- Dlaczego tak długo spałam?

- Pani organizm musiał się zregenerować i dlatego potrzebował więcej czasu.

- Aha.

- Dobrze. Ma pani jakieś pytania?

- Ile będę tu leżeć?

- Nie jestem w stanie powiedzieć - stwierdził z uśmiechem. - Ale myślę, że kilka dni. To wszystko?

- Tak.

- Dobrze. A pana poproszę do mojego gabinetu - pokazał na Lou.

- Dobrze. Zaraz wrócę - powiedział do mnie i zniknął za lekarzem.

Westchnęłam po raz kolejny. Zastanawia mnie jedno. Dlaczego Louis tu jest?

Spojrzałam zdenerwowana w bok, skąd dochodził strasznie wkurwiający mnie dźwięk. Okazało się, że to kroplówka. Wow, jeżeli dali mi kroplówkę, to musiało być ze mną naprawdę źle. Spałam trzy dni. Rany, nie wyobrażam sobie tego. Ostatnie co pamiętam, to to, że jakiś chłopak krzyknął moje imię, a potem już tylko ciemność.

- Już jestem - usłyszałam głos Lou i po chwili go zobaczyłam.

- Miło, że tu siedzisz - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Cieszę się. Bardzo boli? - zapytał pokazując na nogę w gipsie leżącą na kołdrze.

- No trochę - przyjrzałam mu się i śmiało mogę powiedzieć, że chłopak zmienił się przez te trzy dni. I to radykalnie. Wygląda teraz na trzydzieści lat. Jego zarost powiększył się, oczy podkrążone i niewyspane. - Kiedy ostatnio spałeś?
Nie zdążył odpowiedzieć, bo nagle drzwi się otworzyły i pojwili się: Marlena, Niall, Liam, Zayn i Harry.

- Eva! - krzyknęła ucieszona dziewczyna i rzuciła się na mnie z uściskami.

- Mar... Ja też się... Cieszę, że... Cię widzę, ale... Ostrożnie... - ledwo wydusiłam.

- Rany! Przepraszam! - od razu mnie puściła.

- Dobrze cię widzieć spowrotem - powiedział Zayn z uśmiechem.

- Ja wiem chłopcy, że cieszycie się z faktu, iż Eva jest już z nami, ale pozwólcie, że my sobie teraz pogadamy - chłopcy słuchali jej, ale przekaz chyba do nich nie trafił. - Na osobności - dodała z naciskiem. Chłopcy z pomrukami wyszli na korytarz. - Louis, ty też - powiedziała, na co nie mogłam się nie uśmiechnąć. Spojrzał na mnie, szukając ratunku.

- Idź Lou. Zaraz wrócisz - powiedziałam. On tylko mruknął coś pod nosem w stylu "ah te baby" i wyszedł.

- Mam ci tyle do powiedzenia -zaświergotała Marlena i przysiadła na krzesełku.

- No to dawaj, ale powiedz mi... Jedną rzecz.

- No jaką? Powiem ci wszystko.

- Louis był tu cały czas? - moje podejrzenia wyszłyśmy na światło dzienne.

- No właśnie! Miałam ci to od razu powiedzieć, żebyś coś z nim zrobiła, bo chłopak się wykończy.

- Co się stało?

- Louis siedzi tu z tobą trzy dni, tyle ile tu jesteś. Bez żadnej przerwy na sen czy cokolwiek. Jak wszedł tu zaraz po tym, jak mu lekarz pozwolił, tak nie wyszedł ani razu. Pił tylko kawę jak chłopaki przynosili. Jeść w ogóle nie chciał.

- Nie wyszedł... Ani razu? - co on odwala?

- Nie.

- Dlaczego?

No Control✅Where stories live. Discover now