- Ciociaaaa~!? - siła jaką Karin włożyła w pociągnięcie go była na tyle mocna, że chłopak prawie się przewrócił, a słowo, które miało być zwykłym pytaniem, przerodziło się w melodyjny krzyk.

Po kilku sekundach jednak zastygła w bezruchu i spojrzała pytająco na Sasuke.

- A ty nie idziesz? Przecież twój dom jest po drodze.

- Idę. Zamyśliłem się. - ruszył do przodu. - Na razie. - zwrócił się jeszcze do chłopaków za nim, po czym odszedł w kierunku miejsca, o którym nie wiedział nic, będąc zdanym na dziewczynę, która wzbudzała w nim nieufność. Zupełnie tak samo, jak wszyscy inni ludzie oraz cały ten dziwny świat.

Szli kilkanaście minut przez zaludnione centrum miasta. Naruto widząc ogromne budynki oraz rozmaite dekoracje ulic nie potrafił ukryć podziwu. Do tego ci ludzie w olśniewających, wyjątkowo pięknych strojach... Ah, to był raj dla jego oczu. Karin na początku nie zauważyła dziwnego zachowania u chłopaka. Ba! Ona nawet zapomniała, że on istnieje! To wszystko przez jej zafascynowanie podczas rozmowy z Sasuke, ale mimo osłabionej czujności, w końcu musiała zauważyć dziwne zachowanie kuzyna. Mimo iż jej mózg nie funkcjonuje normalnie, gdy w pobliżu jest jej książę z bajki, w końcu musiała nadejść ta chwila, jak dziewczyna, choć na sekundę przestała się w niego wpatrywać maślanym wzrokiem i zwróciła wzrok w stronę kuzyna, by sprawdzić, czy się nie zgubił po drodze i czy wszystko z nim w było porządku. Nie było. Uchiha jednak uspokoił ją, mówiąc, że Naruto uderzył się dość mocno w głowę i stracił większą część pamięci, mimo to ludzi pamiętał wyśmienicie. Uwierzyła w to. Dziewczyna w pewnym momencie zaczęła opowiadać kuzynowi co to wieżowiec, samochód... wyglądało to dość komicznie. Naruto aż się świeciły oczy, słysząc jej słowa. Chciał wiedzieć więcej odnośnie tego świata. Sasuke idąc obok nich, słuchał dziewczyny uważnie, bo też musiał wiedzieć co i jak. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek słuchał Karin tak uważnie, jak w tamtym momencie.

Uchiha tak skupił się na opisywanym przez dziewczynę świecie, że nawet nie spostrzegł, kiedy otoczenie rozrzedziło się, budynki stały się mniejsze, zaczęły wyłaniać się podwórka i przydrożne ogrodzenia. Karin, jak i reszta, zatrzymała się przy jednym z nich. Dom miał nieskazitelnie białe ściany, które wyglądały jak chwile po malowaniu, oraz czarny jak noc dach. Ogromne okna oraz dość spory balkon dodawały mu tylko uroku. Był to jeden z większych i dostojniejszych domków. Płot był wysoki, wykonany z czarnego drewna, przyozdobiony klasycznymi, trójkątnymi wykończeniami. Od bramy biegła ścieżka zrobiona z białych, dużych kamieni, w pewnym momencie rozdzielając się na dwie drogi, jedna prowadziła do drzwi wejściowych, druga zaś na tyły posiadłości. Co rusz posadzone było jakieś drzewo owocowe.

- To do jutra, Sasuke! - czerwonowłosa dziewczyna uścisnęła go. - Przyjdę po ciebie z Naruto przed lekcjami, ok? Jakby co to dzwoń! - pomachała jeszcze raz, po czym pociągnęła za nadgarstek kuzyna, który w ramach pożegnania z Sasuke tylko się uśmiechnął. Po chwili razem zniknęli za zakrętem.

Uchiha bez wahania otworzył furtkę i wtargnął na teren posesji. Gdy wszedł do domu, od razu zdjął buty.

- Wróciłem! - po powiedzeniu tego, momentalnie sam siebie skarcił. Rzucił buty na bok. -Głupi nawyk. Po co ja to nadal mówię? Tyle lat mieszkam przecież sam. -mruknął pod nosem. Przeczesał dłonią włosy i ruszył w kierunku schodów. Domyślał się, że na górze może być jego pokój. Gdy już wyszedł z przedpokoju, usłyszał syczenie smażących się warzyw na patelni. Odruchowo przekręcił głowę w bok, by ujrzeć jedną z ostatnich osób, jakich mógł się spodziewać.

Uchiha Itachi. Dawno zmarły starszy brat Sasuke chyba postanowił, że śmierć nie jest dla niego i zamiast tego postanowił zostać kucharzem. Tak, dokładnie, stał on właśnie w kuchni i jak gdyby nigdy nic robił obiad. Brunet widząc go, głośno przełknął ślinę. Spodziewał się od tego świata wszystkiego, ale nie tego. Tęsknota, rozpacz i żal które czuł w momencie, gdy Obito wyznał mu prawdę, w jednym momencie do niego wróciły... ale poza tym było coś jeszcze. Jeszcze jedno uczucie... radość? Nie pamiętał dnia, kiedy był taki szczęśliwy. Stał jak słup, wpatrując się z niedowierzaniem w stronę brata. Nie sądził, że kiedykolwiek poczuje takie uderzenie emocji w jednej chwili. Tego było za wiele jak na niego. Poczuł, jak jedna łza spływa po jego policzku, jednak nic nie mógł z tym zrobić. Czuł, że nie może się ruszyć. Itachi w pewnym momencie odwrócił się, najpewniej chciał sięgnąć po przyprawę stojącą na stole za nim i wtedy ujrzał stojącego przed nim brata. Uśmiechnął się do niego ciepło i podszedł bliżej. Lekko się pochylił i go mocno przytulił.

W innym świecie [w trakcie edycji]Where stories live. Discover now