- Co ty gadasz? Jakie "nie będziesz chciał mnie znać"?
- Ja... Nie wiem co we mnie wstąpiło... Nie wiem czemu ci to powiedziałam... Ja... - podniosłam się do pionu, wydostając się tym samym z jego ramion.
I uciekłam do pokoju.
**Oczami Louisa**
Siedzę oniemiały przez chwilę. Nie wiem co mam teraz powiedzieć.
Doszedłem w końcu do siebie.
Jak można tak robić?! Jak można gwałcić niewinne istoty?! Co za złamas pierdolony! Niech ja go tylko kiedyś dorwę...
Wstałem z kanapy i ruszyłem po schodach do pokoju Evy. Zapukałem, ale odpowiedziała mi cisza. Wszedłem do środka. Leżała na łóżku, tyłem do mnie.
- Lou, wyjdź proszę - powiedziała cichym zachrypniętym głosem.Nie odpowiedziałem, tylko położyłem się na łóżku za nią i przyciągnąłem ją do siebie. Jej ciało zadygotało i dziewczyna rozpłakała się.
- Ciii... - zacząłem ją uspokajać.
- To tak bardzo bolało - wydusiła. -Czemu ja ci to w ogóle mówię?- nadal nie odwróciła się w moją stronę.
- Spójrz na mnie - z cichym jękiem sprzeciwu po chwili patrzały na mnie zapłakane oczka Evy. Otarłem lecące łzy kciukami i uśmiechnąłem się lekko. - Myślę, że mi zaufałaś.
- Uhm, ja... Myślę, że tak.
- Ewa, ja... - czy to odpowiedni moment? A jeśli nie? A huj, jebać to! -Kocham cię - wypowiedziałem wyraźnie i czekałem na jej reakcję. Bałem się jak cholera, że mnie wyśmieje. Ale ona tylko patrzyła. Nawet nie wiem w jaki sposób. Zwątpiłem. - Cholera, przepraszam... W ogóle nie powinieniem nic takiego mówić... Kretyn ze mnie skończony! Przepraszam - zacząłem wstawać, ale zatrzymała mnie jej dłoń na mojej.
- Zostań. Ja też chcę coś powiedzieć.
Serce zaczęło mi szybciej bić ze stresu i ze strachu.
- Słucham cię - położyłem się znów obok niej i spojrzałem jej w oczy.
- Ja... Widzisz Louis... Ty mi się od zawsze podobałeś w sumie od chwili gdy cię pierwszy raz zobaczyłam... - spodobało mi się to co mówiła. -Wyobrażałam sobie, jakby to było gdybym cię spotkała i w ogóle... I mimo tego wszystkiego co się stało, nadal cię lubię - mina mi zrzedła. Wyznałem jej miłość a ona mnie lubi. - Odrzuca mnie od mężczyzn, ale jak jestem z tobą czy z chłopakami... Czuję się bezpiecznie. Ufam wam. I... Boże, jak to powiedzieć?
- Normalnie - stres zjadał mnie coraz szybciej.
- Ja też cię kocham - zamknęła oczy, jakby za to co powiedziała miała conajmniej dostać w twarz.
- Powtórz.
- Kocham cię Louisie Tomlinsonie.
Mój uśmiech w tym momencie i radość nie zna granic. Szczęśćie mnie rozpiera.
- Naprawdę?
- Tak.
Nie czekałem ani chwili dłużej, tylko przyciągnąłem ją do siebie i delikatnie pocałowałem. Nie chcę przekroczyć granicy, którą sama wyznaczyła.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytałem przez pocałunek.
- Tak.
Przytuliłem ją do siebie. Oparła głowę o mój tors i westchnęła.
- Ale o czymś takim nie marzyłam - pociągęła nosem.
- Jestem nieprzewidywalny.
- Tak, to prawda - poklepała mnie po brzuchu. - Cieszę się, że w końcu ci to powiedziałam. Nie wiem, czy byłabym w stanie zrobić to innym razem.
- Ja też. Jak wtedy byłaś nieprzytomna w tym szpitalu, nie mogłem sobie darować, że zostawiłem cię tam samą...
- Cii Lou już, to przeszłość. Tego już nie ma.
- Tak bardzo się bałem, że cię stracę... Tak bardzo cierpiałaś...
- Dość Louis. Co mam zrobić żebyś przestał o tym mówić?
Popatrzyłem na nią przez chwilę. Ona też patrzyła na mnie.
- Co zrobić? Pocałuj mnie.
Wspięła się by być bliżej mnie i złączyła nasze usta w pocałunku. Obróciłem nas by być nad nią i patrzeć na nią. Oderwałem się od niej i spojrzałem na jej twarz.
- Odnalazłem w końcu swojego anioła - powiedziałem i odgarnąłem włosy z jej oczu.
- A ja swojego stróża.
- Nigdy cię nie skrzywdzę, obiecuję - pocałowałem ją w czubek głowy na co się uśmiechnęła.
- Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej - znów ją przytuliłem. Najchętniej nie wypuszczałbym ją z moich ramion.
- Zjemy coś? - zapytałem gdy zaburczało mi w brzuchu. Super.
- Chętnie.
Pierwszy zszedłem z łóżka by pomóc jej podnieść się, ale ona zaraz była obok.
- Ej, psujesz mój wizerunek gentelmena!
- Dla mnie i tak nim jesteś - uciekła przede mną po schodach do kuchni.
- Mam cię - powiedziałem i złapałem ją w talii i tyłem przyciągnąłem do siebie. Odwróciła się do mnie przodem i pocałowałem ją, korzystając z okazji.
- Co jemy? - zapytała.
**Oczami Evy**
- A co byś chciała? - odpowiedział pytaniem.
- Hm... Ciasto.
- Jakie?
- Zobaczysz.