R9

576 52 5
                                    

***Michael***

Byłem w luksusowym hotelu, siedziałem sam w ogromnym pokoju, pod drzwiami na zewnątrz stała ochrona. Pragnę spokoju....
Siedząc przy małym, szklanym stoliku nuciłem melodie.
Nie mogłem o Niej zapomnieć.
Pamiętam idealnie, Jej delikatny rumieniec, te łzy w oczach, ale też piękny uśmiech.
Zrobiłbym wszystko by była szczęśliwa.
Zasługiwała na to.
To własnie Ona sprawiła że zapomniałem o całym świecie.
....
Gdy kolejny raz nuciłem, wpadłem na pewien pomysł...
No co jak co, ale pomysłów mi nigdy nie brakowało.
W moim przypadku wystarczyłby jeden telefon, a Marta byłaby przy mnie.
Ale nie mogłem tego zrobic.
Nie chciałem Jej niczego zepsuć.
Moją zbyt wielką popularnością.
Chciałem by była blisko.
Ale bez narażania Jej.
Położyłem się na wielkim łożu, i zacząłem intensywnie coś planować.
W końcu znalazłem rozwiązanie.
Nie byłem pewien swojego pomysłu, ale musiałem mieć z Nią kontakt.
Musiałem.
***********************
Siedziałam na parapecie przy łóżku, było już całkiem ciemno, malutka lampeczka na końcu pokoju ledwo dawała światło, patrzyłam w niebo, gwiazdy były naprawdę przepiekne, miałam słuchawki w uszach, patrząc tak ciągle w jedno miejsce, po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Krople zaczęły powoli kleić moje cieniutkie kosmyki włosów do twarzy, czułam silne kłucie w sercu.
Czułam się tak okropnie.
Potrzebowałam teraz Jego.
Jego głosu.
Jego uśmiechu.
Wiedziałam doskonale że gdyby teraz Mike był przy mnie, byłabym najszczęśliwsza na świecie.
A po moich policzkach nie spływały by już łzy.
- Napewno by je otarł - powiedział jakis głos ze środka mnie.
Uśmiechnęłam się delikatnie mysląc że Michael zapewne teraz jest w jakimś cudownym miejscu, z przyjaciółmi, z uśmiechem na twarzy.
Czułam że nigdy więcej Go nie spotkam, zaraz pozna inną, cudowną dziewczynę która zawładnie Jego sercem...
Ja???
Ja przecież od zawsze byłam niczym.
Zamknięta w swoim świecie muzyki i niestworzonych wyobrażeń, odrzucona na bok ofiara. A On?
On mający wszystko...
Wszystko czego nie mam ja.
Muszę o Nim przestać mysleć.
Popatrzyłam jeszcze kilka razy na piękne gwiazdy. Księżyc.
Nawet tam widziałam blask Jego oczu.
.....
***Michael***
Gdy następnego dnia wstałem, po porannej toalecie zabrałem się za mój dość nietypowy plan. Złapałem w dłoń komórkę i wybrałem numer który załatwiłem ' na swój sposób'
Wysłałem sms'a
Całkowicie niepewny swojego działania czekałem w zdenerwowaniu na odpowiedź, przez dłuższy czas jej nie otrzymywałem, więc zrezygnowany wyszedłem do limuzyny, niestety, musiałem już jechać na kolejne ważne spotkanie, mimo że myślami byłem już przy Marcie, i moim pomyśle.
*******

Kolejny okropny dzień.
Ciekawe co "świetnego" spotka mnie dzisiaj .
Po szybkim prysznicu, wzięłam się za garderobę.
Niewiele tego było.
Nałożyłam na siebie białe rurki, t-shirt oraz ciemną bluzę.
Zrobiłam lekki makijaż jak codzień.
Miałam zamiar wyjść na spacer.
Matka pojechała w delegację.
W cholere długo na to czekałam
Czując się całkiem wolna wyszłam jak zwykle ze słuchawkami na chodnik.
Szłam kilka minut w stronę parku.
Usiadłam na jednej z ławek, po chwili uslyszałam cichy ale przyjazny głos
- Mogę się dosiąść ?

######
Starałam sie napisać jak najwięcej
Przepraszam, ten rozd. Jest beznadziejny
Ale postaram się to naprawić kolejnymi
To zostawcie coś <3
Pa :))

Place With No NameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz