20

33 4 1
                                    

- Co Się dzieje? - Spojrzał na mnie ze łzami w oczach.

-Jai? - przyjaciel rozpłakał się na moich oczach i już wiedziałam co się stało. Spojrzałam do umywalki. Dwie kreski. Wynik testu był pozytywny. Padłam na kolana i byłam w szoku. Momentalnie moja koszulka była mokra od łez, nie tylko moich bo Jai również płakał.

- Ciii.... Kotku wszystko będzie dobrze - pocierał moje trzęsące plecy. Nie mogę w to uwierzyć. Ja i dziecko? Nie w tym wieku. Nie urodzę go... nie ma mowy. To co się stało nie ma prawa bytu. Nawet jeśli odważyłabym się je urodzić nie dałabym rady z nim żyć wiedząc, że ojcem jest mój ojciec. Usunę je... Muszę.

- Cat słyszysz mnie? - spojrzałam na niego nieobecna. Kiwnęłam głową - dasz radę, pomogę ci jak tylko będę mógł. Nie będziesz musiała się niczym martwić.... Naprawdę - ruszałam przecząco głową jak wariatka i łkałam.

- Nie.. - zdążyłam powiedzieć. Zemdlałam.

Jai pov

Byłem w wielkim szoku widząc dowód na to, że moja Cat jest w ciąży. Przez cały czas myślałem, że te jej złe samopoczucie to zatrucie lub inna choroba i, że będziemy się kiedyś z tego śmiać. Jednak tak się nie stało.... Rozpłakałem się na jej oczach ale oprzytomniałem i pokazałem jej, że jestem twardy. Pocieszałem ją lecz ona nie zgadzała się z moimi słowami i zemdlała. Natychmiast wziąłem ją na ręce i poszłem do pokoju starszego brata. Położyłem ją do łóżka i przykryłem a sam poszłem do siebie i odpaliłem papierosa. Ledwo powstrzymałem się od płaczu. Nie mogę pokazać po sobie, że się rozkleiłem. Kiedy chłopacy przyjdą będą pytać co się stało. I coja im powiem? Nie wiem. Moje przemyślenia przerwał odgłos z dołu. Przyszli. Zgasiłem niedopałek i zeszłem na dół.

- Hej - Beth rzuciła mi się na szyję. Odwzajemniłem uścisk i poszłem zobaczyć co z Cat. Biedaczka dalej śpi. Jak ja jej teraz mam pomóc? Ona nie da rady psychicznie... A co jak będzie chciała coś sobie zrobić? Ona już tyle przeszła, molestowanie przez własnego ojca, porwanie i przetrzymywanie przez Nasha, a teraz to... Byłem z niej dumny, że dała sobie radę bez żadnego psychologa czy terapeuty. Robiła duże kroki aby nikt niczego nie poznał. Ona jest taka dobra.... Chyba nigdy nie spotkałem tak niezależnej dziewczyny, która pomaga innym a wzamian chce tylko miłości i akceptacji. Ja jej to wszystko daje ale nie wiem co teraz z nią będzie. Po tym jak zareagowała wiem, że nie będzie łatwo. Dlatego muszę pomóc jej jak tylko będę mógł.

- Coś się stało? - do pokoju nagle wszedł Luke.

- Nic - ledwo wyszeptałem.

- Przecież widzę - Nie dam rady dłużej ukrywać tej tajemnicy. Muszę komuś o tym powiedzieć bo inaczej zwariuję. A komu lepiej powiedzieć Luku czy Beau? Tak, też tak myślę.

- Obiecaj mi, że nikomu się nie wygadasz - z powagą w głosie pogroziłem palcem starszemu bratu. Ten podniósł ręce w geście obrony.

- Posłuchaj bo... - i tak zacząłem swój dwudziesto minutowy monolog, Luke od czasu do czasu zadawał pytania na które odpowiadałem. Nie pokazywał żadnych emocji. Kompletnie nic.

- Gdzie idziesz? - Brat nagle wstał ze swojego miejsca.

- Zabić tego skurwysyna - natychmiast zatrzymałem go i zamknąłem mu drzwi przed nosem.

- Nie możesz! - niemalże krzyknąłem

- A to dlaczego?! Ty nie masz takiej ochoty? Jai do cholery! Tu leży kobieta którą kochasz! Spojrz na nią!- kątem oka spojrzałem na dziewczynę - i co czujesz?! Nie chcesz go zabić?! - przerwałem mu

- Co ty do cholery myślisz?! Miałem już go w swoich rękach! Ale ze względu na nią tego nie zrobiłem!

- Co? Niby jak? - zdziwił się. Żyła na jego czole dała znać o wściekłości Luka

Don't leave meWhere stories live. Discover now