-.A ja mam na 11 do kawiarni.

- Zostawisz mnie? - zapytał i zrobił smutną minkę.

- Przeżyjesz. A poza tym... Wrócę, bo muszę zabrać swoje rzeczy... - ledwo wypowiedziałam to.

- Wiem... Ale pożegnamy się?

- Oczywiście!

- Przyjadę po ciebie. O której skończysz?

- O 20.

- No to będę czekać.

- Idę Louis! - założyłam płaszcz i poprawiłam pasek torebki.

- Chodź tu jeszcze do mnie - przytulił mnie do siebie. Podniosłam głowę do góry i zetknęliśmy się ustami.

- Idę - niechętnie się od niego oderwałam.

- Do 20 kotku! - powiedział jeszcze, gdy wychodziłam.

- Pa!

Przedostałam się przez tłum paparazzi, którzy zasypywali mnie masą pytań, związanych z wczorajszym " zajściem ".
Wsiadłam do taksówki i podałam adres kierowcy i ruszyliśmy do zamierzonego celu.

- Cześć Stacy! - powitałam moją koleżankę, od progu, gdy zobaczyłam, jak przciera wolne stoliki.

- Eva! - rzuciła wszystko i podbiegła do mnie, rzucając się z przytulasami.

- Jak tam? Trzymasz się jakoś?

- Tak tak. Jest dobrze.

- Chodź. Musisz mi wszystko opowiedzieć i w ogóle, ja też mam ci tyle do opowiadnia, że głowa mała!

Szczęśliwa dziewczyna pociągnęła mnoe za ladę na zaplecze, bym mogła założyć fartuszek.

- ...No i tak właśnie wyszło, że po nowym roku będziemy mieli nowego szefa.- zakończyła relację.

- Aha. A wiadomo coś na jego temat?

- Dziewczyny słyszały, że ma 25 lat!- ucieszyła się.

- Czemu tak się cieszysz?

- Bo będzie do kogo zarywać!

- Chcesz podrywać własnego szefa?!- nie poznaję jej.

- No. Jeśli się okaże w porządku...

Czyli wiemy już kto tutaj będzie największym lizusem od nowego roku...

- Jasne - powiedziałam i poszłam do kolejnego klienta, wszedł do kawiarni.

- Co dla pana?

*** Oczami Louisa ***

Wszedłem do pomieszczenia i usiadł na kanapie obok Zayna.

- Cześć Zayn.

- No hej.

- Co tam? Perrie już pojechała?

- Jedzie wieczorem.

- Aha.

- Widziałem gazety. Aż huczy od tego, że zrywacie.

- Tak. Też to widziałem. Po co Paul w ogóle nas tu ściągnął?

- Nie wiem. Sam chciałbym to wiedzieć.
Do pomieszczenia weszli kolejno: Liam, Niall i Harry.

- Hej, cześć - powitali nas i usiedli na kanapie na przeciw nas.

- Hej.

Po chwili wszedł sam Paul.

- No, cieszę się, że jesteście wszyscy.

- A, i Louis, zostań jeszcze moment - zawołał mnie menager.

Zatrzymałem się ze zrezygnowaniem. Siedzieliśmy tu bite pięć godzin i wymyślaliśmy jakieś głupie rzeczy. Nawet nie wiem co to było, bo nie interesowało mnie to za bardzo.

- Co chcesz? - zapytałem i odwróciłem się do niego.

- Twoja kolejna ustawka jest z Dianą.

- Jaką znowu Dianą?

- Ta dziewczyna od nas z biura.  Ta co stoi na recepcji.

Aż mnie zatkało.  Nie wierzę w to co on gada!

- Jaja sobie ze mnie robisz?! - jestem wściekły niego i to bardzo.

- Co w tym złego? Spotkacie się raz czy dwa u się poznacie, czy ja cię o dużo proszę?

- Zdecydowanie.

Po tym wyszedłem, trzaskając za sobą drzwiami przed jego nosem.
Przeszedłem powoli przez hall, by przyjrzeć się cytatej blondynkę, która wstała nas biustem za każdym razem.
Nic w niej prawdziwego. Sam botoks i te różne takie. Jest nawet ładna i miła, ale nikt nie zastąpi miejsca mojej Evuni.
Do odebrania Evy z pracy zostało mi jeszcze trzy godziny. Wróciłem do domu i rzuciłem się na kanapę.

****
Chcielibyście dzisiaj wieczorem maraton no control? Zaczęłabym o godzinie 18 i kolejno 19, co godzinę.
Co wy na to???????
Piszcie w komentarzach! :*

No Control✅Where stories live. Discover now