Yuu, chciałbym jeszcze kiedyś zjeść zupę...

1.8K 157 86
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~

Przed Wami... rozdział następny~!                                              

Prawdę mówiąc, miałam co do niego trochę inne plany...

... Ale nie chciałam niszczyć Wam psychiki xD <Jeszcze nie teraz, jeszcze nie teraz, hyhyhyhhyhy xDD>

Ps. Pochyły druk to je wspomnienie <taka uwaga dla takich nie ogarów jak ja xDD>

~~~~~~~~~~~~~~~

Zamknąwszy drzwi, osunąłem się na ziemię. Emocje buzowały mi w głowie, przez co nie umiałem się na niczym skupić. Oparty o ścianę, cały się trząsłem, bynajmniej z zimna. Chłodny kamień ochładzał moje rozpalone ciało.

Co ja zrobiłem? - Pytałem sam siebie. - Co mi do cholery strzeliło do głowy?

Jeszcze mokrą ręką przeczesałem włosy. Wokół panowała cisza, mącona jedynie przez mój nierówny oddech. Nie mogąc się skupić, zacząłem wpatrywać się w wiszącą naprzeciw pochodnię. Jej płomień spokojnie oblizywał nasączony czymś materiał, który obwijał patyk. Westchnąłem. Miałem zdecydowanie dość. Wyciągnąłem rękę tak, żeby zasłoniła ogień. Nie chciałem przywoływać wspomnień z tych czasów, bo nawet najmniejsze wspomnienie rodziło u mnie wielki ból. Wyczerpany mentalnie, zamknąłem oczy. Przed oczyma pojawił mi się dobrze znany obraz.

Wracaliśmy z Yuu do domu. Po oddaniu krwi, jak zwykle dostaliśmy trochę soku z aronii. Dużo dzieci narzekało na jego cierpki smak, ale mnie on nie przeszkadzał. Wiedziałem, że sok jest zdrowy i działa pozytywnie na zdrowie. Nie to co Yuu. On zawsze wyrzucał swoją porcję. Czasem, nie chcąc go marnować, wypijałem go albo brałem do domu. Akane w sekrecie przed innymi dziećmi, dodawała go do naszych marnych posiłków. Rzadko zdarzało mi się jeść jeszcze ciepły obiad w domu, przez moje częste wyprawy do wampirzych arystokratów.

-E, Mika, coś się tak zamyślił? - Zapytał stając przede mną Yuu. - Przegapiłeś naszą uliczkę.

-A... przepraszam. Może faktycznie trochę za bardzo się zamyśliłem.

Yuu dał mi kuksańca w głowę.

-Jezu, mógłbyś choć raz tyle nie myśleć? Zamiast myśleć jakby tu uciec, to ty myślisz o niebieskich migdałach! - Narzekał chłopiec.

-Hahaha, a skąd ty wiesz o czym ja myślę? - Mruknąłem pod nosem.

-Bo znam cię już dość długo, idioto.

Po tych słowach, oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Nasze rozbawienie trwało, dopóki jakiś dzieciak nie upomniał nas, że zbliża się cisza nocna. Powłóczyliśmy się do domu, a nasz chichot głośno rozbrzmiewał na pustych już uliczkach. Tuż przed wejściem do domu, pożegnałem się z Yuu i zawróciłem. Idąc przez labirynt krętych uliczek, zastanawiałem się ile razy będę jeszcze musiał chodzić do arystokracji. Westchnąłem. Byłem zmęczony po całym dniu, a jedyne o czym w tej chwili marzyłem, nie licząc ucieczki, było czekające na mnie łóżko. Gdy w końcu dotarłem na miejsce, tuż u podnóży schodów, czekał Bathory.

-O i jest nasz ulubiony Mika - powiedział z uśmiechem, gdy tylko mnie zauważył. - Spóźniłeś się nieco.

Podszedłem ku wampirowi.

-Przepraszam, ale musiałem odprowadzić mojego brata do domu.

-Uch? To on sam już nie może trafić? - Zapytał nieco spięty. - Mniejsza. Wiesz kto dzisiaj przychodzi na bankiet, prawda?

Yuiitsu no sentaku wa yoidesuWhere stories live. Discover now