Pain of memories

1K 115 27
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak, tak, trauma z dzieciństwa rzeczą straszną...

Ostatnio zauważyłam, że wszystkich po kolei maltretuję... 

Zła jestem. Niczym państwo Shindō xD

~~~~~~~~~~~~~~~~~


Wolnym krokiem wracałem do Yuu. Było coś koło trzeciej nad ranem. Westchnąłem. Znów będzie na mnie zły. Kiedyś musiałem jeść, żeby nie poczęstować się krwią brata, prawda? Czułem się jak komar. Najchętniej pękłbym, ale wiem, że nie byłby to najlepszy pomysł. Ostatnio potrzebowałem dużo więcej krwi. Nie powiem, żeby mnie to nie martwiło. Teraz musiałem pić przynajmniej raz dziennie...

W końcu doszedłem na ostatnie schody prowadzące do mojej kwatery. Ciekawe czy Yuu na mnie czeka... prawie jak za dawnych czasów. Zaśmiałem się pod nosem. W tym momencie, nagle pociemniało mi przed oczami. Widziałem ciemność. Ostatnie co usłyszałem, to głuche upadnięcie mojego ciała na schody. Pewnie zjechałem też parę schodków w dół, sądząc po późniejszym odgłosie. I już nic nie słyszałem.Może umarłem? Nie. Skąd wiesz? Nie wiem. To może rzeczywiście już odszedłeś z tego świata? Nie, wierzę, że jeszcze żyje. Zaraz pewnie ktoś mnie znajdzie na tych schodach. A jeśli nie? Przecież nikt cię nie lubi. Krul mnie lubi i Yuu, oczywiście. Kim jest Yuu? Yuu... nie wiem... Yuu to twój wróg. Mój wróg? Dokładnie. Musisz go zabić. Zabić... Zabij go, Mika. Zabij, zabij, zabij! Zabić? Tak. Po co? To twój śmiertelny wróg. Mój... wróg. Tak, już pamiętam. Przebił mnie mieczem. Właśnie. Odpłać mu się tym samym. Przebiję go mieczem i wypiję każdą kroplę krwi, która się z niego uroni. Mądry z ciebie chłopak, Mika. Zranię go tak, że nigdy tego nie zapomni! Brawo, brawo!!  Ale... Jakie "ale"?  Ale... czy muszę go zabić? Nie lepiej byłoby go torturować? Nie, musisz go zabić jak najszybciej. Ten chłopak to tykająca bomba. Masz rację, im szybciej go zabiję, tym lepiej. Już prawie ci się udało, Mika! Zamknąłeś go w potrzasku! Ale ja nic nie robię... Bo ci pomagam, przyjacielu. Wiesz co? Słucham cię. Ktoś mi kiedyś mówił, żebym nie wierzył ludziom mówiących do mnie "przyjacielu"... skoro jesteś moim przyjacielem, nie musisz mi o tym przypominać... Tak mi się tylko wyrwało, przepraszam, Mika. Dlaczego sam nie mogę tego zrobić? Bo ja to zrobię lepiej.  Nie ufasz mi? Tak. To oddawaj moje ciało. Nie psuj mi zabawy... Oddawaj, albo ciebie też zabiję. Hah, ciekawe jak! Przypo... Pff, dobra, zaraz i tak umrzesz. Odwiedzę cię jeszcze kiedyś, dobrze mój PRZYJACIELU?  Ej! Czekaj!

Obudziłem się przygnieciony wanną.

-Cholera... - szepnąłem oglądając zgliszcza wokół mnie.

Próbowałem się wydostać, ale bezskutecznie. Wanna była za ciężka. W dodatku coś weszło mi do oka. Ach, gdybym tylko mógł uwolnić rękę... Wyciągnąłbym wtedy to coś z oka. Jeszcze chwilę szamotałem się, ale jedyne co udało mi się osiągnąć, to posunięcie wanny na mój brzuch. Kiedy to nastąpiło, poczułem jak coś mi w środku pęka. Wydarłem się na całe gardło, a z ust wypłynęła mi krew. Część krwi dostała się do płuc, co spowodowało nagły atak kaszlu. Pięknie, teraz nawet nie mogłem złapać tchu. Kaszlałem tak długo, że miałem wrażenie, że za chwilę wypluję płuca. W końcu kaszel przestał mnie męczyć.

-Jezu, dlaczego zawsze przytrafiają mi się takie rzeczy. - Jęknąłem  cicho. - Yuu, idioto, uratuj mnie jak zwykle...

I znowu ciemność. Tym razem niczym niezmącona. Czułem jak ktoś ściąga ze mnie wannę. Może Yuu mnie uratował i właśnie uciekamy od wampirów? Marzenia...

Gdy otworzyłem oczy, pojąłem, że jestem w więzieniu czy coś w tym stylu. Wisiałem rękami przykuty do ściany. Ktoś wyciągnął mi coś z oka, a moje wnętrzności znów były całe. Niestety moje ramiona były w opłakanym stanie. Wcale ich nie czułem. Lekko odbiłem się nogami od ściany i moje ręce przeszła fala bólu. Z całej siły zacisnąłem zęby i zdusiłem krzyk. Chyba bolało jeszcze bardziej, niż kiedy wanna przygniotła mi brzuch. Nagle oślepiło mnie światło. Zza przymrużonych oczu dostrzegłem jakieś dwie postacie.

-Mika, jak się czujesz? - Zapytał kobiecy głos.

-Ramiona mnie bolą - wycharczałem.

-Zawsze tylku narzekasz, Mikaela - Wyraźny rosyjski akcent dominował w wypowiedzi mężczyzny.

Szeroko otwarłem oczy ze zdumienia.

-N-nie możliwe...

-Что неблагодарное ребенка <Cóż za niewdzięczne dziecko> - westchnął mężczyzna.

Kobieta się zaśmiała.

-Za dużo od niego wymagasz.

-Wcale nie - oburzył się mężczyzna. - Ja po...

-Czego ode mnie chcecie?! -Krzyknąłem, a całe pomieszczenie przeszły wibracje.

-Zawsze musimy coś chcieć? Chcieliśmy tylko cię zobaczyć... - Odparła kobieta robiąc smutną minę.

-Nienawidzę was! Porzuciliście mnie, bo wam się znudziłem, prawda?! Kazaliście mi wyskoczyć z jadącego samochodu!! Mogłem umrzeć! - Darłem się ze łzami w oczach. - Ale to nie ważne, widziałem jak umieracie!

-Zle to odbierasz, chłopcze - rzekł surowym głosem ktoś, kogo nigdy nie nazwałbym ojcem.

-Idźcie ode mnie! - Wrzasnąłem i zamknąłem oczy.

Jeszcze przez długi czas usiłowali mnie przekonać, jak mnie kochają. W końcu nawet uwolnili mnie. Rany po gwoździach szybko się zasklepiły. Siedziałem w najdalszym kącie z nogami podciągniętymi pod samą brodę i płakałem. Pomimo, że byłem już dużo starszy, dalej  się ich bałem. Trzęsłem się jak osika ze strachu. Kiedy mnie przepraszali, ja zatykałem uszy, żeby tylko nie słyszeć ich głosu. Na sam ten dźwięk, cały drżałem. Kilkakrotnie nawet próbowali się do mnie zbliżyć, co wywoływało u mnie jeszcze większe przerażenie.

-Yuu, uratuj mnie, proszę... Yuu, ratuj... Yuu, pomóż mi...- szeptałem tak, jakby w transie.

W końcu zbiłem się w małą kulkę i z całych sił zacisnąłem powieki. Po jakimś czasie ich głosy zamilkły. Przestraszony dalej bałem się otworzyć oczy. Nagle poczułem czyiś dotyk. Krzyknąłem z całych sił.

-Ej, Mika, co z tobą? - Zapytał tak długo wyczekiwany głos.

Otworzyłem oczy. Yuu stał nade mną i podawał mi rękę. Ostrożnie wyjrzałem za nogę brata i zobaczyłem ich okropne uśmiechy. Słyszałem jak się cicho śmieją. Z całych sił objąłem Yuu. Wcisnąłem głowę w jego ciepłą pierś.

-Wszystko w porządku? - Zapytał podając mi płaszcz.

-O-oni tam s-są - wymamrotałem otępiały z przerażenia.

-Gdzie?

-W t-tam - wskazałem ręką miejsce gdzie stali i patrzyli się na mnie z uśmiechem na twarzy.

-Ale Mika, tam nikogo nie ma. - Wykrztusił Yuu.




Yuiitsu no sentaku wa yoidesuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz