Rozdział 16

384 37 1
                                    

Dean ze znudzenien stukał długopisem o otwartą książkę. Miał serdecznie dość. Z każdą chwilą rosło w nim wrażenie, że jeśli spędzi w tym miejscu choćby chwilę dłużej, to się udusi.

Uniósł wzrok i popatrzył na równie znudzonego brata, który z udręką wypisaną na twarzy wypełniał kolejne rubryki tabeli. Deana pocieszało trochę, że nie tylko on ma tego dość. Z jakiej cholernej racji zgodzili się pomóc Balthazarowi w nadrabianiu papierkowej roboty? Byli pieprzonymi łowcami, a nie księgowymi. Z chęcią zamieniłby się miejscem z Gabrielem, który siedział sobie w Niebie i tłumaczył Księgę Potępionych. To musi być o wiele ciekawsze. W sumie, wszystko byłoby ciekawsze od porządkowania niebiańskich papierów.

Winchester westchnął ciężko i wyjrzał przez okno. Było dość ciepło, a dopiero co umyta Dziecinka błyszczała w południowym słońcu. Dean uśmiechnął się do Impali. Biedny samochód nie był w trasie już drugi dzień. Łowca mógł się założyć, że ma dość bezczynności tak samo jak on.

Nagle coś mignęło mu przed oczami. Zmarszczył brwi i zamrugał z dezorientacją.

- To tylko słońce - wymamrotał do siebie, ale mimo to fatamorgana nie zniknęła.

- Coś mówiłeś, Dean? - spytał Sam ze swojego końca pokoju.

- Nie.. - odparł starszy łowca niewyraźnie. Uniósł jedną dłonią firankę i z lękiem ściskającym gardło zlokalizował to, co nie pasowało mu w krajobrazie.

Silat stała oparta o drzewo przy Chevrolecie i oglądała długie, pomalowane na czarno paznokcie. Włosy opadały jej falami na ramiona i gdyby Dean nie miał świadomości, kim jest naprawdę, pewnie od razu zabrałby się za podrywanie.

- Kuźwa - mruknął, wstając gwałtowanie od stołu.

- Dean? - spytał z niepokojem Sam, spoglądając na brata zaspanymi oczami. - Co jest?

- Suszy mnie - skłamał. - Idę po piwo.

Kiedy tylko drzwi zatrzasnęły się za Dean'em, młodszy Winchester z ulgą wypisaną na twarzy wyjął spod poduszki ukochanego laptopa. Tylko dlatego nie skomentował dziwnego zachowania brata. Obaj uciekali od nieprzyjemnego obowiązku na każdy możliwy sposób i nawet zwykle sumienny Łoś musiał to przed sobą przyznać.

Tymczasem Dean szybkim krokiem przemierzał hol przy recepcji. Nerwy niemal blokowały mu tchawicę. Był pełen najgorszych przeczuć. Córka Crowleya była po ojcu porywcza i miała skłonność do szybkiego irytowania się. Przebywając z demonicą, nikt nie mógł być pewien, ile życia mu jeszcze zostało.

Łowca wyszedł z motelu. Słońce oślepiło go na kilka sekund. Zatrzymał się i przyłożył drżącą dłoń do czoła, próbując zlokalizować drzewo, pod którym stała Silat.

W końcu jego oczy jako tako zaakceptowały ilość docierającego do nich światła i Dean dostrzegł drobną postać stojącą naprzeciw ich motelowego okna. Ruszył w jej kierunku na miękkich nogach, modląc się, żeby Samowi akurat teraz nie przyszło do głowy pooglądać sobie parkingu. Niestety jego brat miał w takich momentach idealne wyczucie. Dean ani trochę by się nie zdziwił, gdyby akurat w chwili, w której stanąłby naprzeciw Silat, okno otworzyło się na całą szerokość, a z wnętrza pokoju wychyliłby się Sam wraz z bujnymi włosami (Dean uważał swojego brata i jego kłaki za osobne organizmy, które w dodatku nie miały zamiaru żyć w choćby najmniejszej symbiozie). Taki scenariusz był jak najbardziej możliwy i nijak pasował łowcy.

Demonica nie zareagowała na przybycie Winchestera. Oglądanie paznokci było dla niej widocznie o wiele ciekawsze niż twarz nowego współpracownika.

Córka Demona || SPN (2)Where stories live. Discover now