Rozdział 21

2.6K 157 15
                                    

JACE


Leniwie rozsuwam powieki. Clary śpi wtulona we minę. Jest taka delikatna i urocza. Spoglądam na zegarek stojący na szafce nocnej 10:54. Kurde!! Zebranie kręgu jest o 11:30. Mam pół godziny. Próbuję delikatnie przesunąć Clary, tak aby jej nie obudzić. Jej głowę ostrożnie kładę na poduszce.

Dziewczyna przekręca się, w momencie, kiedy ja wstaję z łóżka.

- Co się dzieje? - mamrocze tym swoim anielskim głosikiem.

- Nic kochanie. Śpij dalej - Całuję ją w czuło i udaje się do łazienki. Biorę szybki prysznic i myję zęby. Po czym udaje się do garderoby i wkładam czarny garnitur i układam włosy w zabójczo idealną fryzurę. Jest za pięć wpół do. Szybko całuję ukochaną na pożegnanie, a ta życzy mi powodzenia.

Idę, a praktycznie biegnę przez kortaże do wyznaczonego miejsca. Kilka razy skręcam i kiedy docieram tam, gdzie mi kazano. Widzę ogromne ciężkie, podwójne metalowe drzwi. Mają kolor złota i bogate ornamenty. Otwieram je i z chodzę w dół po spiralnych, kamiennych schodach. Na dole widnieje ogromna sala a w centralnym jej punkcie stoi ogromny okrągły stół. Przy nim siedzą już wszyscy członkowie kręgu. Morgenstern, Lightwoodowie, moi rodzice - Herondaleowie, Waylandowie i Lucjan Graymark, jest chyba prabati Valentine.

Wszystkich wzrok skierował się na mnie. Valentine skiną mi głową na znak przywitania. Stanąłem za mężczyznom i przejechałem wzrokiem po całym pomieszczeniu. Pokój jest surowy i oświetlany jedynie przez kilka pochodni i runicznych kamieni. Wszyscy są ubrani na czarno. W większości w stroje bojowe. Przypomina mi się zdjęcie, widniejące w gabinecie ojca przedstawiające wszystkich członków kręgu za młodu. Wraz z mamą Clary Joselin. Piękna kobieta. Moja narzeczona bardzo ją przypomina.

- A więc wszyscy już jesteśmy. -Rozległ się władczy głos Valentina.

Mama spogląda na mnie z dumą. Czuję jak kąciki moich ust lekko drgnęły.

- Valentine, co się dzieje. Wiadomości była tajemnicza. - Odzywa się Lucjan.

- Zakładam, że się domyślacie. Powiem tylko jedno. On wrócił!!! - Nagle wszyscy zaczęli szeptać.

- Przecież to możliwe!!! Został zgładzony. - Tym razem to kobieta.

-TAK!!!

-Dokładnie

- Spokój!!! - Morgenstern uderzył pięścią w stół. Wszyscy ucichli. - Musimy zdecydować, co robimy. Jak go pokonać.

- Proste! Wojna! - Mój ojciec zachowuje się jak nie on.

- Dokładnie. Trzeba zdecydować, tylko kiedy!!! - Hoge wstał z krzesła. - Proponuję zacząć planować to od razu. Nie możemy mu popłacić, tego, co zrobił!!!

Wszyscy z hukiem biegną do ataku. Wykrzykują imienia Serfickich ostrzy, które zaczynają świecić. Armia Dylana jest głównie złożona z wielu demonów. Duża ilość z nich jest mityczna lub starożytna, znajdują się w niej również Nocni Łowcy - ZDRAJCY!!! Słychać uderzenia metali o metal, jęki i krzyki. Widzę już lejącą się krew, ale nadal rozglądam się za nim. Nie widać go na horyzoncie. Clary!!! Nagle mnie oświeciło...

- Jace! - Wzdrygnąłem się. Okazuje się, że to mama. Wyrwała mnie z zamyśleń. Dotyka mojego policzka. - Skarbie wszystko w porządku?

- Oczywiście - kłamię i robię wymuszony uśmiech.

Nagle do moich uszu dochodzi, wyraźny krzyk, a raczej wrzask.


CLARY

Dary Anioła - Inna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz