29.

9.6K 674 60
                                    

UWAGA, UWAGA! YOKITA MISZCZ FOTOSZOPA >>> PRZERÓBKA KTÓRĄ WIDZICIE NA GÓRZE JEST MOJEGO AUTORSTWA HI HI HI ♥ PIERWSZY MANIP W MOIM ŻYCIU :OO

Sara nie przez przypadek ma zaskoczoną minę, spokojnie, czytajcie rozdział, a się dowiecie B|

Drugi rozdział dzisiaj, ho ho. Nie mogę sobie znaleźć zajęcia, więc piszę... Przynajmniej coś kreatywnego!

Czy Wam też zaczyna doskwierać ten upał? :( Ja nawet na The Walking Dead nie mogę się skupić, bo moje ciało płacze... POTEM. I tak, to zdecydowanie nie jest normalne.

Ily so much!

Nie dajcie się zgnieść czy zdołować i uśmiechajcie się jak najwięcej! xx

Na popołudniowych zakupach z Perrie było w porządku. Spędziłyśmy w galerii trzy godziny, podczas których ona kupiła sobie cudną, granatową sukienkę i zmusiła mnie do kupna czerwonej. Stwierdziła, że nawet jeśli nie wybiorę się na bal absolwentów, to ta kreacja może się jeszcze przydać.

Środa nastała szybko i nim się spostrzegłam wybiła godzina szesnasta. Widząc czarne auto Harry'ego chwyciłam torebkę i dżinsową kurtkę, po czym wyszłam na zewnątrz.

Byłam wdzięczna losowi, że tata pracował, gdyby zobaczył, że wychodzę z Harrym zapewne nie dałby mi spokoju.

Gdy tylko Styles mnie dostrzegł, wysiadł z auta, wkładając dłonie do kieszeni swoich czarnych spodni. Wyglądał inaczej. Miał na sobie zwykły, szary podkoszulek i łańcuszek, który nosił zawsze. Wyróżniające natomiast było to, że jego włosy zostały ukryte pod czapką z daszkiem, którą założył tył do przodu. Wyglądał... Dobrze.

– Zmyłeś makijaż? – zażartowałam, stając przed nim. Dziś na pewno nie będę narzekać, na jego ciągłe przeczesywanie palcami włosów.

– Bardzo zabawne. – odpowiedział z przekąsem, po czym uśmiechnął się. – Też się cieszę, że cię widzę. Tak, wszystko w porządku, dziękuję, że pytasz. A u ciebie?

Spojrzałam na niego jak na idiotę.

– Dobrze, dziękuję, że pytasz. – zaśmiałam się, a on wywrócił oczami, po czym we dwójkę okrążyliśmy samochód. Sięgnęłam po klamkę od strony pasażera w tym samym momencie co on, przez co oboje trzymaliśmy za nią, mierząc się wzrokiem.

– Nie musisz zgrywać dżentelmena. – mruknęłam, a on uniósł dłonie w obronnym geście, dzięki czemu mogłam otworzyć drzwi sama i wsiąść do środka.

On po kilku chwilach siedział już w środku i odpalał samochód. Pachniało tam jego perfumami, a gdy odwróciłam się by spojrzeć na tylne siedzenia, niemal tego pożałowałam. Były pokryte opakowaniami po burgerach, frytkach, chipsach i innych śmieciach.

– Grunt to porządek. – powiedziałam, a on zaśmiał się, wyjeżdżając na główną ulicę.

Jazda nie zajęła nad długo. Gdy Harry parkował mogłam dostrzec, że ogród naprawdę znajduje się przy stadionie. Zobaczyłam również czwórkę po części znanych mi osób i odetchnęłam z ulgą.

Wysiadłam zanim Harry mógł otworzyć mi drzwi, przez co blacha uderzyła w jego twarz. Na co ja parsknęłam śmiechem, a on złapał się za nos i westchnął.

– Wszędzie miłość. – zażartowała Gemma, a ja nie zwracając uwagi na Harry'ego, podeszłam i przywitałam się ze wszystkimi. Z Zaynem zimniej niż z resztą, ale oboje zignorowaliśmy ten fakt. Ashton okazał się ciemnym blondynem, zabawnym, z równie widocznymi dołkami w policzkach co Harry. Tak naprawdę ta dwójka była niesamowicie do siebie podobna.

Garden // h.sWhere stories live. Discover now