Rozdział 19

161 20 17
                                    

Alice POV

- Alice, proszę... - Luke podszedł niebezpiecznie blisko i złapał obie moje dłonie - Dam Ci czas, tylko zastanów się nad tym. - rozpaczliwie pokręciłam głową a z moich oczu ponownie polały się łzy.

Zrobiłam parę kroków w tył tak, że moje plecy nieoczekiwanie spotkały się z drzwiami.

- Przypomnij sobie jak byliśmy szczęśliwi. - chłopak nie opuszczał, ponownie zmniejszył dzielącą nas odległość - Przypomnij sobie... - delikatnie ujął mój podbródek tak bym spojrzała mu prosto w oczy, jego błękitne tęczówki były pełne nadziei ale przepełniał je również ból - To uczucie nie mogło po prostu wyparować...

- Muszę to wszystko przemyśleć. - powiedziałam gwałtownie się odwracając a następnie pewnie chwyciłam klamkę i po kilku sekundach stałam już na korytarzu.

Nie oglądając się za siebie pognałam po schodach prosto do wyjścia.

- Co się stało? - mój brat był wyraźnie przejęty ale teraz nie mam czasu na żadne wyjaśnienia.

- Nieważne. - powiedziałam zatrzaskując za sobą drzwi.

Biegłam przez tłoczne ulice jednocześnie starając się wyciągnąć telefon z tylnej kieszeni. Gdy już miałam go w ręce, pośpiesznie wybrałam numer do Ashtona.

Oczywiście po kilku sygnałach nie doczekałam się głosu chłopaka. Jedyne co usłyszałam to automatyczna poczta głosowa.

Gdzie on mógł pójść?

Do głowy przychodzi mi tylko jedno miejsce.

Skręcam w ciemną uliczkę a już po chwili dobiega do mnie głośna muzyka. Pewnie omijam dwóch znajomych ochroniarzy i wchodzę do klubu, w którym byłam już nie raz. Przeciskam się przez tłumy tańczących ludzi i kuruję się do opustoszałego baru. To aż dziwne, że wszyscy znajdują się na parkiecie.

- Alice? - usłyszałam znajomy głos przez co uniosłam głowę do góry.

- Jak dobrze, że jesteś. - powiedziałam z ulgą - Widziałeś Ashtona? - spytałam Harrego stojącego za barem.

Harry to przyjaciel mojego brata, tak jak on jest ode mnie o dwa lata starszy. Chłopak często odwiedzał Liama dlatego mamy dobre stosunki.

- Tak. - powiedział a mi strasznie ulżyło - Właśnie wyszedł z jakąś dziewczyną. - poczułam dziwny skurcz w żołądku - Dość ładna, długie blond włosy... - zaczął a ja od razu skojarzyłam.

Kelsey...

- Dzięki. - powiedziałam zmuszając się do lekkiego uśmiechu.

- Nie ma sprawy, mała. - chłopak odwzajemnił gest i ponownie zabrał się do swojej pracy.

Powoli skierowałam się do wyjścia przy okazji obijając się o przypadkowe osoby. Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz wzięłam głęboki oddech. Bezradnie oparłam się o ścianę budynku i osunęłam się na ziemię. Kolejny raz dzisiejszego dnia zalałam się łzami a mokrą twarz schowałam w dłoniach.

Może nigdy nie powinnam spotykać się z Ashtonem?  

Jedyne co mi zostało to ból. Nie potrafię nawet opisać jak bardzo cierpię z jego powodu. 

Wyciągam telefon i niezdarnie wybieram numer. Przykładam telefon do ucha i wsłuchuje się w rytmiczne sygnały.

- Luke? 

Ashton POV

Głowa pęka mi od nadmiaru alkoholu. Przewracam się z boku na bok i niechętnie otwieram rozespane oczy. Rozglądam się po pomieszczeniu i dopiero po chwili orientuje się, że nie jestem u siebie. Szybko podnoszę się z łóżka. Tak na prawdę nie mam pojęcia gdzie jestem. Zrywam się na równe nogi. 

- Kelsey? - pytam wychodząc z sypialni.

Od razu przypominam sobie wczorajszy wieczór.

- Dzień dobry! - powiedziała radośnie.

Blondynka była ubrana w za dużą, najpewniej męską podkoszulkę. 

- Kawa czy herbata? - spytała z uśmiechem od ucha do ucha.

Zignorowałem jej pytanie i z niedowierzaniem zająłem miejsce przy stole.

- Czy my? - chciałem spytać lecz rozbawiona dziewczyna od razu mi przerwała.

- Co ty. - powiedziała ciągle się śmiejąc - Byłeś za bardzo schlany. - strasznie mi ulżyło słysząc jej słowa - Tylko cię tu przenocowałam.

- Dzięki. - lekko się uśmiechnąłem - Idę się ubrać. - pokierowałem się do pokoju dziewczyny.

Zamknąłem za sobą drzwi i zmęczony rzuciłem się na łóżko. Od razu schowałem twarz w dłoniach.

Jak można być takim kretynem?

Wstałem by ubrać rzucone w kąt ubrania. Sięgnąłem po leżący na parapecie telefon i jednym przesunięciem kciuka po wyświetlaczu odblokowałem urządzenie. Od razu wyświetliło mi się kilka nieodebranych połączeń w tym kilka od Alice. Natychmiast wybrałem numer do dziewczyny chcąc ją za wszystko przeprosić.

- Halo? - usłyszałem znajomy głos po drugiej stronie telefonu.

Głos był znajomy ale z pewnością nie należał do dziewczyny. Telefon odebrał nie kto inny jak Hemmings.

- Gdzie jest Alice? - spytałem oschle.

- A jak myślisz? - powiedział a ja poczułem jakby ktoś zadał mi silny cios w okolicach klatki piersiowej - Jest ze mną i już nigdy mi jej nie odbierzesz.

__________________________

Cześć kochani! 

Mam nadzieję, że się wam podoba! :*

Proszę o głosy, komentarze i wszelkie znaki waszej obecności bo to cholernie motywuje! 

Dziękuję każdemu z osobna za okazane mi wsparcie, miłe komentarze i głosy! 

Jesteście cudowni! :*

Zapraszam wasz również na dopiero co rozpoczęte "Two for improve" o Ashtonie!

Do następnego! :*



What if I fall asleep? (Irwin & Hemmings)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz