Rozdział 34

303 34 1
                                    

Wrzaski Crowleya próbującego wyrwać się z rąk Silat, słowa zaklęcia wypowiadane przez jego córkę przeplatane z jej szyderczym śmiechem i rozerwane ciało leżące pod zamkniętymi wrotami nadawały anielskiej recepcji co najmniej przerażającego klimatu.

Dean i Castiel wpadli do środka zupełnie nie spodziewając się takiego obrazka. W efekcie zamiast zrobić cokolwiek produktywnego, zamarli w przerażeniu i stojąc w progu, patrzyli jak Silat dobija swojego ojca, nie potrafiąc nic zrobić.

Nie, żeby pragnęli jakoś bardzo go ocalić. W końcu nie pałali do Władcy Piekieł jakąś szczególną sympatią. Po prostu był on nieszkodliwy, a gdyby córka znalazła się na jego miejscu, mogłaby doprowadzić do niezłego bałaganu, a tego raczej nikt nie chciał.

Dean chciał zacząć wrzeszczeć, uciec w przeciwną stronę, złapać Sama za kołnierz i zbiec na ziemię, po czym zamieszkać w domu z drewna na środku pustyni i pić wodę z kaktusów. Tam przynajmniej byłby w bezpiecznej odległości od tego całego syfu.

Niestety, zamiast w jakimś ascetycznym azylu na końcu świata wciąż znajdował się w Niebie, a na domiar złego szok i strach odebrały jego mięśniom jakiekolwiek zdolności ruchowe.

Nagle Crowley ich dostrzegł. Jego przekrwione, zamglone oczy wbiły się głęboko w twarz Winchestera, a spierzchnięte usta ułożyły się w jakiś dziwny wyraz. Łowca poczuł, jak jego tkanki martwieją z paraliżującego strachu. Nie potrafił oderwać wzroku od wykrzywionej, bladej twarzy Władcy Otchłani. Nigdy nie przypuszczałby, że może się na niej pojawić tyle bólu i emocji.

- Co on powiedział? - Dean zaskoczył sam siebie, że udało mu się cokolwiek powiedzieć. Chwiał się na nogach, które wydawały się być jak z waty. Sytuacja, jakiej był świadkiem, zupełnie odebrała mu zdolność racjonalnego myślenia.

- Harvelle - wymamrotał anioł ledwo słyszalnym głosem. Szybko odwrócił się do Deana i wbił mu palce w ramię z nagłym ożywieniem. - Idź do Gabriela. Szybko. Musisz ich przed nią ostrzec. A potem kogoś zawołaj. A ja... jakoś spróbuję przytrzymać Silat.

- Co? - Dean wytrzeszczył z niedowierzaniem oczy. - Nie ma mowy. Nie zostawię cię.

- Nic nie zdziałasz stojąc tu. Musisz kogoś tu zawołać, bo jak nikt nie przyjdzie, to będzie źle, bo ja sam nie dam rady.

- Ale..

- Proszę.

Winchester zastygł, uważnie lustrując twarz anioła. Krzyki Crowleya i głos Silat na chwilę przycichły, jakby jego umysł próbował zwolnić miejsce na nowe informacje.

- Masz na siebie uważać. - Powiedział w końcu z niepewnością.

- Dam sobie radę.

Nie czekając na odpowiedź, odwrócił Deana twarzą do korytarza i pchnął w przód. Ten potknął się, po czym spojrzał przez ramię na Castiela.

Anioł popędził go ruchem ręki i nie czekając na odpowiedź, wyjął z rękawa anielskie ostrze i postąpił krok w przód.

Winchester poczuł przemożną chęć podbiegnięcia do anioła, złapania za kark i wgryzienia mu się w usta, ale szybko pozbył się tej myśli. Musi dotrzeć do Gabriela, a nie bawić się w melodramat.

Rzucił się więc sprintem przez korytarz, zgniatając wszystkie dziwne podszepty i wrzucając je w najdalszy kąt umysłu.

Mimo to nogi wciąż drżały mu w napadach lęku.

~~~

Wola przeżycia, skrajne wyczerpanie, paraliżujący strach i cholerna wściekłość - Crowley mógł tworzyć tego typu epitety do końca swojego życia, którego notabene niewiele mu już chyba zostało.

Córka Demona || SPN (2)Where stories live. Discover now