ROZDZIAŁ 27

165 9 0
                                    

27 września 2015 rok. 17 Urodziny Nathana były w mieszkaniu Maxa. On i Daniel poprosili mnie żebym zaśpiewała jedną piosenke specjalnie dla Nathana. Zgodziłam sie. Przez te 2 dni mieliśmy dużo prób. O 18 blondyn wszedł do środka i widać było zaskoczenie i zadowolenie na jego twarzy.
Była jego rodzina, znajomi z dawnego miasta i ze szkoły. Na początku wszyscy śpiewali sto lat, był tort, a później wyszłam ja. Trema zjadała mnie od środka. Zaspiewalam piosenke Ellie Goulding- Love Me Like You Do. Nathan był zadowolony wszedł na małą scene i pocałował mnie na oczach wszystkich. Goście zaczeli bić brawa a mama Nathana chyba się wzruszyła. Impreza trwała długo. Było kilka wolnych piosenek do których mogłam tańczyć z chłopakiem. Było też dużo szybkich. Do niektórych tańczyłam z Beth. Z racji tego, że dziewczyna jeat chora i była zmęczona wróciła do domu o 22 a my bawilismy sie jescze dlugo. O 1 ludzie zaczęli się zbierać. Parę osób zostało na noc u Maxa. Ja poszłam do domu Nathana.

- Urodziny były super. Dziękuję.- Powiedział po czym zasneliśmy.

~*~

Był październik. Dokładnie 15 dzień tego miesiąca. Sobota. Siedziałam z Beth u niej w pokoju. Nagle dziewczyna zaczęła sie dusić. Szybko zadzwoniłam po karetke. Ta przyjechała 10 minut po telefonie. Pozwolili mi z nią jechać. W szpitalu dowiedziałam się, że ma małe szanse na przeżycie.

Płakałam. Nie miałam na nic siły. Zadzwoniłam po chłopaka a ten szybko przyjechał. Weszliśmy do sali, w której leżała Anabeth.

- Hej kochana, jak sie czujesz?- Zapytałam.

- Nie jest dobrze. Lekarz mi powiedział...- Odpowiedziała ledwo.

Ciężko oddychała widać, że była już bardzo zmarnowana.

- Tak wiem.- Łzy zbierały mi się w oczach.

Kilka godzin później znowu zaczęła się dusić. Lekarze przybiegli i zaczęli ją reanimować. Niestety po około godzinie reanimacji stwierdzili zgon.

Wybiegłam ze szpitala krzycząc, że to nie prawda, to sen. Nathan pobiegł za mną.

- Przykro mi.- Powiedział gdy już mnie złapał.- teraz musisz byc silna. I powinnaś zawiadomić jej mame.

Od razu wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do cioci Rebeci.

- Przyjadę jak najszybciej.- Powiedziała i od razu się rozłączyła.

Powiedziałam jeszcze cioci, że przeprowadze sie do Nathana. Miałam wątpliwości ale on powiedział, że ani jemu ani jego mamie to nie będzie przeszkadzać. Pakowałam swoje rzeczy i powoli sie tam przeprowadzałam. Wszystkie rzeczy, ubrania, zdjęcia i pamiatki po przyjaciółce. Resztę po niej zabrała jej mama.

Tydzien po tym wydarzeniu był pogrzeb. Oczywiście musiał padać deszcz. Niedawno co miała 16 urodziny a już umarła. Ciężko mi było ją pochować.
Na jej pogrzebie zauważyłam znajomą twarz.

- Vanessa. Jak miło cie widzieć.- Podeszła znajoma i przytuliła mnie.

- O... Oli... Olivia? Boże to ty?- Zapytałam.

Byłam bardzo zaskoczona. Skąd ona wiedziała o tym wszystkim?

- Tak to ja kochana. Przykro mi bardzo. Wiesz ja... chciałabym odnowić nasze kontakty. Wiem, nie byłam dobrą siostrą, nie widzieliśmy sie kupe lat ale chce to wszystko naprawić. I przepraszam, że mowie to... W takich okolicznosciach.- Posmutniała

Olivia była ode mnie starsza o 10 lat. Bardzo dobrze pamiętała rodziców i często mi o nich opowiadała. Często... Dopóki nie wyjechała bez pożegnania.

- Ja... jasne. Może... może chcesz przyjść do mnie? Pogadamy czy coś.

- Jasne, z chęcią.

Po pogrzebie pojechaliśmy do domu. Do tego domu w którym są wszystkie wspomnienia związane z Beth.
Porozmawiałam z siostrą. Prowadzi sieć restauracji. Szczerze mówiąc poszczęściło jej się. Nie ma dzieci ale ma już narzeczonego. Mam nadzieję ze zaprosi mnie na ślub.

Olivia została u nas pare dni. Po tym czasie wyjechała do siebie a ja przenosiłam ostatnie rzeczy do domu Nathana.

Dom w którym mieszkałyśmy z Beth został sprzedany a dochody ze sprzedaży podzielone pomiędzy mnie a ciocie.
Od tej pory mieszkałam u chlopaka.


Chyba cię kocham. ✔Where stories live. Discover now