Yuu, będzie dobrze!

2.4K 224 6
                                    

~~~~~~~~~~~~~~

I tak oto mamy rozdział 2 C:

Jak zwykle spóźniony xD

~~~~~~~~~~~~~~


Rano zbudził mnie zimny wiatr, przedzierający się przez wszechobecne szpary. Ognisko właśnie oddawało ostatnie tchnienie, dając już niewiele ciepła. Niechętnie podniosłem się i odgarnąłem swoje blond włosy z czoła. Zaspany spojrzałem na leżącego przy dogasającym ognisku Yuu. Poprawiłem płaszcz na leżącym towarzyszu i leniwie się przeciągnąłem. Bolały mnie wszystkie mięśnie. Już dawno nie spędziłem nocy na zimnej i twardej ziemi. Ociężały, poszedłem do zasłoniętego wcześniej wejścia. Na dworze panował chłód, potęgowany przez lodowaty wiatr ze wschodu. Niepewnie rozejrzałem się wokół siebie, poszukując potencjalnych zagrożeń. W promilu kilkudziesięciu metrów nie było żywej duszy. Jedyne co dało się słyszeć, to hulający wiatr. Stałem chwilę, grzejąc się w promieniach wschodzącego słońca. Ale nie mogłem stać tak wiecznie. Wróciłem więc do naszego obozu i otworzyłem swoją podręczną torbę. Ze środka wyjąłem kilka małych buteleczek wypełnionych po brzegi czerwoną cieczą. Odkręciłem jedną z nich i pospiesznie wypiłem zawartość. Zawsze piciu krwi towarzyszyło takie dziwne, specyficzne uczucie. Nigdy nie lubiłem i nie będę tego lubił . Kiedyś, podczas okresowych badań, lekarze zwrócili uwagę na moje dziwne zachowanie. Przez jakiś czas podawali mi różne środki, ale często po przyjęciu ich czułem się jeszcze gorzej, więc szybko mi odpuścili. Westchnąłem i schowałem małą torbę. Poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Powoli odwróciłem w tamtą stronę głowę i spojrzałem w mroczną szparę za leżącym Yuu. Lecz moje lekko przymrużone oczy niczego nie dostrzegły. Dalej czułem czyjeś spojrzenie, więc powoli wstałem i zacząłem zbierać swój skromny dobytek. Prędko wygasiłem ledwo tlące się ognisko i pozbierałem jakieś drobne rzeczy. Wzrok dalej podążał za mną, a ja cały czas miałem szparę na oku. Nie odwracając wzroku od szczeliny, podszedłem i podniosłem broń, którą wczoraj położyłem obok nieprzytomnego chłopaka na czas snu. Ostrożnie zbliżałem się do szpary, dzierżąc w ręku miecz. Gdy zalazłem się już całkiem blisko dziury, poczułem emanujący z mroku gniew. Był tak silny, że aż się wzdrygnąłem. Nagle coś mocno chwyciło mnie za nogę i wywróciło na ziemię. Serce prawie wyskoczyło mi z piersi, a w przełyku czułem, jak robi mi się wielka gulka. Bałem się odwrócić. Mika, będzie dobrze... - myślałem, próbując dodać sobie otuchy. -Tyle już przeszedłeś i naprawdę myślisz, że takie coś cię zatrzyma?

Nie wierzyłem własnym słowom. Głośno przełknąłem ślinę. Kątem oka spojrzałem w stronę Yuu. Wiedziałem jak leży przykryty płaszczem. Spróbowałem spojrzeć na osobę, która mnie przewróciła. Gdy zacząłem przekręcać się, żeby dojrzeć tej osoby, zostałem dociśnięty do zimnego kamienia. Uchwyt na nodze stał się jeszcze silniejszy. Gorączkowo zacząłem szukać mojego czarnego sztyletu. Na szczęście nigdy nie wyjmowałem go ze swojej skrytki. Wezbrałem wszystkie swoje siły i podniosłem się, a następnie dźgnąłem atakującego ostrzem. Poczułem jak kręci mi się w głowie. Stałem skamieniały, a mózg nie chciał przetworzyć danych.

-AAAAAAAAA! - Wrzasnął z całej siły Yuu.


Yuiitsu no sentaku wa yoidesuWhere stories live. Discover now