Wspomnienie.

1.8K 175 67
                                    

    Naruto całą drogę powrotną ze szkoły myślał o słowach, które wypowiedziała Hinata. Nadal to do niego nie docierało. Przecież zna ją tyle czasu, widuje ją codziennie w szkole... jak mógł tego nie zauważyć! Na samą myśl uśmiechnął się żałośnie, przyglądając swoim, w tym momencie arcyciekawym, butom.

  "Ale ja jestem debilem..." -westchnął przeciągle chowając dłonie do kieszeni i przyśpieszył kroku. Chciał jak najszybciej być w domu, zjeść coś dobrego i przestać myśleć o ciążących mu sprawach, najlepiej odpoczywając na kanapie.


***


  -Gotowe~! -krzyknęła Karin zbiegając ze schodów i przeskakując co drugi stopień. Gdy była na dole, obejrzała się i z niezadowoleniem spostrzegła, że Sasuke wcale nie idzie w jej ślady. -Ej, Sasek, cho no tu!

  -No szybciej, księżniczko. -powiedział Suigetsu nie ukrywając rozbawienia. Aktualnie siedział przy stole w kuchni i wraz z Juugo popijał herbatę. -Karin chcesz się z nami napić? -zagadał nagle do dziewczyny pokazując gestem dłoni imbryk z herbatą.

  -No chyba was, kurwa, pojebało. Nigdzie nie idę. -po chwili usłyszeli krzyk z góry, który wprowadził ich w niemałe rozbawienie.

  -No chooodź~! Albo zaraz tam po ciebie pójdę! -weszła kilka schodków wyżej i wychyliła przez barierkę. -Tak, Suigetsu, z chęcią się napiję. -powiedziała spokojnym tonem głosu nadal patrząc w to samo miejsce.

    Karin odpowiedziała cisza, wiec rozłoszczona dziewczyna zaczęła wchodzić na górę, tupiąc nogami jak najgłośniej, by oświadczyć swoje nadejście. Po chili dało się słychać krzyki, głównie błagalne z ust Uchihy. Wiedział, że w tym świecie nie wolno zranić dziewczyny, podniesienie na nią rękę jest hańbą, więc po prostu zacisnął zęby i zdusił całą złość w sobie. Gdyby taka sytuacja miała miejsce w jego świecie, od razu by odmówił, mając ich wszystkich gdzieś i odszedł jak najdalej. Ale tu jego charakter uległ zmianie. Nie chciał, by jego znajomi byli na niego źli, miał dziwne, nietypowe wrażenie, że źle by się to na nim odbiło... Skoro już tu przyszedł to chce z nimi spędzić czas i... dobrze się bawić? Tak, to chyba dobre określenie. Trochę go to przytłaczało, bo normalnie nie obchodziła by go zabawa tylko trening, ważniejszym było pozyskiwanie mocy i wykorzystywanie jej do własnych celów.
Gdy Karin wreszcie udało się wyciągnąć Sasuke z pokoju, zaczęła ciągnąć go po schodach na dół. Po twarzy bruneta widać było, że najchętniej skoczyłby z jakiegoś pobliskiego mostu.
Ubrany był w typowy strój japońskich "służących" w restauracjach. Czarna sukienka do połowy ud i z krótkim rękawkami.  Całość obszyta koronką, do tego przepasany w talii, biały fartuszek z małą kieszonką na klatce piersiowej. Jakby tego było mało, jego głowę zdobiła opaska z białą falbanką.

    Suigetsu  przez kilka sekund wpatrywał się w niego tępo, a po chwili wybuchnął niekontrolowanym śmiechem najpierw osuwając się z krzesła na kolana, potem kładąc się na podłogę i waląc pięściami w parter turlał się na boki. Juugo widząc reakcje przyjaciela, odwrócił się w stronę Sasuke zaciekawiony. Jego reakcja była jednak zupełnie inna. Po prostu szerzej otworzył oczy, nie dowierzając w to co widzi. Przetarł dłonią jedno oko, po czyn pomrugał kilka razy, jednak ten absurdalny obraz, wcale nie zniknął. 

  -Czy już mogę się przebrać? -spojrzał błagalnie na dziewczynę.

  -Chciałbyś! -przytuliła się do jego przedramienia. -Najpierw musisz nam ugotować coś przepysznego!

  -Już mówiłem, że nie potrafię...

  -Masz za brata najlepszego kucharza na świecie, coś musisz umieć zrobić! -próbowała go przekonać, bo strasznie chciała spróbować kuchni bruneta.
  -Mogę spróbować, ale najpierw zrób coś z... tym. -wskazał palcem nadal turlającego się ze śmiechu na podłodze Suigetsu.

W innym świecie [w trakcie edycji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz