|Skip kilka miesięcy- grudzień|

829 76 9
                                    

JK: *Następne parę miesięcy mijało nam spokojnie....no może nie licząc kilku....nie ważne! Co stało się w sypialni (i nie tylko) zostaje w sypialni!
W szkole nie spotkałem się , że tak powiem, odrzuceniem. Jedynie Soda miała kołek w dupie i nie odzywała się do mnie. Może to i lepiej. Od akcji z Jiminem miałem ochotę wydrapać jej oczy, podwiesić pod sufitem w piwnicy i torturować całe dnie. Ale nie to żebym jej nie lubił :)
Z Jiminem spędziłem wiele wspaniałych chwil. Teraz mamy grudzień, niedługo święta.
Leżeliśmy...to znaczy ja leżałem głową na kolanach Jimina, a on bawił się moimi włosami*
Jimin... 

JM: Co się stało kochanie? *zapytałem przeczesując ci włosy palcami* 

JK: Jak spędzasz święta? Znaczy...jedziesz do rodziców? *nadal nie otwierałem oczu* 

JM: *westchnąłem* rodzice jadą na święta gdzieś do jakiejś rodziny, więc w sumie nigdzie ich nie spędzam. Znajdę sobie może jakieś miejsce 

JK: Pojedź ze mną do moich rodziców! *otworzyłem oczy i wyszczerzyłem się* Będzie fajnie, zobaczysz 

JM: Ale ja nie chcę przeszkadzać tobie i twojej rodzinie, to jest jedno z ważniejszych świąt w roku, spędza się je z rodziną, naprawdę nie chcę przeszkadzać *spojrzałem ci w oczy* 

JK: *Lekko walnąłem cię w głowę* Jeszcze raz zasugerujesz mi ,że przeszkadzasz to będzie mocniej *opadłem znowu na twoje kolana* Chcę żebyś tam był. Przy okazji przedstawię cię rodzinie 

JM: Oh no dobrze *schyliłem się i pocałowałem cię* będę musiał się jakoś dobrze ubrać 

JK: Koniecznie *uśmiechnąłem się* I żadnej skóry rozumiesz? 

JM: Dlaczego? *zaśmiałem się* 

JK: Musisz przynajmniej sprawiać wrażenie grzecznego *przewróciłem oczami* Masz dwie opcje jak się ubierzesz. Pierwsza: Coś w moim stylu czyli śliczny, puchaty sweterek. Druga: Biała koszula i takie tam 

JM: Czy jak ubiorę garnitur będę wyglądał grzecznie? *zaśmiałem się* jeszcze mnie w nim nie widziałeś, a poza tym gdybym go nie zakładał na święta zobaczyłbyś mnie w nim dopiero na naszym ślubie
JK: Skąd ta pewność, że wytrzymam z tobą aż do ślubu i że się w ogóle na niego zgodzę? *puściłem ci oczko* 

JM: Bo za bardzo mnie kochasz Kookiś *uśmiechnąłem się słodko* 

JK: Dobra dobra, nie bądź taki pewny *Przekręciłem się na brzuch i ''rzuciłem'' na ciebie, zmuszając cie do położenia się. Obecnie leżałem na tobie i namiętnie cię całowałem jednocześnie przytulając* 

JM: *podczas pocałunku moja ręka mimowolnie powędrowała pod twoją koszulkę......*


/////
Nie będzie seksów! .....

Jeszcze ;)

First Look✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz