajmniej spróbować.

W jego umierającym umyśle pojawił się nagle obraz tej zdradzieckiej szui, która przecież była winna jego aktualnemu położeniu. Wypluł więc z siebie zduszone - Harvelle.

Pomogło.

Wymienili ze sobą trzy słowa, Dean gdzieś pobiegł, a Castiel... rozpłynął się w powietrzu.

Crowley zamknął oczy i zawył boleśnie. Pojął nagle ogrom swojej porażki. Upokorzenie zlało się z resztą niegatywnych emocji i demon pewnie  zasymulowałby atak na Silat, ale nagle za jej plecami wyrósł Boży Sługa i go wyręczył.

Oczy dziewczyny już jakiś czas temu przekręciły się białkami do góry, więc nawet nie zauważyła, że ktoś pojawił się w pomieszczeniu. Kiedy w końcu poczuła obecność Castiela, było już za późno.

Ostrze głęboko raniło jej bok, a ona sama wrzasnęła i odskoczyła. Kartka z zaklęciem upadła na ziemię.

Silat zatoczyła się, ale odzyskała równowagę. Szybko odwróciła się w kierunku anioła. Jej oczy wróciły na swoje miejsce, zalewając się obrzydliwą, brudną czerwienią. Jedną rękę zacisnęła na krawiącej ranie, a drugą zwinęła w pięść. Z jej gardła wydobył się wściekły syk.

- Wykończę cię, a on będzie następny - wskazała na ciężko dyszącego Crowleya, który zamknął oczy i ze świstem wciągał powietrze w płuca.

Castiel jeszcze raz skoczył do przodu i z półobrotu powtórzył cięcie, tym razem rozszarpując jej do mięsa drugi bok. Zawyła boleśnie, ale mimo to skoczyła w przód i zamachnęła się na anioła. Tym razem uderzenie było silniejsze niż przypuszczał i zachwiał się, próbując się cofnąć.

Silat momentalnie wykorzystała okazję i ignorując krew lejącą się z boków, zaatakowała anioła.

~~~

Dean, z trudem łapiąc tlen, w końcu dotarł na miejsce. Zastał tam grupkę dzielnie broniących się demonów. Cała reszta leżała w bezruchu na ziemi, a na białych kaflach powoli krzepła krew.

Łowca wyminął je i doskoczył do Gabriela. Zawołał go po imieniu, ale spotkał się z zerową reakcją.  Pociągnął go więc za gumkę od łosiowych bokserek i tym samym zdobył jego uwagę.

- Czego? - spytał z niezadowoleniem archanioł, ruchem ręki odrzucając skaczące do niego demony. - Psujesz mi zabawę.

- Musimy znaleźć Jo - wysapał Winchester. - I to szybko.

- Co? A po co nam ona? - odparł Gabe beznamiętnie, nie obrzucając zadyszanego Winchestera nawet przelotym spojrzeniem. Zamiast tego chwycił oburącz swoje ostrze i machnął nim w powietrzu, skracając jakiegoś demona o głowę. W powietrze trysnęła fontanna krwi, wydobywająca się z rozciętej tętnicy.

- Nie wiem, ale w recepcji Silat dobija Crowleya i on kazał nam znaleźć... - zaczął Dean.

Nagle Gabriel wykazał w kierunku mężczyzny żywe zainteresowanie. Odwrócił się do niego i ściągnął brwi.

- Że co? Silat? Tu? I jacy my?

- Jo pomogła jej wydostać się z więzienia. Poszliśmy za nimi z Casem, a ona zabijała Crowleya i... - wydyszał nieskładnie łowca. Szczęka drżała mu z nerwów, a mózg zdawał się rozpuścić.

- Miała zaklęcie? - przerwał mu archanioł, zeskakując z biurka i łapiąc koszulę. Zarzucił ją na nagie ramiona i otarł o rękaw zakrwawione ostrze. Wydawał się zdenerwowany.

- No... tak.

- Kurwa. - Otarł wierzchem dłoni pot z czoła. - Po prostu cudownie. - Chwilę tarł oczy, aż nagle zamarł, a jego twarz nabrała kredowobiałego odcienia. Opuścił ręce i popatrzył z nagłym lękiem na Deana. - A Cas?

- Jest tam z nią.- Wydukał łowca.

- Zostawiłeś go samego? - ryknął wściekle Gabe, tracąc nad sobą panowanie. Zacisnął dłoń na swojej broni, aż pobielały mu palce. Wbił w Deana wściekłe spojrzenie. - Pomóż Samowi i Balthazarowi. Muszę iść.

Zanim Dean zdążył zaoponować, upuszczone przez archanioła ostrze z brzękiem uderzyło o ziemię, a on sam zniknął.

Winchester zaklął i schylił się broń, ale nagle coś wgniotło mu się w plecy. Mężczyzna krzyknął i zamachnął się na demona, wykrzywiając rękę pod dziwnym kątem. Udało mu się ranić przeciwnika, który z wyciem puścił się jego pleców.

Wojownicze krzyki Samanthy jakoś zagrzały Deana do walki. Łowca zacisnął usta z cienką kreskę i postarał się skupić na zadaniu, a myśl o Castielu wyrzucić z głowy.

***
Niestety uraczyłam Was dość długą przerwą, choć nie chciałam tego robić. Po prostu to był dość.. wymagający miesiąc.

Mimo to rozdział jest i zaraz po nim pojawi się epilog. Nie chcę niepotrzebnie przeciągać, jak już to robiłam, a skoro jest wena, to trzeba z niej korzystać.

Do następnego

xx

Córka Demona || SPN (2)Where stories live. Discover now