20.

7.1K 645 55
                                    

Po szkolnej wycieczce życie nadzwyczajnie szybko wróciło do normy. W poniedziałek Louis i Harry dziwnie się zachowywali. Oboje nie zwracali na mnie uwagi za to po szkole krążyły plotki, że ostro się pokłócili. Chodzili wkurzeni, opryskliwi a ja miałam dzień wolności, który wypadałoby wpisać w kalendarz. Niestety już we wtorek wszystko się zmieniło.

- Sara! - usłyszałam głos Perrie, kiedy ze znużeniem wędrowałam korytarzem na swoją ostatnią lekcję. Była pobudzona. - Ponoć Harry i Louis zaliczyli bójkę! Są u dyrektora, chodź!

Nim mogłam zareagować, chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w stronę gabinetu. Był tam już spory tłum, widać dla wszystkich wielkim zaskoczeniem była ta cała sytuacja. Po raz kolejny, jakby nie mili własnych problemów. Nie obchodził mnie okres dojrzewania jakichś dwóch nastolatków, którzy nie umieli opanować emocji. Zakładam, że Louis mruknął jakiś komentarz, Harry się wkurzył i oto cała historia.

- Nie rozumiem po co my tu jesteśmy. - westchnęłam, podczas gdy jakaś blondynka próbowała podsadzić swoją przyjaciółkę do okna nad drzwiami. Wywróciłam oczami.

- Wiesz o co poszło? - słyszałam szepty, podczas gdy Perrie i ja przepchałyśmy się na początek całego tłumu, a ona zagłębiła się w rozmowę z Zaynem. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego pozwoliła mu w tamtym momencie położyć dłoń na swoim biodrze. 

- Ponoć Louis żartował sobie z jakiejś dziewczyny. - zachichotał ktoś z tyłu. - Harry ostro się wkurzył, więc Tommo musiał powiedzieć coś nadzwyczajnego.

- Pierwsza kłótnia Larry'ego. - zapiszczała jakaś dziewczyna.

Gdy cała ta sytuacja zaczęła grać mi na nerwach, drzwi od gabinetu otworzyły się. Tłum ucichł, a zniesmaczony dyrektor rozejrzał się pozostawiając to zbiorowisko bez komentarza. Zaraz za nim pojawili się zirytowani chłopcy. Mogłam przysiąc, że w tamtym momencie dosłownie każda dziewczyna westchnęła, na co ja miałam ochotę krzyknąć. Wszystko przez  to, że oko Louisa było zapuchnięte i zaczerwienione, a nos Harry'ego krwawił, przez co musiał trzymać zaczerwienioną już chusteczkę. Wielkie mi rzeczy.

Ku mojemu przerażeniu, Louis spojrzał na mnie, a to samo zrobił Harry, po czym oboje zaczęli iść w moim kierunku. Czy to nie odpowiedni moment na ewakuację? Cóż, może i tak, jednak tłum doskonale mi to uniemożliwił.

Tomlinson minął mnie z prychnięciem, którego nawet nie próbował ukryć. W tamtym momencie w mojej głowie narodził się pomysł, czy przypadkiem cała ta bójka nie była spowodowana moją osobą. Jednak szybko wybiłam sobie to z głowy. 

Styles natomiast przycupnął tuż obok mnie, a każdy dookoła wpatrywał się w nas. Szepty wzrosły, na co ja zacisnęłam usta.

- Do twarzy ci z krwawiącym nosem. - mruknęłam, na co dziewczyny dookoła wydały dźwięki oburzenia. Jeden zero, idioto.

Harry zaśmiał się, przez co jego nos musiał zaboleć, bo skrzywił się dziwacznie.

- Jest złamany, ale dzięki rudzielcu.

- Tak czy siak wygląda lepiej niż zwykle. - przełknęłam ślinę, ponieważ metaliczny zapach krwi dostał się do moich nozdrzy.

Styles odsunął na chwilę chusteczkę spod nosa i uśmiechnął się szeroko. 

- Masz ochotę na kawę, dzisiaj po szkole?

Tak oto jedno zdanie miało rozpętać piekło w moim życiu. Serce po raz pierwszy zaczęło bić mi w nienormalnym tempie, kiedy wpatrywałam się w Harry'ego z niedowierzaniem. Mogłam dostrzec szeroki uśmiech Perrie i kolejne oburzone twarze innych dziewcząt. 

Dotarło do mnie, że jest już po mnie. Bo nie ważne co odpowiem, każda płeć piękna w mojej szkole właśnie znienawidziła mnie bardziej niż do tej pory. A wszystko przez jednego chłopaka, na którego moja złość wzrosła.  


Da daaaaaam! XD naprawdę nie wiem co podkusiło mnie na taki zwrot akcji, ale cóż... Nie martwcie się, Harry będzie się musiał jeszcze namęczyć, biedak. Co tam u Was słychać? U mnie dziś chłodno, więc dobrze. Miałam serdecznie dość upałów :D

Dziękuję za głosy i komentarze, naprawdę cieszę się, że polubiliście tę historię, Ily ♥

Garden // h.sDonde viven las historias. Descúbrelo ahora