Lata współczesne. POZNANIE.ŁOWCY.

5.6K 307 12
                                    

Gdy zmieżali do sali, gdzie wszyscy czekali. Dziewczyny trzymały się blisko. Drzwi od sali ,zostały otwarte i wkroczyli do środka. Izis aż zamarła, gdy zobaczyła. Ile tu jest osób. Przełkneła śline i błądziła po wszystkich, spoczywając wzromiem na rodzicach. Odrazu podbiegła do nich i ich przytuliła.

-Jak ja się, o was martwiłam. Czy wszystko wpożądku?

-Tak Izi, wszystko dobrze. A wam nic się nie stało. Słyszałem że mieliście nalot, zdążyliście uciec?

-Oczywiście, tatusiu. Po co wszyscy się tutaj zebrali?

-Chcieli poznać Ciebie. Nie bój się to sami przyjaciele.

Izis zwróciła się do rodziców doś donośnie, oraz zwracając się do zebranych.

-Bardzi przepraszam, za to co teraz powiem. Troche was rozumiem bo czekaliście długo, na niewiadomo kogo. Ale do jasnej cholery, czy ja jestem klownem w cyrku, by się tak mi przyglądać?!.- popatrzała na każdą tważ-Nie znosze tego, kiedy kotoś mi się przygląda, teraz przepraszam , ale chciałabym zostać tylko z rodzicami, Heder, Kirą, Bazim i o tym małym. Muszę poznać całą prawde i zacząć naukę, co nie będzie łatwe.

ŁOWCY.

Kiedy Izi poznała całą prawde, postanowiła przejść się po pięknym ogrodzie. Wiedziała że dzisiejszej nocy, nie tak łatwo będzie jej zasnąć.

Za ogrodem znajdował się teren do trzwiczeń dla łowców, łączył się z tutejszym lasem. Czerwono włosa dziewczyna , nie była świadoma że przekroczyła dość spory kawałek, terenu trzwiczebnego. W tym momencie została zaatakowana, lecz wiedziała jak się obronić. Ponieważ trenowała z tatą od dziecka. Teraz wiedziała, że ją tylko przygotowywał , na tyle ile zdołał. Była mu za to wdzięczna. Przeżuciła chłopaka przez plecy, przytrzymując nogą by nie wstawał. W tym momencie usłyszała świst i zobaczyła że w jej strone leci strzała. Stała osłupiała ze strachu bez ruchu, wystraszona, lecz instytnkt jej nie zawiódł, zaczął się dopiero wybudzać , i złapała strzałe tuż przy sercu. Dopiero teraz zaóważyła że przez cały ten czas wstrzymywała oddech. Gdy miała strzałe w dłoni , odetchneła z ulgą.

-Jasny gwint-krzyknął Bazyli- Co, ey wyprawiacie. Przecież mogliście jej zrobić krzywde. Izis wszystko wpożądku, nic tobie nie jest?

-My jej krzywde, ciekawe. Bo to ja leże a Ona stoi na mnie. I jeszcze złapała strzałe, bez mrógnięcia okiem. Ale zaraz....-wytrzeszczył oczy-.... ta sama Izis, o której myślę?

-Nie, mały krasnoludek. Wstawaj Max , Dan wyłaź z tamtąd natychmiast.

-Nie mogę się ruszyć, osłupiałem. Nikt nie złapał, jeszcze mojej strzały. Klękajcie narody, jedna piękna niewiasta , mnie zawstydziła.

-Przestań pajacować, bo na mnie tym nie zrobisz wrażenia. Już się większych idiotów naoglądałam. A ciebie przepraszam, nie chciałam. Zaskoczyliście mnie. Nie zaóważyłam gdzie ide.

-Izis, to teran trzwiczebny dla łowcóe. Max( wysoki, szczópły, farbowany blondyn, lekko umięśniony, z zielonym kolorem oczów), Dan(szatyn , wzrost przeciętny, dobrze zbudowany, oczy szaro zielone, włosy długie zaplecione w dredy). Są łowcami,ale od lat ich rodziny są po naszej stronie.

-Wybaczcie, ale ja nie wieże we strony. Zawsze ktoś zdradzi, nawet najbliższy przyjaciel.

-Ciekawe spostreżenie Izis.

-Bazyli, mów do mnie Iz bądz Izi. Wy tak samo.

-Dobra "Ruda", idziemy zjeść. Idziesz z nami?

-Jasne, znacie Heder?

-Nie, a kim jest?

-Dziewczyną, i ją poznacie.

-Max , gdzie Black?

-Już idzie, był na zwiadzie . Przy północnej granicy był ruch.

Kiedy Izi poprawiała , nogawki przy butach, podszedł Black bliżej.

-A ty pajacy, jeszcze raz powiesz do mnie "Ruda" to pożałujesz.

Wtedy to drugi raz , spotkały się spojrzenia Izis i Blacka. Dziewczyna raptowniem się cała spieła, a chłopak zamarł. Max wybuchł śmiechem , ich widokiem. A Izi tylko odwróciła się na pięcie i odeszła. Bazyli pobiegł za nią, by dowiedzieć się co , się dzieje.

-Izi, co się stało?- zmarszczył brew- Gdy zobaczyłaś Blacka, odrazu wyczółem twój strach. Naprawde nie musisz, się jego bać.

-Bazyli, nie o to chodzi. Poprostu jego oczy. Nękają mnie od trzech lat, już drugi raz , wciągu dwóch dni go widzę.

-Rozumiem ale nie martw się. On jutro wraca do siebie. Tutaj przyjechał bo poprosiłem jego o pewną sprawe, związaną z Heder.

-Nie próbuj, mi swatać przyjaciółki.

Zaczeli się obije śmiać, co nie uszło ówadze pozostałym chłopakom, którzy szli zaraz za nami.

-Co wam , tak wesoło?- dopytywał Dan

-No ej,powiedzcie. Z miłą chęcią też się pośmiejemy.-dodał Max

Czerwono włosa odwróciłe się i powiedziała.

-Zastanawiamy się z Bazem czy nie wysfatać ciebie z Kirą.

Bazyli rykną takim śmiechem że zaczął się turlać po ziemi, w jego ślady poszedł Dan.

-I to niby ma , być śmieszne. Przecież ta stara elfka, nie dogodziła by mi.

Na te słowa Izis, podeszła do chłopaka i złapała go za koszulę, podnosząc delikatnie nad ziemie.

-Odszczekaj to, w tej chwili. Jeszcze raz nazwiesz Kire, starą elfką. To powybijam ci wszystkie zęby. Gdyby nie ta "stara elfka" jak ją nazwałeś. Mnie zapewno by nie było wśród żywych. Więcej szacunku się jej należy. Zrozumieliśmy się?!

-Jasne, jasne!-pokiwał głową- Tylko puść mnie delikatnie. Chciałbym czóć ziemie pod stopami.

Izis opuściła chłopaka i popatrzała w strone Blacka, podnisząc Bazyla z ziemi.

-A ty, co się tak gapisz?

-Nic, nic. Zluzuj pory, nieodzywam się woge, ruda.

-Nazwij mnie tak jes cze raz, a popamiętasz. Trzymaj się odemnie zdaleka.

-Nie martw się, gdyby cała moja rasa, miała wyginąć. A ty byłabyś , dla niej ratunkiem, nie tknął bym ciebie palcem.

-Bo tak , właśnie jest Black. Izis jest wybraną.- odezwał się Bazyli.

- Bazyli, jeżeli moja rasa ma przetrwać i nastać pokuj. To muszę mieć samca którego ja wybiore sama. A on, jest tutaj.- wskazała na swoją głowe i serce- Nie interesuje nnie, legenda czy przepowiednia albo inne takie.

-Dość już tego,idziemy. Bo prowadzicie jakieś dziwne rozmowy. A tak poza kolejnością, już ciebie lubie Iz . Bo Max zaczyna się ciebie bać- zaczął Dan się. Śmiać z kolegi- i oberwał od ciebie już dwa razy. Hahahaha

-Śmieszne, może ty chcesz być żucany jak szmaciana lalka. A ty Izi jakie masz moce?

- Jeszcze niewim, mam dwa miesiące by się dowiedzieć. I mam nadzieje że mi w tym pomożecie. A potem odejde, ukryje się gdzieś .

Wielka Alfa ,szkarłatne oczy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz