09.

7.5K 644 32
                                    

Kolejny dzień szkoły zapowiada się dokładnie tak samo jak każdy inny. Cóż, jednak już pierwsza lekcja przynosi coś nowego. Nauczyciel spóźnia się przez co musze wysłuchiwać żartów Louisa na swój temat.

Drzwi klasy na szczęście otwierają się i wchodzi przez nie pan Hoover a za nim ku zaskoczeniu wszystkich średniego wzrostu blondynka. Ma na sobie krótkie spodenki i bluzkę jakiegoś zespołu, a w nosie okrągły kolczyk. Jej włosy są rozczochrane a nogi zakryte wielkimi, czarnymi butami.

— Dzień dobry klaso. — wita się nauczyciel. — Chciałbym przedstawić wam naszą nową uczennicę, Perrie Edwards, która od dziś będzie chodzić z wami na zajęcia. Mam nadzieję, że ciepło ją przyjmiecie.

Klasa zaczyna szeptać między sobą, a na twarzy przedstawionej Perrie błyska zażenowanie.

— Cóż, zajmij wolne miejsce. — mówi nauczyciel, pocieszycielsko klepiąc ja po ramieniu. Ona rozgląda się po sali, po czym rusza w moją stronę. No tak. Jedyne wolne miejsce jest właśnie obok mnie.

— Hej. — sapie, siadając obok, a ja posyłam jej krzywy uśmiech.

Teraz będzie miła, starając się nawiązać ze mną kontakt. Jednak gdy tylko zobaczy jak traktują mnie w szkole nie będzie chciała mnie znać.

Otwiera usta chcąc coś powiedzieć, jednak w tym samym momencie obie słyszymy głos Zayna z ławki za nami.

— Jest gorąca. — szepcze, a ja wywracam oczami na jego głupotę. Widać jest przekonany, że ona tego nie słyszy.

— Taka sobie. — dopowiada Louis, na co Perrie się spina. — Ale siadła z naszymi Grabkami, trzeba będzie ją uratować.

Moje spojrzenie krzyżuje się z Perrie, kiedy odwracam się do Louisa z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie wiem czemu to robię, jednak jest mi jej szkoda. Jest nowa i nawet jeśli później będzie mieć mnie gdzieś to czemu miałabym przepuścić darmową okazję na odpyskowaniu do Louisa?

— Żeby przypadkiem was nie trzeba było ratować, kiedy zgłupiejecie do reszty. — robię krótką pauzę, po czym śmieję się sarkastycznie. — Och, choć zapomniałam, że już jest za późno.

Louis zrywa się w jednej chwili i chwyta moje ramię.

— Ty mała...

— Panie Tomlinson! — warczy nauczyciel, a ja nie mogę powstrzymać uśmiechu. — Skoro jest pan tak chętny na rozmowy, to zostanie pan po lekcjach.

Louis zaczyna wyklinać mnie pod nosem, po czym siada na swoim miejscu. Spoglądam na Perrie, a ona uśmiecha się szeroko.

— To było idealne. — śmieje się, a ja wzdycham. — Perrie. — podaje mi dłoń.

Niepewnie ją ściskam.

— Sara. — uśmiecham się, jednak mam zamiar od razu postawić sprawę jasno. — Słuchaj, nie jestem odpowiednia osobą, z którą warto zawierać przyjaźnie.

Perrie marszczy brwi, lekko się pesząc.

— Zrozumiesz, kiedy dzisiejszy dzień się skończy.

Lekcja dość szybko kończy się i przez kolejne trzy nie zamieniam z Perrie ani słowa. O dziwo również nie muszę słuchać żartów całej szkoły, bo wszyscy są zbyt przejęci nowym uczniem, który szybko zdobywa znajomości.  Co chwila widzę ją z kimś innym na korytarzu i z jednej strony jest mi to na rękę. A z drugiej, chyba jednak miałam nadzieję, że okaże się inna od tych wszystkich małp odgrywających codziennie to samo przedstawienie w zoo zwanym szkołą.


musiałam umieścić tu Perrie, no musiałam haha :D Jak Wam mija niedziela? x

Rozdział 10 mam już napisany, ale wciąż zastanawiam się, czy publikować go dzisiaj :x

Garden // h.sDonde viven las historias. Descúbrelo ahora