~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział może troszkę krótszy, ale jest!
Pomimo sprawdzianu z niemca <boże, jak ja kocham niemiecki T-T>, dałam radę, nie wyschłam doszczętnie!
Miłego czytania i obyście nie zamarzli~! :v
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę z ciekawością, trochę z przestrachem, patrzyłem na drużynę Yuu. Wszyscy byli uzbrojeni, a ja nie miałem nawet tej cholernej ręki! Aktualnie Yuu kłócił się z swoim różowowłosym kumplem. Miałem już dość wysłuchiwania tego, ale cóż, dzięki substancji paraliżującej, nie byłem nawet w stanie podrapać swędzącej mnie szyji. Dzięki Yuu. Mogłem jedynie mówić i ruszać oczami. Naprawdę chciałem im przerwać, ale w tym zgiełku nikt mnie nie słuchał, a nawet jeśli, to chcieli mojej natychmiastowej śmierci.
-Yuu? Yuu! Ej, Yuu, zimno mi, może wrócimy? - Zadawałem pytania bez odzewu.
W końcu, gdy już całkowicie się poddałem, począłem przyglądać się nowo spodkaniej grupie ludzi. Była tam tamta dziewczyna, której tamtego dnia odebrałem mojego brata; widziałem również jakiegoś brązowo włosego chłopca, który usilnie próbował nakłonić tego różowołosego do zaprzestania kłótni. Trochę dalej stała jakaś blondwłosa dziewczyna i patrzyła na mnie z obrzydzeniem.
-A ten, to co to za jeden? - Wyrwał mnie z zamyślenia głos tego Różowego Debila.
W cieniu dalekiego drzewa zauważyłem czyjąś sylwetkę. Natychmiast pojąłem z kim mam do czynienia.
-Uciekajcie, głupcy! - Krzyknąłem najgłośniej jak mogłem, bowiem chciałem by usłyszał mnie również idący tu osobnik.
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na dziecko, które zrobiło coś naprawdę okropnego.
-Co ty pieprzysz? - Zapytał Debil.
-Pokonamy go, zanim się do nas zbliży - stwierdził brunet.
-Jesteśmy Księżycową Kompanią, myślisz, że nie damy sobie z nim rady? - Wtórowała im fioletowowłosa dziewczyna.
Jedynie Yuu mnie poparł.
-Powinniśmy uciekać, naprawdę!
-Tak, uciekajcie. Ja się nim zajmę - powiedziałem cicho. - Substancja paraliżująca już przestaje działać.
-Skoro się poświęca, to niech tu zostanie - odezwała się poraz pierwszy blondyna. - Szybciej będziemy się poruszać bez tego wam...
Jej wypowiedź gwałtownie przerwał cios Yuu.
-NIGDY GO NIE ZOSTAWIĘ! - Wrzasnął z łazami w oczach.
Poczułem, że w zdrowej ręce powróciło mi czucie. Z całej siły odepchnąłem Yuu od siebie, przez co boleśnie wylądowałem na betonie.
-Yuu, idź z nimi. Mają rację, powinneneś mnie tu zostawić. Będziesz z nimi bezpieczniejszy, niż ze mną - powiedziałem patrząc mu w oczy.
-Nie, nie, nie... - powtarzał siedząc tyłkiem na betonie obok mnie.
Fioletowo włosa chwyciła Yuu za ramię i pociągnęła w górę.
-Chodź, idziemy Yuu.
-Shinoa, nigdzie nie idę. Nie zostawię mojego brata samego.
W końcu nie wytrzymałem.
-Yuu, do cholery, idź z nimi! Umrzesz jeśli tu zostaniesz! Zrozum, błagam! Dla mnie też jest to trudne, ale musimy się na razie pożegnać. Wcale nie mówię, że na zawsze - Szybko tłumaczyłem. - Za tydzień się gdzieś spodkamy, ok? Więc, proszę, idź z nimi!
Zaczynałem czuć, jak tracę nad sobą kontrolę. Pozostałości ręki bardzo mnie bolały. Przypomiałem sobie, jak dawno nie piłem...
-Mika, przecież mówię, że cię tu nie zostawię! Nie zginę, co ty mó...
-Chcesz, żeby to zdarzyło się jeszcze raz?! - Przerwałem mu. - Znów chcesz, żebym wypił twoją krew?!
Rówowołosy Debil wyciągnął dotąd schowane ostrza.
-Ty pojebie, piłeś z niego?! - Patrzył na mnie nienawistnym wzrokiem, po czym powiedział do Yuu. - To nie jest twój brat, tylko jakaś nędzna pijawa! Chce cię tylko wykorzystać na swój użytek!
Ze strachem ujrzałem jak blisko znajduje się już idąca postać.
-Tak, kurde, wykorzystuję cię! Ale proszę, idź już! Błagam, Yuu!
-Ale... - zaczął chłopak.
-Żadnego "ale"! Zmiataj stąd! - Krzyczałem.
-Chodź Yuu, zabierzemy cię do Gurena - powiedziała Shinoa.
Oszołomiony Yuu dał jej się prowadzić. Gdy tylko znikneli z pola widzenia, odetchnąłem z ulgą. Zamknąłem oczy i zacząłem wsłuchiwać w szum liści i ciche stąpanie idęcej do mnie istoty. Zimny wiatr szczypał mi policzki. Dziwnie było nie mieć ręki. Jakbym ją miał, ale nie miał za razem... . Nagle coś obok mnie głucho łupnęło w beton.
-Przesyłka dla Pana Mikaeli - odezwał się rozbawiony głos. - Woli Pan sam ją przytwierdzić, czy może woli Pan, aby ją Panu przytwierdzono?
-Sam sobie poradzę - odezwałem się nie otwierając oczu.
Sięgnąłem zdrową ręką w miejsce, gdzie łupnęła ta odcięta. Ku mojemu zdziwieniu, nie natrafiłem na rękę. Zdziwiony otworzyłem oczy i zauważyłem głowę tej blondyny, która towarzyszyła Różowowłosemu Debilowi i Shinoi, czy jak jej tam było. Zamarłem i poczułem jak krew odpływa mi z twarzy.
-Haahahahah, żartuję, tu masz swoją rękę. Po prostu pomylił mi się worek - zaśmiała się postać.
-A-ale z Yuu wszystko w porządku? - Spytałem przerażony.
-Taa. Został zamknięty, ale wszystko z nim jak najbardziej w porządku... na razie.
<czemu rozdział zatytułowany "Istota zła"? Ponieważ skojarzył mi się jakoś z mangą o takim samym tytule xD Mam dziwne skojarzenia :P>
![](https://img.wattpad.com/cover/50436090-288-k235526.jpg)
YOU ARE READING
Yuiitsu no sentaku wa yoidesu
FanfictionTrwa wojna między ludźmi, a wampirami. Rozdzieleni przez los Mika i Yuu, niespodziewanie spotykają się po latach, na polu bitwy. Czy dzięki ich spotkaniu, świat zaprzestanie wojen? Czy wampiry mogą żyć na równi z ludźmi?