Dwie maszyny-miażdżenia i gwałtu.

1.1K 116 30
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nah, czasem zastanawiam się, co mi w głowie siedzi...

... ale nie jestem tego do końca pewna xD

W każdym razie, oto 10 rozdział~! :>

Jeszcze tylko parę i już chyba kończymy xD

Miłej lektury~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dwa tygodnie po zdarzeniu z wężem, wyzdrowiałem. Dopiero wtedy zacząłem pełniej korzystać z życia. Nie no, żartuję. Zostałem zamknięty w dość dużym pomieszczeniu, gdzie z rozkazu królowej pijawek, uroczyście mnie zamknęli. Mika nie chciał się na to zgodzić, ale królowa nie dała mu wyboru. Tak więc siedzieliśmy sobie tak w tym pomieszczeniu razem. Całkiem sami. Czasem przychodził do mnie Kataru, bo chciał się ze mną bawić. Do Miki przychodziła sama królowa. Nie wiem co ich łączy, bowiem mój brat zawsze się wścieka, gdy tylko poruszę ten temat. Teraz czekałem na powrót Miki. Westchnąłem. Z niechęcią otworzyłem oczy i spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Trzecia nad ranem. Pięknie.

-Mika, gdzie ty się szlajasz? - Zapytałem pustkę.

Gdy już przysypiałem, Mika w końcu wrócił. Z półsnu wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.

-Gdzieś ty się podziewał, Mika? - Zapytałem sennym głosem.

Brak odpowiedzi.

Chłopak poszedł prosto do łazienki, nawet na mnie nie spojrzał. Ponownie westchnąłem. Stwierdziłem, że już raczej nie usnę. Podszedłem do szafy i przebrałem się w nowe ubranie. Powolnym krokiem zbliżyłem się do drzwi, łudząc się, że może są otwarte. Niestety nie. Szkoda. Oparłem czoło o drzwi i stałem tak, dopóki Mika nie wyszedł z łazienki. Gdy tylko usłyszałem, że ten wychodzi, wyszedłem mu na spotkanie.

-Powiesz mi, gdzie byłeś? - Zapytałem nie oczekując odpowiedzi.

Mika podszedł do mnie szurając nogami. Delikatnie popchnął mnie w stronę łóżka. Klepnąłem ciężko na materac. Lampa wisząca na suficie tworzyła piękną, złotą aurę wokół jego ciała. Lekko oparł głowę na mojej piersi, tak jakby, słuchając bicia mego serca. Dalej trochę zaszokowany, słuchałem jego cichego, niezrozumiałego szeptu. Chwilę później, jego wargi delikatnie musnęły moją szyję. Wzdrygnąłem się, gdy poczułem ukłucie podniecenia rozchodzące się po moim ciele. Jeszcze nigdy nie czułem czegoś podobnego. Powoli czułem, że tracę nad sobą kontrolę. Czy na prawdę tego chciałem? Chcę to zrobić? Gdy niepokój zdołał mi przywrócić klarowność umysłu, spróbowałem się wyrwać. Rękami siłowałem się z Miką, chcąc go zrzucić z łóżka. W odpowiedzi ten przyszpilił moje wyrywające ręce do materaca. Trwającą względną ciszę zaburzył stłumiony jęk, a ciało Miki przeszedł dreszcz. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się tego. Ale to właśnie ta reakcja zapaliła we mnie ponownie podniecenie. Jednak znikło to tak szybko, jak się pojawiło.

Gdy to zobaczyłem...

-Ej, Mika, co ci się stało?

...zamarłem.

Oczy Miki były całkiem czarne. Jego białka przesiąknęły czernią, która kontrastowała z szkarłatnymi tęczówkami. Z wrzaskiem odrzuciłem chłopaka na drugi koniec pokoju i uciekłem do łazienki. Gdy zatrzasnąłem sobą drzwi, usiadłem na zimnych kafelkach i zacząłem przetwarzać nowe informacje. Nagle usłyszałem donośne dobijanie do drzwi. Wzdrygnąłem się. Drzwi nie wytrzymają długo takiego traktowania. Przerażony zacząłem szukać czegoś do potencjalnej samoobrony. Zza drzwi dobiegały wściekłe wrzaski. Aż dziw, że jeszcze nikt nie przyszedł mnie ratować. Podszedłem do umywalki nad którą wisiało niewielkie lustro. Cisnąłem nim o podłogę. Teraz cała podłoga usiana była odłamkami szkła. Wziąłem największy i schowałem się za wanną. Drzwi pękły chwilę później. Rozszalały chłopak dosłownie wpadł do łazienki, przy okazji nabijając się na szkło. Nie spodziewając się tego, ryknął ze złości. Pomimo wbitego w szyję szkła, ten zachowywał się normalnie. Przeraziło mnie to jeszcze bardziej. Cały w nerwach, rzuciłem szkłem w Mikę. Szkło wbiło mu się w oko, z którego trysnęła krew. Gwałtownie odwrócił się w moją stronę, celując we mnie mieczem. Chwyciłem ostrze gołymi rękami i chwilę siłowałem się z tym potworem. Ostrze przebijało mi skórę, ale jakoś się tym nie przejąłem.

-Mika! Co z tobą?! -Krzyknąłem do niego.

W odpowiedzi ten przywalił mnie w brzuch. Przeleciałem przez cały pokój, wpadając do wanny. Wanna przechyliła się na jedną stronę i przewróciła się. Utkwiłem w środku. Miałem nadzieję, że wanna zapewni mi dostateczną ochronę. Leżałem w ciemnościach i nasłuchiwałem. Po kilku długich minutach, wszystko ucichło. Dla pewności odczekałem jeszcze chwilę, jednak już nic nie słyszałem. Z całej siły spróbowałem podnieść wannę. Bez skutku. Czy ja tu utknę?! Mój oddech odbijał się głośnym echem. Powoli zaczynało mi brakować powietrza. Nagle coś obok mnie zazgrzytało. Przez bok wanny przebił się miecz, a ja czułem się, jakbym brał udział w jakieś cyrkowej sztuczce. Klinga miecza skróciła mi nieco włosy na czubku głowy. Podświadomie odetchnąłem z ulgą. Parę centymetrów dalej, a już bym nie żył. Takie szczęście w nieszczęściu. Kolejny zgrzyt i miecza już nie było. Dziura zrobiona przez chłopaka wpuściła trochę świeżego powietrza i światła. Dopiero teraz zauważyłem, że zraniłem się w dłoń. Nagle światło zgasło. W miejsce dziury wpijały się palce, które oderwały kawał metalu. W tej dziurze z łatwością zmieściłaby się moja głowa. Nagły napływ adrenaliny, dał mi siłę do przewrócenia wanny, co dało w efekcie przygniecenie Miki. Jego kości donośnie chrupnęły, a z ciała wydarł się przeciągły skowyt. Cały czas czując adrenalinę buzującą w moim ciele, biegłem ku drzwiom wyjściowym. Rozpędzony, uderzyłem w nie ramieniem tak mocno, że pod wpływem mojej siły, wybiłem drzwi na drugą stronę. Znowu kogoś przygniotłem. Pewnie jakiegoś wampira dostarczającego mi żarcie. W duchu się zaśmiałem. Jeszcze trochę, a zostanę profesjonalnym narzędziem do zgniatania wampirów. Wyczerpany zatrzymałem się, żeby chwilkę odetchnąć.

-Ej, gdzie się tak śpieszysz? - Spytał dziewczęcy głos zza moich pleców. - Jeny, prawie mnie zmiażdżyłeś tymi drzwiami.

Gwałtownie odwróciłem głowę. Za mną stała ta ich królowa, Krul czy jak jej tam.

-Nie twoja sprawa - warknąłem, a cała moja uciecha przeminęła.

Dziewczyna uśmiechnęła się.

-Mika oszalał, co?

-A co cię to w ogóle obchodzi?

-Wiesz, Yuu... muszę ci coś powiedzieć, ale na osobności. Pójdziesz ze mną, prawda? - Zapytała słodkim głosem.

-Pfff, jeszcze czego!



Yuiitsu no sentaku wa yoidesuWhere stories live. Discover now