Lata współczesne . NAGŁY WYJAZD.

6.1K 323 29
                                    

Dziewczyny rano obudziły się z ogromnym kacem. Iz po porannej toalecie, zeszła na dół do kuchni. By zażyć tabletkę i zrobić śniadanie , dla siebie i Heder.
Zdziwiła się , kiedy zamiast rodziców, zastała tylko elfke Kirę. Przygotowującą im posiłek.

-Dzień dobry Izis. Czy dobrze się , wczoraj bawiłyście?

-Dzień dobry Pani. Mimo kilku, podrywaczy . Bawiłyśmy się wyśmienicie. Czy wie Pani, gdzie są moi rodzice?

-Pojechali do "Rady Ludzi", czegoś się dowiedzieć. I mów mi po imieniu, proszę. Byłam przy twoich narodzinach.

-Dobrze.-uśmiechneła się w stronę elfki.- Kiro, mam pytanie.

-Pytaj śmiało, odpowiem na każde pytanie.

- Czy mogę , wyzwać Heder prawde o sobie. Nie zagroże jej tym?
Znamy się od dziecka, i to moja jedyna przyjaciółka. Chociażby odrobine. Źle mi okłamywać ją.

-Możesz powiedzieć, ale szczeże to nie jestem osobiście tego pewna. Czy ona to zrozumie, jest tylko istotą ludżką. I również gdybyś zaryzykowała i powiedziała jej. Kim jesteś, twój wój , mógłby coś zrobił Heder. Pozwól najpier że ją sprawdze. Bardziej chodzi mi o jej rodzine.

-Dlaczego, chcesz sprawdzać. Jej rodzine?

-Muszę wiedzieć, czy u niej w rodzinie, nie ma złych łowców.

-Kim są, łowcy?

-Ludzie tacy jak twoi rodzice, czy przyjaciółka. Tylko że szkoleni do tego by wyłapywać, różnych odmieńców którzy nam zagrażanią. Ale nie martw się, jest również i ta dobra strona. Czyli Rada i dobrzy łowcy, którzy pomagają. Twoi rodzice , należą właśnie do takiej grupy. Ukryłam ciebie u nich, bo byli najlepsi w tym co robią i nadal są najlepsi.

-Dzień dobry, Izi dałabyś mi . Tabletke od bólu głowy?

-Tak siadaj. Ah bym zapomniała. Heder to Kira, Kiro to Heder. Moja najlepsza i jedyna przyjaciółka.

-Witaj Heder , miło mi ciebie poznać.

Kira ,postawiła śniadanie przed dziewczynami, które po podziękowaniu wzieły się za jedzenie. Elfka usiadła na przeciwko nich i popijała kawe. Gdy raptem do domu wparował ktoś.

-Kira!. Szybko zabiersj Izis. Oni idą. Nie wiem jak oni, ją znaleźli.

-Dobra dziewczyny, bez zbędnych pytań, idziemy szybko. Niestety Heder , musisz iść z nami. Rada zadecyduje co dalej.

-Masz na myśli , "Rade Ludzi" którego na czele stoi Bazyli?

-Tak, skąd wiesz?

-Nie mamy na co czekać. Cieszę się że wybraną, miałam blisko i przyszedł mi zaszczyt. Być twoją przyjaciółką. W drodze wyjaśnie , kim jestem i czym się zajmuje.

Wyszli wszyscy z do.u, wsiedli do zaparkowanego samochodu. Ruszyli z miejsca w nieznanym kierunku. Kiedy rozdzwonił się telefon, chłopaka który ich ostrzegł.

-Tak, jest bezpieczna.... nie martw się... dobrze zapytam...Kira, tak jest...

-Jesteś , bezpieczna . Już jesteśmy na miejscu.

-Heder, skąd wiedziałaś o wszystkim?
-Przed śmiercią rodzice, mi powiedzieli. Że jestem z kręgów łowców, i Bazyli jest moim kuzynem. Że bronimy i walczymy o dobre czasy. I że blisko mnie, jest wybrana z rodu wilkołaków, która wszystko zmieni.
Wtedy nie wiedziałam , co to wszystko znaczy. Ale teraz już rozumiem.

Kiedy wszyscy znaleźli się przed starym zamkiem w którym urzędowała "Rada". Izi wpatrywała się óważnie na cały budynek. Stare ściany, czerwonego gmahu , eksponowały się pięknie , porośniętym trującym bluszczem i mchem.
Duże białe okiennice z małymi balkonikami, w których można było dostrzec śnieżno-białe firanki, oraz grube bordowe sztory. Przypadł do gustu dziewczynie ten widok, lecz głęboko w swoim wnętrzu odczówała że już tutaj była. Kiedy przeszedli przez ogromne drzwi zrobione z mahoniu, oczom ukazał się sporej wielkości holl. Po bokach na wprost , znajdowały się schody. Prowadzące na góre. Wydawał się być przestronny, brzoskwiniowe ściany, współgrały z parkietem i czerwonymi dodatkami. Oczom ukazywał się piękny kryształowy żyrandol na wysokości drugiego piętra.
Po prawej stronie znajdywało się wejście na prawe skrzydło , a po lewej na lewe skrzydło. Na wprost mianowicie było wejście na ogród . Kiedy tak podziwiała otaczające ją miejsce. Ktoś wyrwał ją z zamyśleń.

-Czy to Ona?...Nic wam , nie jest? Heder słońce. Co się stało, zajmę się tobą później. Idz do siebie prosze, teraz mam ważne sprawy.

Na te słowa Izis się zdenerwowała, na mężczyznę po trzydziestce, wysoki szpakowaty, o brązowych oczach, z kilku dniowym zarostem. Ubranego w koszule i dżinsy.

-Ej koleś, więcej szacunku , może co. Nie odzywaj się tak , do mojej przyjaciółki. Ona nigdzie z tąd się nie rusza. Zrozumiałeś "słońce"?

-Wykapana matka. Zadziorna i pyskata. Jestem Bazyli, witaj Izis . Wiedziałem że kiedyś się spotkamy, lecz nie wiedziałem że tak szybko to nastąpi. Powiedziałaś że Heder , to twoja przyjaciółka, od kiedy się znacie?

-Od dziecka.

-Kira, umiejscowiłaś. Wybraną na widoku, tak blisko?

-Jeśli chcesz coś schować, połż na widocznym miejscu.

-Dobrze chodzcie za mną. Izis rodzice wytłumaczyli Tobie wszystko?

-Nie wszystko. Wraz z Kirą powiedzieli mi o pochodzeniu, legendzie, i tym ześwirowanym wujaszku. A traz , chciałabym zobaczyć rodziców. Bena i Jane.

Wielka Alfa ,szkarłatne oczy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz