Rozdział IV " You're mine, honey "

1.2K 35 6
                                    

  Proszę … mamo napisz, że odwołasz jego przyjazd ! Siadając na łóżku, oparłam plecy o ścianę i lekko stukałam nimi o nią. - Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze. Szepnęłam do siebie. Ding, ding, ding. Słysząc dźwięk przychodzącego sms'a, szybko złapałam telefon i odblokowałam ekran, naciskając na zakładkę  "message" zamknęłam chwilowo oczy, po czym otworzyłam je. 

Od: Mama 

Słońce, nic się nie stanie, przecież to Brad ! :) Słodkich snów!

Cholera. Przecież to Brad. No, właśnie to on, do jasnej Anielki ! Mam teraz czekać na niego i denerwować się za każdym razem, gdy przejedzie jakiś samochód ulicą ?! Świetnie, mamą dziękuję. Westchnęłam schodząc z łóżka, położyłam telefon na biurku. Podchodząc do komody, zaczęła szybko szukać czegoś, aby zakryć moje ciało. Może chociaż trudno, będzie mu je zdjąć. Ohh. Dlaczego ja zakładam od razu najgorsze ? A no tak przez dziś. Pokręciłam głową, wyjmując szary długi sweter i obcisłe czarne rurki. Nie mam pojęcia jak będę wyglądać, ale mam to w dupie, byle, żeby trudno się zdejmowało. Rzuciłam z siebie piżamę szybko nakładając bieliznę, a następnie ciuchy, które przed chwilką wybrałam, miejmy nadzieje, że nie będzie niczego próbował. 

Schodząc na dół, weszłam do kuchni. Szukając czegoś jadalnego, włączyłam radio. Szczerze mówiąc, jakoś nigdy nie lubiłam tańczyć, ale w tym momencie, wzięło mnie na "wygibasy". Nucąc pod nosem słowa piosenki, ruszałam tyłkiem w prawo i lewo. Ciekawe co robi Jason. Czemu ja o tym pomyślałam ?! Chyba cos ze mną nie tak, prawda ? Ale czemu chce żebym było cos nie tak ?! Czując jakiś oddech przy moim prawym uchu, szybko się odwróciłam, wpadając na chory  wzrok Brad'a. 

- Jesteś moja, kochanie. Przybliżył się, szepcząc do mojego ucha. Czując jak jego łapy są na moich biodrach poczułam odrazę, ten człowiek powinien się leczyć.

-Chyba kurwa śnisz ! Wrzasnęłam odpychając go od siebie, biegnąc w stronę salonu. - Wyjdź z mojego domu ! Krzyknęłam przerażona, nie chce żeby zrobił mi krzywdę. Nie wiem czemu, ale zaczęłam łkać, czy ja byłam tak bardzo świadoma tego co może się stać ?!

- Ci, kochanie. Zajmę się wszystkim. Stwierdził zadowolony, chowając kosmyk włosów za  moje ucho . Czułam jego miętowy oddech na swojej szyi, owinął swoje rece wokół mojej tali, szybki ruchem przybliżając mnie do siebie i ściskając do swojego torsu jeszcze bardziej. Popchnął mnie tak mocno na ścinane, że poczułam jakby coś się rozcinało, fakt, że wpadłam na jakiś pręt nie poprawiał mi "humoru" 

- Puść mnie ! Warknęłam, wyrywając się . Czułam, że moje serce zaraz wyleci na jego mordę, tak bardzo sie bałam, co ja takiego zrobiłam, że musze zawsze trafiać na jakiś gnojów, którzy tylko myślą o jednym?! - Puść mnie do cholery, Brad ! Uderzałam swoimi małymi piąstkami w jego klatkę piersiową, ale on jedynie uśmiechał się próbując mnie całować po szyi.

- Powiedziałem, że będziesz moja . Oznajmij "uwodzicielsko". Do moich oczu cisnęły się łzy, byłam sparaliżowana, faktem, że reka Brada jest pod moim swetrem, trzeba było założyć gorset, głupia ja. Mentalnie pacnęłam sie w czoło. - Wiem, że tego chcesz ! Wrzasnął ,  nerwowo zjeżdżać dłońmi do mojego tyłka, po czym ścisnął go, jęknęłam po czym na moich ustach powstał grymas. DUPEK. 

- Daj mi spokój, Kate jest twoja dziewczyną do cholery ! Puść mnie ty dupku ! Krzyknęłam na cały dom, plując w niego. Jednak to jedynie go rozwścieczyło, uderzył mnie w twarz, po czym dobrał się do mojej szyi, gdy byłam oszołomiona, rozpioł mój guzik od rurek. - Zostaw mnie! Wracając do obrony swojego ciała przed jego brudnymi łapami, warknęłam oschle. Z moich oczu wypływały łzy, a ja czułam się okropnie, myśl, że mogę być zgwałcona we własnym domu przeraża mnie. - Zostaw mnie ! Łkałam drżąc, już nawet sie nie broniłam, bo i tak nic nie zdziałałam, jedynie jeszcze bardziej napierał na mnie. Powiedzenie, że się boje to mało powiedziane, ja za chwile umrę ze strachu. - Daj mi kurwa spokój ! Krzyknęłam z płaczliwym tonem, łzy spływały po policzkach jak strumyki, a ja nic nie mogłam, nawet uderzenie go w twarz nic nie dawało, po prostu nic. Czując jak cos spływa mi z góry pleców do dołu, jeszcze bardziej się przeraziłam. Wpadłam na ten głupi wystający, zaostrzony pręt ! Świetnie, jeszcze tego mi tu zabrakło. - Zostaw..mnie ! Wrzasnęłam po raz ostatni, nie dawałam już rady, był za silny...

- Co tu się do kurwy nędzy dzieję ! Brad się odwrócił, poluzowując swój uścisk, na moich biodrach, dając widok  mi na osobę, która mnie uratowała. - Brad ! Co ty kurwa robisz ?!  Jason wpadł do salonu, a jego twarz była cała czerwona. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego, że  on może tu być, czyli cały czas był na zewnątrz ?! OKEY 

- Wyjdź, Jason. Zdejmując rekę z mojego biodra wskazał na drzwi. Muszę załatwić sprawy z  Tori . Zwrócił się do mnie z wielkim uśmiechem.  Uderzyłam go w twarz, po czym pobiegłam w stronę klatki schodowej. 

Gdy tylko wbiegłam na górę, zjawiłam się w swoim pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko, kładąc poduszkę na brzuchu ściskałam ja dłońmi, płacząc. Nie chcę spotkać więcej tego gnoja ! Ale przecież, gdy powiem o tym Kate mi nie uwierzy zresztą jak i moi rodzice, a on się wyprze, jestem udupiona. Twarz miałam całą mokra, czułam sie jak kawałek gówna. Myśl, że chciał mnie zgwałcić, dołuje mnie jak ja będę teraz żyć, co ja zrobię na tych naszych obiadach rodzinnych, gdy on jest ? Łkałam w poduszkę co raz bardziej, a z każdą nową łzą spływającą po policzkach czułam się jeszcze gorzej. 

- Mogę wejść ? Słysząc męski głos, automatycznie wstałam, przyciskając do siebie białą puchową poduszkę. - To ja Jason. Powiedział zaniepokojony i lekko uchylił drzwi. Opuściłam głowę, aby nie zobaczył, że płakałam. 

- Um..tak. Westchnęłam zakłopotana jego obecnością w mojej sypialni. - Nie skrzywdzi mnie. Szepnęłam sama do siebie. Nie zważając czy usłyszał to co wypowiedziałam przerażona. 

- Jego tu nie ma, Victoria. Powiedział siadając przy mnie, lekko przyciągając mnie w swoją stronę. - Nic Ci nie zrobię. Stwierdził z żalem. Jakby słyszał to co powiedziałam, przed paroma sekundami. Położyłam swoją głowę na jego kolanach, szczerze mówiąc nie wiem dlaczego to zrobiłam.  Wybuchłam płaczem, nie mogłam tego kontrolować, po prostu nie wytrzymałam. Jego reka głaskała mnie po plecach , jednak zatrzymała się po pewnym czasie na środku. - Tori ? Pytająco wymówił moje imię. Podniosłam głowę, spojrzałam w jego oczy i wyraz twarzy. Był zaniepokojony ? 

ChangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz