44.

5.8K 549 20
                                    

przedostatni rozdział, 45 pojawi się o 20 :D Enjoy x

Pierwszym odruchem było minięcie go, jednak brunet zrobił krok w lewo, uniemożliwiając mi ten zamiar. Westchnęłam, niechętnie spoglądając mu w oczy. Ku mojemu zaskoczeniu nie patrzył na mnie ze złością, tak jak do tej poty.

– Czego chcesz? – mruknęłam, a on uśmiechnął się lekko.

– Niezłe wyjście. – jego usta opuścił cichy śmiech, a ja uniosłam brwi. – No wiesz, zemdliło mnie.

Pokręciłam głową, splatając ręce za plecami.

– Spieszę się. – powiedziałam i po raz kolejny spróbowałam go minąć, jednak chwycił mnie za ramię.

– Posłuchaj. – westchnął tak, jakby rozmowa ze mną sprawiała mu nie lada wyzwanie. – Szkoła się skończyła i oboje jesteśmy już dorośli, dlatego chciałem...

Spojrzałam na jego usta, które uformowały się w cienką linię. Uniósł wzrok ponad mnie, biorąc głęboki wdech i zacisnął pięści. Uśmiechnęłam się triumfalnie.

– Przeprosić?

Spojrzał na mnie, a widząc mój uśmiech, skrzywił się.

– Coś ty. – parsknął. – Chciałem tylko spytać, czy nie potrzebujesz pomocy... Z tą kobietą, która najwyraźniej ci podpadła. Wiesz, odkąd nie widzę ciebie codziennie, nie mam komu uprzykrzać życia. Więc... No wiesz...

Chrząknął, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Chciał przeprosić, oczywiste. W jakiś sposób nie odczuwałam potrzeby spławienia go chamskim komentarzem, a wręcz schlebiały mi jego słowa.

– Tak właściwie, to mógłbyś się przydać.

Na moje słowa podrapał się po karku i uśmiechnął. Kto by pomyślał, że dwaj wrogowie na samym końcu połączą siły. Ironia losu.

Po piętnastu minutach rozmowy wróciliśmy do swoich stolików, a Harry widząc, jak idziemy obok siebie zmarszczył brwi. Kiedy usiadłam, posłał mi pytające spojrzenie.

– To nic takiego. – uśmiechnęłam się, całując jego policzek.

Megan rozmawiała z moim tatą, udając, że moje słowa wcale nie zostały wypowiedziane. Tata natomiast widocznie nie pałał już do tak wielkiej rozmowy, bo jedynie potakiwał na jej słowa.

Jedząc swój posiłek, dostrzegłam, że zgodnie z planem Louis rusza w stronę baru by zamówić czerwone wino w kieliszku. Wracając do stolika, idealnie udał potknięcie, przez co wino wylądowało na dekolcie i sukience Megan.

– Oh, najmocniej przepraszam! – mówi z przejęciem, a ja uśmiecham się szeroko.

– Ty... Ty... – jąka się ze złością wypisaną na twarzy. – To była nowa sukienka! – jęczy koniec końców.

Wszyscy dookoła skupiają uwagę na nas, a Louis kątem oka spogląda na mnie i jego kąciki ust drżą.

– Nie jest aż tak źle. – mamroczę. – Z pewnością stać cię na nową. Może kupisz ją po drodze, gdy będziesz wracała do swojego domu.

Matka Louisa patrzy na tą sytuację z rozwartymi oczami, a gdy chce wstać, Louis uspokaja ją gestem dłoni. Wstaję, chwytając dłoń Harry'ego, który zdezorientowany również się podnosi.

Megan jest czerwona na twarzy, patrzy na Louisa to na mnie i jest po prostu się wściekła.

– Myślę, że nikt nie musi dodawać niczego więcej. – spojrzałam na nią, uśmiechając się uroczo. – Załatw co masz załatwić z fabryką i wróć skąd przyszłaś. O wiele lepiej jest gdy nie mieszamy się w swoje życia, czyż nie?

Już chce otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, ale ja ciągnąc za dłoń Harry'ego biegnę w kierunku wyjścia. Zaciągam go na parking, gdzie oddycham z ulgą i w końcu na niego patrzę.

– To było... – zacina się, nie mogąc dobrać słów. – Całkowicie w twoim stylu.

Zaśmiałam się, opierając o maskę jego auta.

– Od kiedy ty i Louis nie jesteście już wrogami?

– Jesteśmy nimi. – potwierdziłam. – Tylko na razie zawiesiliśmy bitwę. Dla wyższych celów.

Harry pokręcił głową z uśmiechem i przyparł mnie do auta, na co przełknęłam głośno ślinę. Jego dłoń wylądowała na moim policzku, gdy zaczął gładzić go lekko.

– Jestem zazdrosny. – mruknął, a ja uniosłam brwi uśmiechając się lekko.

– Jak bardzo?

– Nie starczyłoby słów, żeby to określić. – powiedział, a ja ułożyłam dłoń na jego karku, przyciągając go do pocałunku. Czułam się dobrze, jakbym wreszcie wpasowała się w swoje miejsce. Niczego nie żałowałam. Byłam spełniona. Czując jak Harry przyciąga mnie jeszcze bliżej uśmiechnęłam się On szaleje na twoim punkcie tak samo jak ty na jego.

Wtedy po raz pierwszy naszła mnie myśli, jak będzie wyglądała moja przyszłość. Jednak nie ważne co przyniesie los, byłam mu wdzięczna, że Harry zdeptał tamtego dnia moje kwiaty. Mimo wszystko.

Garden // h.sWhere stories live. Discover now