Rozdział 8 - Karteczka

1.5K 145 17
                                    

Noc coraz bliżej. Dochodziła prawie osiemnasta. Lucy i Natsu szli chodnikiem, nadal trzymając się za ręce. Panowała niezręczna cisza. Nikt nie miał tematu ani ochoty na rozpoczęcie rozmowy. Czasem zerkali na siebie potajemnie, ale gdy ich oczy się spotkały, to od razu odwracali wzrok w przeciwną stronę. Po dziesięciu minutach dalszej wędrówki Lucy zatrzymała się przy czarnej metalowej furtce. Natsu również stanął i pytająco spojrzał na blondynkę.

- Tutaj mieszkam - po tych słowach wskazała ręką na ogromny biały dom z czarnym dachem.

Natsu zmierzył wzrokiem budynek i wcale się nie zdziwił. Wyglądał tak, jakby widział kolejny skromny domek rodzinny. Chłopak nadal trzymał rękę dziewczyny.

- Puścisz już mnie? - powiedziała trochę zmieszana i zażenowana.

- Sorki! - przeprosił i puścił jej rękę.

- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś - otworzyła furtkę i zamknęła za sobą. - To miłe.

- Drobiazg - puścił w jej stronę oczko. - Właściwie to chciałby coś w zamian. - Uśmiechnął się łobuzersko.

- Co? Niby co takiego? - poprawiła plecak na ramieniu i zastanawiała się, co on znowu wymyślił.

Nie odpowiedział, tylko wskazał palcem na lewy policzek. Chodziło o buziaka. Natsu był nieźle spóźniony i na trening, jak i na kolację w domu. Gdyby opowiedział trenerowi i rodzicom o tym, że odprowadził dziewczynę, na pewno byliby zszokowani i zasypaliby go masą pytań. A tak? Musiałby się tłumaczyć i błagać na kolanach o wybaczenie. Przecież Natsu olała nawet katechetka, gdy nie miał z kim tańczyć na balu! Każdy wiedział, że ma pecha w miłości.

- Nie ma mowy! - zaprzeczyła.

- O nic więcej nie proszę - posmutniał i wlepiał swoje duże oraz słodkie oczka w Lucy.

Dziewczyna przeklęła w myślach i podeszła do furtki. Natsu nachylił policzek w jej stronę, a ona błyskawicznie cmoknęła go. Speszona i zaczerwieniona blondynka uciekła do domu, a uradowany Natsu powędrował dalej.

Nikt się nie spodziewał, że za drzewem kryła się Lisanna i obserwowała całą tą sytuację.

~*~

Lucy obudziła się o szóstej. Niechętnie i na pół przytomna wstała z łóżka. Zaczęła przygotowania do szkoły. Gdy była gotowa, zeszła na dół po kręconych drewnianych schodach i powędrowała do kuchni. Czekała tam na nią jej pokojówka.

- Witam, panienko Lucy! - uśmiechnęła się radośnie i podała jej zapakowaną paczuszkę, w której znajdowało się śniadanie uczennicy.

- Dzień dobry - odwzajemniła uśmiech.

- Przed naszym domem czeka na panienkę pewien mężczyzna - oznajmiła nieco wystraszona.

Lucy podciągnęła firankę i zauważyła różową czuprynę. Uśmiech spadł z jej twarzy. Pośpiesznie wyszła z kuchni, ubrała kurtkę, buty i zawiązała dookoła szyi biały szalik.

- Wychodzę!

Zdenerwowana podbiegła do furki otworzyła ją i zamknęła za sobą. Spojrzała na chłopaka, a ten uśmiechał się jak głupi do sera. Zignorowała go, bo Lucy zdaniem wykorzystał limit buziaków w policzek na kilka miesięcy. Odwróciła się na pięcie i poszła w stronę szkoły.

- Ej! Nie ładnie tak! - usłyszała za sobą krzykliwy głos Natsu. - Lucy! Czemu mnie ignorujesz?

Wymamrotała coś pod nosem i zwiększyła tempo.

- Lucynko! - zapłakał teatralnie, a blondynka zatrzymała się nagle. 

- Lucynko? - spytała. - Nie możesz mówić mi po prostu po imieniu?

Zaprzeczył ruchem głowy, a Lucy głośno westchnęła. Blondynkę irytowały kolejne pytania i krzyki Natsu, więc gdy tylko zainteresował się na sekundę czymś innym, pobiegła do szkoły, zostawiając go w nagłym szoku.

~*~

Po zakończeniu lekcji Lucy otworzyła szafkę i przebrała obuwie. Założyła kurtkę i biały szalik. Gdy już miała zamiar ją zamknąć, zauważyła małą karteczkę. Rozwinęła ją i przeczytała.

"Przyjdź po lekcjach na dach szkoły! Będę czekać!"

Zgniotła papierek i wyrzuciła go. Pomyślała, że Natsu chce się z nią spotkać, bo olewała go na wszystkich lekcjach i przerwach. Chwyciła torbę i ruszyła na spotkanie. Smutno spojrzała na długo ciągnące się do góry schody.

- Nienawidzę cię, Natsu - wymamrotała i zaczęła swą wspinaczkę.

Wolnym krokiem stąpała na każdym ze schodów. Co się dziwić, szkoła miała trzy piętra. Wygrała walkę z tym utrapienie. Teraz wystarczy tylko nacisnąć na klamkę od drzwi. Wahała się. Po chwili otworzyła drzwi na oścież. Pogoda była piękna. Słońce grzało w najlepsze. W oddali można było dostrzec wysoką, krótkowłosą postać. Nie był to jednak Natsu, tylko jakaś dziewczyna! Stres pożerał ją na nowo. Podeszła bliżej, aby się jej przypatrzeć. Słońce raziło ją niemiłosiernie. Zapytała bardzo niepewnie:

- To ty napisałaś tę kartkę?

Sylwetka odwróciła się do tyłu. Teraz już wszystko było wiadome. Szczęście nie dopisywało dzisiaj Lucy. Przestraszyła się jeszcze bardziej. Chciała uciec, ale nogi nie były jej posłuszne.

Nigdy by nie pomyślała, że to spotkanie, będzie najgorszą rzeczą w jej życiu.

Szkolny zawrót głowy - NaLu ✔Where stories live. Discover now