Rozdział 18

2.5K 155 14
                                    

CLARY


Czuję jak przechodzą mnie deszcze, a głowa pęka z bólu. Chcę otworzyć oczy, ale nie daję rady. Ktoś trzyma moją rękę. Zaczynam się bać. Oby nie był to Dyla. Do głowy napływa mi sto myśli jednocześnie. Wszystkie negatywne.

- ... jest osłabiona i strasznie blada. Od czasu do czasu przechodzą ją dreszcze. - Ten głos. Nie może należeć do...

- Rozumiem. Jace powinieneś iść odpocząć. Siedzisz z nią, od kilku dni. Naprawdę dobrze ci to zrobi.

- Marysie wiesz, że nie dam rady. Nie mogę. Muszę być przy niej. - Ciepło pokrywa moje serce. - Po prostu muszę. - Wyszeptał aksamitnym, a zarazem opiekuńczym głosem.

Jakiś czas trwa cisza, a następnie odgłos zamykanych drzwi. Nagle znowu odpływam.

Nie wiem jak długo, spałam, ale tym razem próba otworzenia oczu się powiodła. Przy łóżku widzę śpiącego w fotelu blondyna. Wygląda tak, uroczo i bezbronnie, niczym małe dziecko. Uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy, widząc to. Wyślizguje się z łóżka. Nadal mam na sobie, niebieską sukienkę. Głaszczę chłopaka po policzku, następnie delikatnie go całuję.

Przeszywa mnie ostry ból głowy. Sięgam do szuflady szafki nocnej i wyciągam jedną z kilku Steli. Rysuje sobie Iratze na ramieniu. Po kilku sekundach zaczyna działać. Wchodzę do łazienki i biorę długą kąpiel. Pozwalam, aby ciepła woda masowała moje plecy. Wykonuje szybko toaletę poranną i kieruje się do garderoby. Ubieram dzisiaj coś luźnego. Czarne legginsy, białą bluzkę z nadrukiem i kremowe balerinki do tego czarne kolczyki w kształcie serduszek i dobieram jak zawsze torbę. Po co ja to robię? Nie mam pojęcia. Nagle czuje jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Od razu rozpoznaje ten zapach mydła, potu, zmielonego pieprzu i krwi. Chłopak delikatnie całuje moją szyję. Moje serce przyspiesza od samego jego dotyku. Sądziłam, że nasza wzajemna reakcja na siebie z czasem minie, ale stało się odwrotnie.

- Dlaczego mnie nie obudziłaś? -  zaczyna mówić z ustami przy mojej szyi. - Strasznie się martwiłem, gdy się obudziłem, a ciebie tam nie było... - Nie dałam mu dokończyć. Swoimi ustami nakryłam jego. Pocałunek na początku stawał się delikatny, ale z każdą chwilą się pogłębiał, przekazywał zgromadzone uczucia zebrane w ciągu ostatnich dni. - Mogłabyś częściej mnie tak uciszać. - Wymamrotał z ustami tuż przy moich, a ja się delikatnie uśmiechnęłam.

- Czyli mam rozumieć, że tęskniłeś. - Stwierdziłam.

- Czy tęskniłem? Z każdą sekundą wychodziłem z siebie. Kiedy nie ma cię przy mnie, czuje jakby brakowało części mnie. - Do moich oczu napłynęły łzy, wiem, że nie muszę ich powstrzymywać, więc pozwoliłam im popłynąć. Chłopak starł kciukiem je z moich policzków. - Kochanie co się dzieje?

Nie odpowiadam, tylko przyciągam Jace'ego do siebie. Wpijam się z powrotem w jego usta. Tym razem pocałunek jest zachłanny i energiczny. Blondyn swoim językiem rozchyla moją wargę. Pozwalamy, aby zaczęły ze sobą walczyć. Zaplotłam ręce na jego szyi a chłopak jedną dłoń, wplótł w moje włosy a drugą, objął mnie w pasie. Czuje jak w moim żołądku lata stado motyli. Mam wrażenie jag byśmy byli, jedynymi ludźmi na świecie.

- Ehm... - Nagle ktoś się odezwał. Oboje odskoczyliśmy od siebie. Odwróciłam głowę w stronę intruza, którym okazała się Isabel. - Nie chcę wam przeszkadzać, ale wiecie, tam na dole jest obiad i przy okazji, chętnie bym spędziła trochę czasu z przyjaciółką. - Dziewczyna chwyciła moją dłoń i pociągnęła w stronę jadalni. Całą drogę czułam na sobie skupiony wzrok Jace'a. Tym razem to uczucie było bardzo przyjemne.


ISABELL


Na zegarach wybiła godzina obiadu. Zaczęliśmy kierować się w stronę jadalni i zajęliśmy swoje miejsca przy długim stole. W pomieszczeniu są wszyscy oprócz Clary i Jace'ego. Na samo wspomnienie Imielna przyjaciółki serce zaczyna mnie kuć. Nie budzi się od ponad tygodnia. Zaczynam się martwić. Cisi Bracia mówią, że za niedługo powinna się obudzić, w zależności od poziomu potrzeby jej organizmu.

- Isabell. - Z zamyśleń wyciąga mnie mama. Spoglądam na kobietę pytająco.- Skarbie mogłabyś iść po Jace'ego?

- Nie może tego zrobić Alec?

- Isabel! Proszę o to ciebie, a nie twojego brata! - Podniosła głos. Wszyscy się na nią spojrzeli.

Przewróciłam oczami i wyszłam z jadalni. Skierowałam się do pokoju Clary i weszłam do środka. Wchodząc do sypialni, ogarną mnie szok. Niema tu Jace'ego ani Clary!!! Zaczynam rozglądać się dookoła. Nagle dostrzegam uchylone drzwi od garderoby. Wchodzę do środka i nie wierzę własnym oczom. Pierwsze co widzę to burza ognistych włosów, przyklejona do blondyna. Miałam nadzieję, że kiedyś ten widok sobie oszczędzę. Normalnie te gołąbeczki, obściskują się na moich oczach.

- Ehm... - W końcu odrywają się od siebie. Widać, że nie chętnie. - Nie chcę wam przeszkadzać, ale wiecie, tam na dole jest obiad i przy okazji, chętnie bym spędziła trochę czasu z przyjaciółką. - chwyciłam dłoń przyjaciółki i pociągnęłam.


Dary Anioła - Inna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz