- Co ty tu robisz? - syknął Dean, łapiąc ją za ramię i pociągając za drzewo. - Chcesz, żeby Sam cię tu zobaczył? - Ostrożnie wychylił się zza pnia, żeby spojrzeć w okno od ich pokoju. Na szczęście było szczelnie zamknięte. "Wyczucie" brata nie miało widocznie swojego dnia.

- I tak by mnie nie rozpoznał - wzruszyła ramionami, po czym łaskawie uniosła głowę i spojrzała mu wyzywająco w oczy. Mimo, że mężczyzna był od niej ponad dwadzieścia centymetrów wyższy, czuł się przy demonicy chorobliwie mały. - Więc?

- Co: więc? - spytał z dezorientacją Winchester. Nagle zdał sobie sprawę, że nadal trzyma drobne ramię Silat. Szybko puścił je i ze speszoną miną cofnął się o krok.

- Jakie masz informacje? - nadal przewiercała go orzechowymi oczami, których wyrazu Dean za nic nie mógł zinterpretować.

- Odnośnie czego? - zgłupiał łowca. Co miał odpowiedzieć tej smarkuli?

- Odnośnie sytuacji w Niebie. Chociaż, szczerze mówiąc, bardziej interesuje mnie mój ojciec.

- Crowley? - Dean ściągnął brwi z niepewnością.

Demonica w końcu wróciła do oglądania paznokci, co Winchester zarejestrował z wyraźną ulgą.

- Chcę wiedzieć na czym stoję. - Odparła spokojnym głosem. Aż sama się sobie dziwiła. Z jakiegoś powodu nie niecierpliwiła się przy łowcy, choć ten gadał od rzeczy. Swoją drogą, był całkiem niezły i gdyby nie fakt, że pewnie najchętniej uciekłby stąd w trybie natychmiastowym, leżeliby już na tylnym siedzeniu Impali. Chociaż, pardon, on woli facetów. Facetów aniołów. - Rozumiesz. Co mówi Gabriel, jak bardzo niepokojąco zachowuje się Balthazar, co słychać u Księgi Potępionych i takie tam. Swoją drogą, powinniście być wdzięczni, że zabrałam tylko kilka stron, a nie całość.

Dean uniósł brwi. Tego się nie spodziewał. Prędzej wybuchu złości i trzęsienia ziemi, ale nie ugodowości.

- Cóż - zastanowił się chwilę, błądząc wzrokiem gdzieś ponad ramieniem Córki Demona. - Gabe tłumaczy Księgę, ale z tego co wiem tkwi w martwym punkcie. Chodzi o zaklęcie mające uzdrowić Casa - sprostował, obawiając się pytań ze strony Silat. - Balth dogląda Casa i z naszą pomocą porządkuje papiery. Musi posprzątać ten syf, który zrobił się w Niebie po wojnie domowej. A co do Crowleya... - dostrzegł, że na dźwięk tego imienia demonica machinialnie ściąga brwi. - Szukamy go. Skurwysyn nieźle gdzieś się ukrył.

- Tylko tyle? - skomentowała jego wywód Silat. Deanowi opadła szczęka.

- Tylko tyle? A co więcej mam powiedzieć? Nie wymyślę ci historyjki na poczekaniu, nie jestem moim bratem. - Prychnął. Miał gdzieś konsekwencje. Gówniara go wkurzała, chociaż w rzeczywistości miała pewnie na koncie kilkaset lat.

Demonica założyła ręce na piersi i rzuciła łowcy władcze spojrzenie. Ten je podchwycił i chwilę mierzyli się wzrokiem. Dean poczuł niejasny ścisk w okolicach mostka, a potem chęć natychmiastowej ewakuacji. Szybko odwrócił od niej oczy i ruszył w kierunku motelu.

- Odezwę się, jak będę wiedział coś więcej - rzucił na odchodnym.

Silat chwilę jeszcze stała pod drzewem z czymś w rodzaju uśmiechu na ustach, po czym rozpłynęła się w powietrzu.

Na szczęście drzwi od motelowego pokoju głośno trzeszczały przy otwieraniu, dlatego zanim Dean dostrzegł młodszego brata, ten zdążył zatrzasnąć laptopa, wrzucić go pod poduszkę, pochylić się nad w połowie wypełnionymi dokumentami i przybrać zaabsorbowaną minę.

Kiedy brat nareszcie dotarł w zasięg wzroku Samanthy, ten z rozbawieniem zauważył, że Dean idzie na miękkich nogach jak kaczka. Podszedł do okna, chwilę czegoś za nim szukał, po czym wsadził głowę do lodówki.

- Gdzie piwo? - spytał z niezadowoleniem, rozglądając się po wnętrzu chłodnego pudła.

- Miałeś iść je kupić - odparł z rozbawieniem Sam, przyglądając się bladej twarzy Deana. - Co ty taki nieswój? Gdzie naprawdę byłeś? - Zaatakował.

Starszy Winchester usiadł na wcześniej zajmowanym krześle przy stoliku. Oparł się o niego łokciami i przejechał dłonią po twarzy. Był cały roztrzęsiony. Nie załamywała go jednak tyle rozmowa z Silat, co jej osoba. Obawiał się, że wytworzy się między nimi coś na kształt porozumienia, a tego zdecydowanie nie chciał.

- Jestem po prostu zmęczony, Sammy. I do tego na dworze jest jak na Saharze.

- Balthazar dzwonił - zmienił temat łowca, widząc, że ciągnięcie brata za język nic nie da. Oszczędził sobie nawet robienie Suczej Twarzy.

- I co? - spytał z nagłym zainteresowaniem Dean.

- Gabe przetłumaczył resztę zaklęcia. Mamy się spakować i za godzinę być na peryferiach miasta. Balth będzie tam czekał.

Starszy Winchester z ulgą odsunął od siebie leżące przed nim papiery. Chciał już zobaczyć Casa. Jedynie widok anioła mógł mu teraz poprawić humor.

Po niecałej godzinie łowcy zbliżali się do miejsca spotkania, obaj z niepokojem i napięciem. Nie wiedzieli, czy zaklęcie zadziała poprawnie, o ile w ogóle zadziała. Sposób, by się tego dowiedzieć, był niestety tylko jeden, a królik doświadczalny nosił imię Castiel.

Córka Demona || SPN (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz