Rozdział 18 - jeden dzień

1.3K 122 31
                                    

Boję się. Ręce się mi trzęsą. Zastanawiam się, czy to od strachu. Zapewne tak. Waham się odpowiedzieć. W myślach próbowałam uformować odpowiednią odpowiedź. Przypominam sobie tej osoby głos. Pamiętam, że był on kobiecy. Kobieta, czyli to nie Killer. Odetchnęłam z ulgą, ale wciąż musiałam odgadnąć zagadkę! Zacisnęłam pięści i próbowałam z siebie wydobyć głos, ale jestem zbyt przestraszona, by cokolwiek powiedzieć. Kolejny raz wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam pytanie:

- Czemu jesteś taka przestraszona? Nic ci nie zrobię - serce zaczęło mi mocniej bić.

- N-nie w-wierzę ci - pewnie wyglądałam jak idiotka. Poprawka: jak jąkająca się idiotka.

- Odpowiesz na moje pytanie?

Przełknęłam głośno ślinę i już nico pewniej odrzekłam:

- Lisanna?

Dziewczyna zdjęła ręce z mojej twarzy, a ja otworzyłam szeroko oczy.

- Moje gratulacje - zaśmiała się nerwowo. - Zgadłaś!

Moje serce na chwile przestało bić. Czemu muszę mieć takiego pecha? Nie mogło być tak, że już nigdy się nie spotkamy? Nie może? Odwróciłam się w jej stronę. Tak, to Lisanna.

- Co tu robisz? Czego ode mnie chcesz? - zapytałam, ale nie ukrywałam zdziwienia i strachu.

- Spacerowałam i natknęłam się na ciebie - uśmiechnęła się, a mnie przeszły dreszcze. - Cóż chciałam pogadać.

- O czym? - tylko nie mów mi, że o bójce na dachu szkoły.

- O wszystkim - streściła, a ja spojrzałam na nią pytająco. - Może się przejdziemy? - wyglądała na strasznie zdenerwowaną.

Kiwnęłam głową. Szłyśmy chodnikiem wyłożonym z kamieni pomiędzy drzewami, na których nie było już liści. Latarnie nadal świeciły bladożółtym kolorem. Nasze kroki były bardzo powolne, a ja czekałam, aż Lisanna odpowie na moje pytanie.

- Słuchaj Lucy... - w jej oczach krążyły pomieszane uczucia. Smutek, mała zazdrość, bezsilność, załamanie oraz żal. - Ja wiem, że ty kochasz Natsu - miałam zamiar się sprzeciwić, a ona uciszyła mnie gestem ręki. - Nie kłam. Dobrze wiem, co mówię. Jednak ten fakt jest dla mnie bardzo uciążliwy - spięła się. - Ja również go kocham! - wybuchła, a jej oczy zaszkliły się. - Ale teraz już to nieważne... - szybko ochłonęła.

- Jak to? - zaciekawiłam się.

- Ponieważ Natsu uświadomił mi, że między nami nic nie ma. Tylko znajomość. Nic więcej. - Pustka wypełniła jej oczy. - Boli mnie to. Gdy dowiedziałam się, że woli ciebie, moim ciałem zawładnęła ogromna i zła siła, która podpowiadała mi, aby cię zdyskwalifikować. Nie sprzeciwiłam się, bo byłam wściekła już wcześniej, że przykuwałaś na siebie większą uwagę - zatrzymała się i wydawało mi się, że cykała się mówić dalej. - Zaplanowałam, iż cię zabiję. - Przełknęła głośno ślinę i spojrzała na mnie. - Ale ja nie chciałam tego zrobić! Naprawdę! Przysięgam! Przeze mnie trafiłaś do szpitala. Miałaś operację. W dodatku jeszcze przesiedziałaś tam kilka tygodni. Gdy byłaś jeszcze w szpitalu, ta siła zgromadzona we mnie ulotniła się. Dopiero po tej zemście, moje ciało się uspokoiło. Wtedy przypomniałam sobie, co zrobiłam. Co tobie zrobiłam. Było mi tak wstyd - zasłoniła twarz dłońmi. - Chciałam cię odwiedzić i to wiele razy, ale za każdym razem moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Poza tym był tam Natsu. Nie pokazałabym mu się po tym wszystkim. Po twoim wyjściu ze szpitala natknęłam się na niego. Powiedział mi, że to wszytko moja wina. Dobrze o tym wiedziałam.

Stałam jak wryta. Nie mogłam nawet ruszyć palcem. Czemu? Przez tą jej odpowiedź? Chyba tak. Spojrzałam na nią. Nie wiem czemu, ale jest mi jej żal. Lucy! Ogarnij się kobieto! Ona cię omal zabiła, a ty wierzysz w jej piękne kłamstewka! Nadal mam wątpliwości, że zaraz mi tu nie wyskoczy z jakimś nożem lub siekierą. Będę czujna. Przeczuwałam, że zaraz zacznie mi grozić, iż to jeszcze nie koniec.

Szkolny zawrót głowy - NaLu ✔Where stories live. Discover now