...::⁞⁞Rozdział 3⁞⁞::...

5K 280 22
                                    


...::⁞⁞Jace⁞⁞::...


Błądząc korytarzami posiadłości, jedynie słyszałem głuchą ciszę i czułem pod gołymi stopami chód marmuru. Po mojej głowie chodziły słowa matki sprzed paru godzin. Ciężko było mi uwierzyć w to wszystko. Jakim trzeba być potworem, by izolować własne dziecko przed światem?

Mijałem wiele par drzwi i imponującą kolekcję obrazów wiszących na ścianach budynku. Gdy dotarłem do zaułka, do moich uszu dotarły stłumione dźwięki dobiegające zza drzwi, które otworzyłem z ciekawością.

Sala treningowa była niewiarygodna. Nigdy dotąd nie miałem okazji przebywać w taj dobrze i nowocześnie wyposażonym miejscu szkoleń. Sam sufit był umieszczony na dobrych kilkunastu metrach, pod którym zwisała belka do ćwiczeń równowagi i skoków i walki. Część podłogi pokrywały ciemne materace, a ściany były zdobione wszelkiego rodzaju bronią. Pierwszym co przykuło moją uwagę, to gwiazdy Dawida, które były rzadko spotykane. Żelazne Siostry nie dla każdego je wykuwały.

Na samym środku pomieszczenia stała Clary ubrana w dopasowany do jej ciała strój sportowy. Z niesamowitą łatwością, jak i gracją rzucała sztyletami w sam środek celu umieszczonego przed ścianą. Co rusz jeden za drugim wydawały odgłosy uderzenia. Od razu można było zauważyć jej pewność ruchów i faktu, iż ostrze podąży tam, gdzie będzie tego chciała. Wyglądało to niesamowicie, ale na pewno nie tak dobrze, jak ja podczas walki.

Oparłem się o framugę drzwi, zaplatając ręce na piersi i obserwowałem Clary. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy.

- W czymś ci pomóc? – zapytała, odwracając się w moją stronę, podpierając ręce na biodrach. – A może zgubiłeś drogę?

- Trafiłem tam, gdzie chciałem – wyszczerzyłem zęby w przesadny uśmiech, przez co dziewczyna spojrzała na mnie jadowicie. – Słuchaj, rozumiem, że jesteś zdenerwowana tą całą sytuacją, ale powinnaś dziękować losowi – spojrzała na mnie jak na idiotę. – Do wyboru byłem ja lub syn Waylandów. Więc wybór, był oczywisty. Lepiej trafić nie mogłaś.

Podeszła do mnie, patrząc prosto w oczy.

- Czyli mam rozumieć, że w pakiecie dostaję fryzurkę i wyszczekaną buźkę?

Zaśmiałem się, słysząc taką ripostę. Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.

- Zapomniałaś o zniewalającym uśmiechu – dodałem szybko. – Jeśli chcesz wiedzieć, to zareagowałem podobnie. Tylko w przeciwieństwie do ciebie celowałem w ojca sztyletami – przewróciła oczami i obróciła się na pięcie.

Podeszła do drabinki przymocowanej u góry do belki i zaczęła się wspinać. Szło jej to szybko i zwinnie.


...::⁞⁞Clary⁞⁞::...


Gdy dotarła na sam szczyt drabinki, stanęłam na belce, przypięłam się do linek i zaczęła chodzić po niej. Robiłam kroki w przód i tył, ćwiczyłam obroty oraz gwiazdy w powietrzu lądując na palcach u stóp.

Bez przerwy czułam na sobie palące spojrzenie Jace'a. Zrobiłam długość belki i następnie znów kilka salt i nareszcie skoczyłam z niej, ćwicząc wykopy.

- Ładnie – odezwał się Jace. – Jak spadający płatek śniegu. Chociaż krzyczałaś. No wiesz w drodze na dół. – Od razu wiedziała, że kłamie. Nigdy nie krzyczałam podczas tego ćwiczenia. – Na szczęście nie ma nikogo w pobliżu, inaczej pomyśleliby, że cię morduję.

Dary Anioła - Inna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz