Rozdział X

8.8K 706 98
                                    

Było już późno, kiedy zdecydowałem się w końcu pójść spać. Przez dłuższy czas po prostu leżałem na łóżku i rozmyślałem nad moim porypanym życiem. Trudno nie zauważyć, sprzeczności, które mnie tu doprowadziły.
Potem spojrzałem do szafy. Ktoś musiał mi dołożyć ubrań, bo miałem z czego wybierać. Ochrzciłem obcisłą białą koszulkę bez rękawów i workowate dresy moją piżamą i ubrany w nią skoczyłem na łóżko. Nie dane było mi długo spać.
- AAAAAAAAA! - Na dźwięk takiego okrzyku, martwy by się poderwał. Wybiegłem z pokoju i znalazłem źródło wrzasku. Pokój obok.
Artmate.
Stał już tam Dean i Tyr, oparci o ścianę patrzyli ze smutkiem. Spojrzałem i ja, ale to co zobaczyłem wcale mi się nie spodobało.
Artmate z zamkniętymi oczami machał sztyletem jako oszalały i wrzeszczał wściekłe. Był pokaleczony, ale nikt nic nie robił. Chciałem wejść do środka, ale Dean zatrzymał mnie. Nie spojrzał nawet na mnie, kiedy Artmate zaczął wrzeszczeć.
- NIEE... MAMO, TATO!!! JA WAS KOCHAŁEM! DLACZEGO CHCECIE MNIE... MNIE ZABIĆ?! - Z przerażeniem spojrzałem na Dean i Tyra. Oni tylko spuścili głowy.
- On... Jego rodzice chcieli jego i Zectora zabić. Artmate bardzo to przeżył... - wyjaśnił szeptem Tyr. Zadrżałem.
- Już jestem - powiedział jak gdyby nigdy nic... Zector?!
Odskoczyłem. Ponury chłopak posłał mi blady uśmiech, po którym nie poczułem się ani trochę lepiej. Potem jego mina jeszcze zbladła kiedy spojrzał na szalejącego Artmate.
- Zajmę się nim. - Po czym przekroczył próg pokoju. Kolorowy nadal wymachiwał sztyletem i darł się, jakby go obdzierali ze skóry. Zector podszedł do niego prawie luźnym krokiem.
Przytulił go. Artmate przestał się wyrywać. Potem Zector wyszeptał mu coś na ucho.
- Zector zna jakieś magiczne zdanie, które zawsze uspokaja go. Nikt nie zna tego zdania - wyjaśnił mi do ucha Dean. - Ale za każdym razem jak Artmate dostanie szału, to on się pojawia.
Potem Artmate zachwiał się i upadł w ramiona brata. Ten przyciągnął do łóżka i usadowił wygodnie. Dołączył do nas stojących na korytarzu i ostrożnie zamknął drzwi.
Westchnął ciężko i mocniej naciągnął kaptur na głowie.
- Polecam się na przyszłość...
- Czy nie da się nic zrobić z jego atakami? - wypaliłem, szybciej niż zdążyłem to przemyśleć. Zector zmroził mnie swoim spojrzeniem.
- Jego mózg cały czas odtwarza wydarzenia, które zburzyły jego psychikę. Nic nie da się z tym zrobić - westchnął. - Nawet gdyby się dało, nie chciał bym tego. Zabiłbym go, chcąc pozbawić go... wspomnień - wytłumaczył i poklepał Dean w jakiś porozumiewawczy sposób. Potem wyszedł. Nikt nie zdawał się zdziwiony jego zachowaniem, a ja postanowiłem odłożyć na później pytanie "Czy jemu wolno tak wchodzić i wychodzić do nie swojego pokoju".
Tyr ziewnął, a wszystkie jego blizny na twarzy zabłyszczały w świetle sztucznego światła.
- Ja idę spać. Mam gdzieś co będziecie robić, macie robić to cicho - zarządził. Pokiwałem w milczeniu głową i odprowadziłem wzrokiem chłopaka do jego pokoju.
Dean spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem na ryju.
- Co ty zamierzasz? - zapytałem z nadzieją, że odpowie 'nic'. Jak zwykle tak się nie stało.
- Idziemy do pokoju chłopaków obok? - zaproponował szeptem.
Jak na komendę drzwi sypialni Tyra otworzyły się z rozmachem i rozwaliły ścianę, przy okazji.
- NIE!!! - Ryk dało się słyszeć chyba w w obu akademikach, bo zrobiło się przeraźliwie cicho. Dean pobladł, a ja nie wiedząc co robić, schowałem się gdzieś w kącie. Tyr wyglądał przerażająco.
- Azrael ostatnio wyganiał cię miotłą, jak spojrzał pod swoje łóżko i ciebie zobaczył!!!
- Bo kto normalny zagląda pod łóżko?!
- TU NIE MA NORMALNYCH! - wrzasną Tyr i zamknął drzwi za sobą z trzaskiem.
- To NIE idziemy do pokoju obok - warknął zły Dean. Wylazłem z kąt.
- To może spokojnie pogadamy? - zaproponowałem. Dean spojrzał na mnie z pogardą.
- Nooo dobra... o czym?
- Jesteś narcyzem?
- No troszkę - stwierdził z nieśmiałym uśmiechem.
- To o tobie - rzuciłem. - Opowiedz mi, jak tu trafiłeś! - poprosiłem. Dean momentalnie posmutniał.
- To nie jest bajka na dobranoc...
- Trudno! - stwierdziłem z uporem maniaka. Chłopak wziął głęboki oddech.
- Tylko mi się tu nie zrzygaj...

Szkoła Morderców [Poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz